Wstałam jak zwykle lewą nogą. Włosy w nieładzie, 7 rano, awantura z matką. Taki dość typowy dzień z mojego nudnego życia, które koloruję tylko w wyobraźni.
- Aha. Dobrze wiedzieć. Super - odpowiadałam obojętnie na słowa wkurzonej rodzicielki.
- Odpowiedz mi normalnie! Twoje "mhm" mam kompletnie gdzieś! - wrzeszczała. Rozczesałam moją burzę czarnych loków i trzasnęłam drzwiami wychodząc do szkoły. Nie mam najmniejszego zamiaru tego słuchać. Zjechałam po poręczy schodów i kierowałam się długim korytarzem starej, lecz ładnej kamienicy zbudowanej z czerwonych cegiełek. Znajdując się na zewnątrz od razu uderzyła we mnie fala chłodnego powietrza. Jeszcze lepiej. Piękny, chłodny poranek początku lata. Idąc w stronę autobusu wyminęłam też parę uścisków z sąsiadami (których oczywiście nie lubiłam), przyglądałam się Empire State Building, rozmyślałam. Odetchnęłam od ciągłego stresu z życia z mamą przynajmniej na minutkę.
- Hej! Annie! - krzyczał jakiś chłopak w pobliżu przystanku. Niska dziewczyna o rudych włosach zaczęła biec w jego stronę i pewnie zgadniecie co zrobili. Obściskiwali się. To takie wkurzające. Westchnęłam poirytowana i migiem wskoczyłam do pustego autobusu, który jechał pod moje liceum. Czas płynął strasznie wolno. Z tego wszystkiego zaczęłam nucić pod nosem ulubione piosenki. Nagle poczułam szarpnięcie które świadczyło, że czas wyjść.
- Angelique! - ktoś krzyknął w momencie kiedy wysiadłam. Zignorowałam to i poszłam w stronę szkoły wsłuchując się w stukot moich butów.
- Angelique! Zaczekaj, zaczekaj! - dalej krzyczał. Nagle wyskoczył zza moich pleców i wylądował przede mną. Zatrzymałam się.
- To ty - wyszeptał patrząc tęsknym wzrokiem na mnie. Moja mina wykrzywiła się w tym momencie o 180 stopni. Wyglądałam jakbym mówiła: what the fuck?
- Chyba mnie z kimś pomyliłeś, gościu - wysoki brunet o złotych oczach pokiwał przecząco głową. Nie powiem, że nie był przystojny. Mój typ - ale chyba coś mu się w głowie poprzewracało.
- Na pewno nie. To ty, Angelique.
- Jestem Nicole, pajacu - uśmiechnął się szeroko. To chyba jakiś czub. Wyminęłam go szybkim krokiem. Powiedział nagle coś, co mnie zatrzymało:
- Angelique Nicole Loránz. Dalej taka zatwardziała. Tyle lat szukania Ciebie, o kochana.
To wstęp do mojej nowej książki, którą będę się starała systematycznie pisać. Proszę też o opinie co do niej w przyszłości i do tego jakie macie odczucia po prologu ^_^
CZYTASZ
Dar od Bogów
Teen FictionW Nowym Jorku mieszka siedemnasto letnia Nicole. Odkąd zmarła jej prababcia, zmieniła się diametralnie. Zaczęła żyć na własną rękę, gdyż jej matka nie była dla niej żadnym oparciem. Niestety pomijając to, ktoś ją obserwuje... Ktoś niespotykany, ofe...