Między światami 5-Przesłuchanie

371 20 6
                                    

Alex POV

Leżeliśmy na łóżkach, odpoczywając. "Czemu podróże w czasie są męczące?!" usłyszałam jęk Grzecha. "I dlaczego boli po nich głowa?!" dodała Ewa. "Bo to podróże w czasie..." mruknęłam.

Usłyszeliśmy pukanie we framugę. Zamiast drzwi, mieli tutaj zawieszone grube tkaniny, więc trudno byłoby w nie zapukać. "Proszę!" krzknęłam. Do komnaty wszedł Altair.

"Jak się czujecie?" zapytał z uśmiechem. Przez ramię miał przerzuconą ścierkę. "Trochę jeszcze zmęczeni, ale poza tym jet ok." "Jak będziecie gotowi, przyjdźcie do biblioteki. Traficie?" odwrócił się i stanął w drzwiach. "Z zamkniętymi oczami!" odparłam z entuzjazmem.

Gdy wyszedł, poleżałam jeszcze mintę czy dwie, a potem usiadłam. "Idziemy?" odpowiedziałymi tylko jęki zmęczenia."No dalej! Co z wami?!" podeszłam do ich łóżek.

"Nie mamy takich niespożytych pokładów energii, jak ty..." odburknęła Ewa. "Dobra, to ja idę, a wy się potem pytajcie o drogę" gdy doszłam do drzwi, wystrzelili z łóżek jak z procy i zanim przestąpiłam próg, stali już obok mnie.

Przeszliśmy do biblioteki. Poprowadziłam nas po schodach, na górę. Gdy stanęliśmy na końcu schodów, zasłoniłam sobie usta ręką. Mało brakowało, żebym wydała z siebie słynny "Fangirl scream".

Normalnie się tak nie zachowuję i nie rozumiem tych, którzy to robią na widok jakiegoś celebryty. W końcu to głupie. Gwiazdy spotyka się na każdym kroku. Ale TO było coś innego.

Przecież nie na co dzień spotyka się postacie z GRY. Stali tam sobie, rozmawiając. Altair i Malik. Moment fangirla przerwali mi przyjaciele, pchając mnie do przodu. Assassyni odwrócili się do nas.

W tym momencie usłyszałam znajome skrzeczenie. Brego wleciał oknem i usiadł mi na ramieniu, zabazpieczonym przed jego szponami skórzanym naramiennikiem.

"Jesteście" Altair uśmiechnął się do nas i wskazał krzesła stojące przy podłużnym stole. Assassyni usiedli po stronie od okna. Ja po lewej, naprzeciwko Malika, w środku Grzechu, a po prawej, na przeciwko Altaira - Ewa.

"No to może na początek oficjalnie się sobie przedstawimy, co?" Westchęłam. "Nie trzeba. Ty jesteś Malik Al-Sayf, ty Altair Ibn La-Achad. To jest Ewa, to Grzechu, a ja Alex." wyglądali na zszokowanych.

"Nie macie nazwisk?" dopytywał się Malik. "Mamy, ale uwierzcie, że nic wam nie powiedzą, oprócz tego, że nie jesteśmy stąd, co już wiecie." uśmiechęłam się. "Więc skąd jesteście?" "Z...daleka" odparłam wymijająco, gdy zorientowałam się, że reszta oddała mi 'przyjemność' mówienia.

"A dokładniej?" chciałam zapytać Ewę, czy w tych latach było tak państwo, jak Polska, bo z historii (nie licząc tej z miejsca, w którym się znaleźliśmy) byłam straszną nogą, ale między nami siedział Grzechu. Spojrzałam na nią, błagalnie.

"Z Europy" musiałam odpowiedzieć, bo przyjaciółka nawet nie zauważyła mojego spojrzenia. "Krzyżowcy?" Malik spojrzał podejrzliwie. "Nie, nie!" zaprzeczyłam szybko.

"Assassyni?" tym razem Altair posłał nam takie spojrzenie. "Nie patrzcie na nas w ten sposób! Nie chcemy zrobić nic złego, nie intesuje nas Jabłko!" krzyknęłam wkurzona. Poniewczasie zorientowałam się, jak pogorszyłam naszą sytuację.

"Skąd wiecie o Fragmencie Edenu" głos Altaira był zimniejszy od lodu. "No to się teraz tłumacz, jak nie umiesz trzymać języka za zębami." Grzechu i Ewa rozsiedli się wygodniej, patrząc na mnie wyczekująco.

"Było samemu mówić, a nie teraz na mnie tak patrzeć!" powiedziałam z jadem w głosie. Zwróciłam się z powrotem do Assassynów. "Tylko nie kłam..." ostrzegł mnie Altair.

"Dobra, sam chciałeś. Jesteśmy z przyszłości, z XXI wieku. Cofnęliśmy się tutaj, bo chciałam wygrać zakład z tym tamtym głąbem, który siedzi koło mnie. Wszystko wiemy, bo w przyszłości powstanie gra komputerowa, której będziecie bohaterami." zrobiłam mała pauzę, żeby zobaczyć ich reakcję. "No i mówiłam, że nie uwierzycie..." skwitowałam.

"Masz jakiś dowód?" zapytał z najwyższym spokojem Altair. "Czyli wierzysz mi?" zapytałam. "Jeszcze nie. Masz jakiś dowód?" powtórzył. Chwilkę się zastanowiłam. Nic nie przychodziło mi na myśl.

Zaczęłam lekko panikować. W tym momencie poczułam, że moja komórka wibruje. Dopiero po kilku sekundach zorientowałam się, że może stanowić dowód. Wydawała mi się tak zwyczajna, że o niej zapomniałam. Szybko wyjęłam ją z kieszeni i położyłam na stole.

Altair wziął ją do ręki. "Widziałem to już w jednej z wizji." wymamrotał, ledwie słyszalnie. Malik pokiwał głową. Altair oddał mi telefon i spojrzał za okno. Ściemniało się. "Myślę, że na dzisiaj wystarczy." wstał.

Poszliśmy za jego przykładem. Po chwili znów leżeliśmy w łóżkach. "Pięknie." skwitował Grzechu. "O co ci chodzi?!" naskoczyłam na niego. "Nic, nic, tylko pomyślałem, że lepiej byłoby potem im powiedzieć, że jesteśmy z przyszłości."

"Niby czemu?" Byłam na niego zła. Mógł sam gadać. Nie miałby wtedy pretensji. "No... nie wiem" posłałam mu zabójcze spojrzenie, po czym położyłam się tyłem do niego.

Między światamiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz