Rozdział 1 - Prolog

73 6 2
                                    

Wstałam jak zwykle lewą nogą. Włosy w nieładzie, 7 rano, awantura z matką. Taki dość typowy dzień z mojego nudnego życia, które koloruję tylko w wyobraźni.

- Aha. Dobrze wiedzieć. Super - odpowiadałam obojętnie na słowa wkurzonej rodzicielki.

- Odpowiedz mi normalnie! Twoje "mhm" mam kompletnie gdzieś! - wrzeszczała. Rozczesałam moją burzę czarnych loków i trzasnęłam drzwiami wychodząc do szkoły. Nie mam najmniejszego zamiaru tego słuchać. Zjechałam po poręczy schodów i kierowałam się długim korytarzem starej, lecz ładnej kamienicy zbudowanej z czerwonych cegiełek. Znajdując się na zewnątrz od razu uderzyła we mnie fala chłodnego powietrza. Jeszcze lepiej. Piękny, chłodny poranek początku lata. Idąc w stronę autobusu wyminęłam też parę uścisków z sąsiadami (których oczywiście nie lubiłam), przyglądałam się Empire State Building, rozmyślałam. Odetchnęłam od ciągłego stresu z życia z mamą przynajmniej na minutkę.

- Hej! Annie! - krzyczał jakiś chłopak w pobliżu przystanku. Niska dziewczyna o rudych włosach zaczęła biec w jego stronę i pewnie zgadniecie co zrobili. Obściskiwali się. To takie wkurzające. Westchnęłam poirytowana i migiem wskoczyłam do pustego autobusu, który jechał pod moje liceum. Czas płynął strasznie wolno. Z tego wszystkiego zaczęłam nucić pod nosem ulubione piosenki. Nagle poczułam szarpnięcie które świadczyło, że czas wyjść.

- Angelique! - ktoś krzyknął w momencie kiedy wysiadłam. Zignorowałam to i poszłam w stronę szkoły wsłuchując się w stukot moich butów.

- Angelique! Zaczekaj, zaczekaj! - dalej krzyczał. Nagle wyskoczył zza moich pleców i wylądował przede mną. Zatrzymałam się.

- To ty - wyszeptał patrząc tęsknym wzrokiem na mnie. Moja mina wykrzywiła się w tym momencie o 180 stopni. Wyglądałam jakbym mówiła: what the fuck?

- Chyba mnie z kimś pomyliłeś, gościu - wysoki brunet o złotych oczach pokiwał przecząco głową. Nie powiem, że nie był przystojny. Mój typ - ale chyba coś mu się w głowie poprzewracało.

- Na pewno nie. To ty, Angelique.

- Jestem Nicole, pajacu - uśmiechnął się szeroko. To chyba jakiś czub. Wyminęłam go szybkim krokiem. Powiedział nagle coś, co mnie zatrzymało:

- Angelique Nicole Loránz. Dalej taka zatwardziała. Tyle lat szukania Ciebie, o kochana.


To wstęp do mojej nowej książki, którą będę się starała systematycznie pisać. Proszę też o opinie co do niej w przyszłości i do tego jakie macie odczucia po prologu ^_^


Dar od BogówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz