Ten rozdział dedykuję mojej bff @MyLoveMikey ❤
Kolejny dzień w szkole. Przed klasą spotkałam moją przyjaciółkę. Pogadałyśmy trochę i weszłyśmy do sali. Mieliśmy teraz matematykę. Jak ja jej nie lubię. Zresztą chyba nikt niepała jakimiś szczególnymi chęciami do tego przedmiotu. Przedemną siedzi Amanda i Mike. Są parą od września czyli jakieś 2 miesiące. Jak narazie świetnie im idzie. Nie tak jak mi i mojemu drugiemu byłemu chłopakowi. Krótko po tym jak wyszłam ze szpitala poznałam kolejnego chłopaka. Ten już był normalny, bynajmniej tak mi się zdawało. Na pewno nie chciał mnie zgwałcić, ten temat obgadałam z nim od razu na początku. Przychodził on do mnie kiedy tylko mógł, zabierał do kina i na spacery. ( to były normalne spacery bez całowania się tylko). Wszystko było na prawdę super. No, ale... Tak zawsze jest jakieś "ale". Jak się okazało ciągle mnie okłamywał. We wszystkim. Prawdy zawsze dowiadywałam się od jego kolegów. Na początku mu wybaczałam a on obiecywał, że się zmieni, bo mnie kocha. Pomyślałam sobie "no dobra, dam tobie jeszcze szanse". I dałam jedną, potem drugą, trzecią, czwartą aż w końcu straciłam rachubę i cierpliwość do niego. Spotkałam się z nim i powiedziałam, że z nim zrywam. On się totalnie załamał. Błagał mnie o wybaczenie, mówił, że się zmieni,ale ja wiedziałam, że tak nie będzie. Chłopak zwyczajnie w świecie się popłakał. No trochę mnie to zdziwiło. Chciałam już odejść, odwróciłam się w przeciwną stronę i... Poczułam ukłócie w lewym boku. Chwyciłam się w to miejsce a na moich rękach pojawiła się krew. On z szyderczym uśmiechem trzymał w ręce zakrwawiony nóż. Po chwili upadłam na ziemię i mocno uciskałam ranę. Miał nademną przewagę. Już myślałam, że zamachnie się jeszcze parę razy i ukruci mój żywot. Nagle ktoś wytrącił mu nóż z ręki. Był to wysoki, dosyć potężnie zbudowany brunet. Paroma ciosami powalił chłopaka. On leżał jeszcze chwilę zwijając się z bólu a brunet podszedł do mnie. Popatrzał na mnie i na rane. Zdjął z siebie koszulę i docisnął do miejsca gdzie wypływała krew. Drugą ręką wyciągnął telefon i zadzwonił na pogotowie. Karetka zjawiła się po 10 minutach. Opatrzyli mi rane i zabrali do szpitala. Nie wiem co stało się potem z moim byłym. Nie którzy mówią, że wyjechał a inni, że popełnił samobójstwo. Wcale bym się nie zdziwiła. Z niego był taki psychopata. Jak się później okazało mój wybawca chodził do tej samej szkoły co ja. Miał na imię Tom i był 3 lata starszy odemnie. Spotykaliśmy się później, ale po jakimś czasie nasze drogi się rozeszły.
Tak wyglądała moja druga przygoda z chłopakiem. Do dzisiaj mam bliznę po tamtym zdarzeniu. Na prawdę ja to mam szczęście.