3

170 23 7
                                    

Ten frajer zbliżał się coraz bardziej. Hansol wstał i zaczął iść w jego stronę.
- Z T w o i m chłopakiem? Kim ty niby jesteś, że nazywasz  go swoim? - onieonieonie. Vernon zostaw go. Matko Boska. Wyższy blondyn zaśmiał się cicho. Mimo wszystko, byłem ciekawy jak to się skończy. W środku byłem cholernie rozbity i nie wiedziałem, co powinienem zrobić, więc po prostu ich obserwowałem.
- Spytałem o coś. - ̶n̶o̶ n̶i̶e̶e̶e̶, g̶r̶z̶y̶b̶k̶u̶ o̶d̶p̶u̶ś̶ć̶, w̶i̶o̶c̶h̶ę̶ r̶o̶b̶i̶s̶z̶ n̶o̶
- Sehun. Nazywam się Oh Sehun i wróciłem, żeby spotkać się z moim chłopakiem - do oczu napłynęły mi łzy. Wpatrywałem się w Sehuna. Wyprzystojniał. Ale nadal zachowywał się jak rozpieszczone dziecko. Mój chyba-już-nie-chłopak zacisnął usta. Wiedział dobrze, że nie ma szans. Odwrócił się i zniknął w tłumie. Będę musiał go przeprosić...później.
- Sehun...-wyszeptałem. Spojrzał na mnie. I w tym momencie nie wytrzymałem. Coś we mnie pękło i tak jakoś...
- Oh Sehun, ty pierdolony idioto, co ty sobie wyobrażasz?! Myślisz, że możesz sobie od tak wrócić i rozpierdolić mój kolejny związek?! A co, jeśli nie zerwałem z Tobą tylko dlatego, że spierdoliłeś?! Myślisz czasem?! Jak głupim trzeba być, żeby zrobić coś takiego?! - nie wiedziałem, co mówię. Totalnie straciłem nad sobą kontrolę. Po chwili poczułem jego ramiona oplatające moją talię. Automatycznie się w niego wtuliłem. Przegrałem to.
- Naprawdę tak  myślisz? - wyszeptał mi do ucha. Przecząco pokiwałem głową.
- Nie wiem, co myślę. Za bardzo mieszasz mi w głowie. - odsunąłem się od niego. Zmarszczył brwi i wyraźnie się zasmucił. Tak naprawdę to nie chciałem go znowu tracić. Westchnąłem i przytuliłem się do niego. Mocno. Bardzo mocno. A on tylko przyciągnął mnie do siebie bliżej.
- Wiesz...nigdzie się nie przeprowadziłem, nadal mieszkam z Baekiem tam gdzie wcześniej. Będziesz przychodził często, prawda?
- Oczywiście, kochanie. Stęskniłem się za Wami. - uśmiechnął się. Staliśmy tak jeszcze dłuższą chwilę, więc w międzyczasie oparł swoje czoło o moją głowę.
- Luhan...- wyszeptał.
- Tak? - podniosłem głowę tak, że stykaliśmy się teraz czołami.
- Kocham Cię. Szczęśliwego nowego roku...- musnął moje wargi swoimi. Zszokowany odsunąłem się odrobinę, ale nadal utrzymywaliśmy kontakt wzrokowy.
- Szczęśliwego nowego roku, Sehun...- też Cię kocham. Wtedy ludzie zaczęli krzyczeć.
5...
4...
3...
Niebo stało się kolorowe, fajerwerki były w każdym możliwym miejscu.
2...
Poczułem jak przyciąga mnie do siebie. Już nie protestowałem. Teraz nie liczyło się nic. Niewiele myśląc przykleiłem się do jego ust.
1...
Pogłębił pocałunek i mocniej zacisnął ręce na mojej talii.
Szczęśliwego nowego roku!
Wplotłem ręce we włosy chłopaka i gdyby nie Chan i Baek, którzy pojawili się nie wiadomo skąd, nie wiem jak daleko byśmy zaszli.
- Oh Sehun, ty chory pojebie! Myślisz, że możesz pojawić się od tak i całować z Luhanem, nie pytając mnie o zgodę? - mój współlokator próbował zachować powagę, ale zaczął się śmiać i przytulił go - Tęskniłem, pojebie. I on też tęsknił - wskazał na mnie ruchem głowy - Jeśli powie Ci, że nie, nie wierz mu. Czasami jest okropnym kłamcą. - wyszczerzył się, po czym złapał Chana za rękę i odeszli gdzieś. Blondyn znów się przybliżył i zaczął bawić moją dłonią.
- Luhan...- znów wyszeptał moje imię, a mnie przebiegł przyjemny dreszcz. Mógłby to robić w kółko i w kółko. Kocham jego głos, cały czas. Spojrzałem mu w oczy na znak, że go słucham.
- Lu, ja...wyjeżdżam...znowu... - w jego oczach pojawiły się łzy, a ja znowu poczułem się jak gówno.
- Czy ty jesteś normalny?! Spytam jeszcze raz, myślisz czasem?! Wracasz nagle, całujemy się, a potem mi mówisz, że znowu wyjeżdżasz?!  - nie wytrzymałem, rozpłakałem się. Ten pojeb mnie przytulił. Idiota. Dureń.
- Kiedy? - spytałem cicho.
- Za miesiąc...
- Musisz? - milczał. - Gdzie wyjeżdżasz? - nadal milczał. Odsunąłem go od siebie i otarłem łzy - Czy to znowu będzie tak wyglądać? Jeśli odpowiedź jest twierdząca po prostu odsuń się i daj mi przejść. - Nie zniósłbym tego bólu po raz drugi. Przytulił mnie znowu, mocniej niż wcześniej. 
- Tym razem będę dzwonił...- wyszeptał.
- Mogę jechać z Tobą? - westchnął w odpowiedzi i zamilkł na chwilę.
- Nie, Luhan. Przepraszam, nie. - Pocałował mnie w czubek głowy - To dla Twojego dobra...- dodał ciszej. Poddałem się.
- Kiedy wrócisz?
- Jak tylko będę mógł utrzymać naszą dwójkę.
- Nie, Sehun, zostań. Poradzimy sobie. Znajdziesz tu pracę, ja dostałem podwyżkę...damy ra...
- Nie, Lu. Nic nie rozumiesz - przerwał mi - Ale nie martw się, pomyślę nad tym, dobrze? - ujął dłonią mój podbródek i delikatnie mnie pocałował. Nie chciałem znów uzależniać się od jego słów i dotyku, więc odsunąłem się.
- Hunnie...jest późno...- wyszeptałem - Może...chcesz spać dzisiaj u mnie? - dobra, to nie było przemyślane. Ale chyba jakoś musimy odrobić stracony rok, prawda? Zwłaszcza, że mamy tylko miesiąc. Uśmiechnął się szeroko i ochoczo pokiwał głową. Odwzajemniłem jego uśmiech i złapałem go za rękę. Byłem rozdarty, ale jedyne co wiedziałem, to to, że go kocham i nie chcę, żeby znowu odszedł.


To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Mar 21, 2016 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

XYZ || ZAWIESZONE ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz