Ostatni rozdział bez myślników ;)
---------------------------------------
Ewa POV
Szłam za Marią korytarzami Masyafu. "Pczekaj chwilkę, skoczę tylko po jedną rzecz do komnaty" uśmiechnęła się do mnie. "Jasne" odpowiedziałam. "Matko Boska, jaki tu syf!" krzyknęłam. Kwatera Wielkiego Mistrza Zakonu Assassynów powinna wyglądać jakoś...dostojnie. A TO wyglądało jakby przeszło tędy tornado i stado dzikich krów.
"Wiem, ale ja już na to siły nie mam..." westchnęła Maria, schylając się, żeby nie uderzyć głową w podwieszone do sufitu...coś. Doskonale ją rozumiałam. Maria złapała jakieś papiery i wypchnęła mnie z pomieszczenia. "Chodź, zanim zginiesz..." mruknęła.
Poszłyśmy w stronę biblioteki, po drodze zahaczając o jadalnię. Wzięłyśmy po kubku herbaty i ruszyłyśmy dalej. Na placu zauważyłam Alex nawalającą się z Malikiem na mieczyki. Miałam nadzieję, że nie karzą mi robić tego samego...
W bibliotece usiadłyśmy przy stole. "No to tak. Umiesz walczyć?" zapytała. "Ale że na to żelastwo?" wskazałam głową plac, na którym wciąż rósł tłum gapiów. "No na miecze, sztylety może jakiś dystansowy łuk, kuszę, procę?" wymieniła, popijając herbatę.
"No to kiedyś pomagałam Alex w jej ćwiczeniach, ale robiłam raczej za worek treningowy niż za przeciwnika... Z łuku coś mi tam kiedyś pokazała, jak się to trzyma, ale tego, co robię nie nazwałabym strzelaniem. Za to świetnie się bronię wręcz, bez żelastwa." uśmiechnęłam się na wspomnienie lekcji judo.
"Hmmm... a umiesz jeździć konno?" zastanowiłam się przez chwilę. "Utrzymuję się w siodle, nawet w galopie, ale ten ten wierzak mnie nie słucha w ogóle..." Maria uśmiechnęła się.
"Właśnie oszczędziłyśmy sobie tego, co robią tamci" wskazała reką plan, na który właśnie wchodził Grzechu i Altair.
"A czemu oni po prostu nie pogadali?" zapytałam. "Bo faceci nie myślą." wybuchnęłyśmy śmiechem. "Opowiedz mi o swoim świecie." poprosiła Maria, gdy się opanowałyśmy.
"No więc jest to ten sam świat, tyle że za jakieś 800 lat. Ogólnie odkryto Amerykę, czyli kontynent..." zaczęłam opowiadać jej o wszystkim, nawet o długopisach czy okularach. Wyglądała na zafascynowaną tymi najprostszymi wynalazkami dnia codziennego.
Rozmawiałyśmy tak, aż nie wrócili pozostali. "A wy co?" zapytał Altair, wbiegając po schodach. "Gadamy." odpowiedziała prosto Maria.
"Już byłyście na polu treningowym?' dołączył się Malik. "Nie." Maria najwyraźniej się z nimi droczyła. "No to na co czekacie?" krzyknęła Alex.
" Na nic." Maria ukryła uśmiech za kubkiem z herbatą. "Daj spokój, z nią się nie dogadasz, jak ma taki humor..." westchnął Altair, siadając na stole.
"Mało masz krzeseł?" warknęła jego żona. "Nie." uśmiechnął się. "To czemu siadasz na stole?" odstawiła kubek. "A czemu nie powinienem?" zapytał assassyn. "Jak wy się dobraliście... dwie wkurzające marudy..." mruknął Malik, przysuwając sobie krzesło. Wszyscy wybuchnęli śmiechem.
Po chwili gadki-szmatki assassyni delikatnie zasugerowali, że może już pora iść do siebie, więc nasza Drużyna Pierścienia zwinęła się do pokoju.
Grzechu i Alex opowiedzieli mi, co robili, po czym padli na łóżka jak kłody. Ja leżałam, patrzyłam na śpiącego z głową pod skrzydłem Brego i kombinowałam jak on do jasnej ciasnej może tak szyję wykrzywić.
W pewnym momencie strasznie zachciało mi się pić, więc wstałam, włożyłam ciuchy, które dostałam od Marii (w końcu to był średniowieczny zamek. Paradowanie po nim w samej koszuli nocnej nie było najlepszym pomysłem...Strażnicy mieliby niezłe widowisko...) i ruszyłam do kuchni.
Ku mojemu zdziwieniu nie spotkałam tam nikogo. Z tego, co wiem to pomieszczenie nigdy nie było puste... Wzruszyłam ramionami i wzięłam jeden z bukłaków z wodą. W tym momencie coś złapało mnie od tyłu, zatykając usta jakąś szmatą.
Otoczyła mnie ciemność. Ostatnim, co pomyślałam było "To w średniowieczu mieli chloroform?"
CZYTASZ
Między światami
Подростковая литератураCzy zastanawialiście się kiedyś, co byście zrobili, gdybyście nagle znaleźli się w grze? Poznajcie Alex, Grzecha, Ewę i ich przygody w świecie Assassin's Creed.