Rozdział 2

3.4K 172 40
                                    

Zaparkowali pod ogromnym domem, właściwie można było nazwać to willą. Wiele osób pewnie wpadło by w zachwyt, jednak nie Niall. Jemu wcale nie zależało na pieniądzach, on po prostu chciał być bezpieczny. Chciał móc zaszywać się w pokoju, siadać przy biurku, bądź stoliku i rysować godzinami.
Wysiadając z samochodu, dosłownie miał w oczach łzy. Bał się. Zastanawiał się, dlaczego Payne wybrał akurat jego, lecz nie potrafił znaleźć żadnego racjonalnego wyjaśnienia.
-Podoba Ci się?-zapytał Liam, delikatnie obejmując go w pasie. Niebieskookiego takie zbliżenia wręcz obrzydzały, przecież nie był gejem. Nie to, że miał coś przeciwko nim, najzwyczajniej w świecie kręciły go dziewczyny.
-Nie.-burnkął, będąc szczerym.
-Ehh... Chyba będę musiał zapoznać Cię z zasadami panującymi w MOIM domu.-pociągnął blondyna za ramię i już po chwili znaleźli się w środku.
Tak jak Niall się spodziewał, wszystko urządzone było nowocześnie i zapewne kosztowało fortunę. Nie był wtedy pewien, jak dokładnie zarabia jego opiekun, ale miał przeczucie, że nie było to nic fajnego.
-J-Jakimi zasadami?-wyjąkał.
-Dowiesz się zaraz, ale najpierw możesz iść się rozpakować. Samuel-jeden z moich chłopców, zaprowadzi cię-jak na zawołanie pojawił się obok nich drobny szatyn o czekoladowych oczach i oliwkowej karnacji. Był naprawdę przystojny i nie wyglądał na więcej niż siedemnaście lat. Posłał Niall'owi współczujące spojrzenie, przez co młodszy chłopak mógł się domyślić, że trafił tu w taki sam sposób jak on. Ale czy to oznaczało, że będzie naprawdę aż tak źle? Prawdopodobnie tak.
-Chodź, pokażę ci twój pokój, chociaż wątpię, że w najbliższym czasie będziesz spał akurat tam-blondyn westchnął, obawiając się, iż dobrze wiedział co tamten miał na myśli. Szedł za starszym chłopakiem przez kręte korytarze, aż dotarli do najdłuższego. Horan dałby sobie rękę uciąć, że jest tu ponad dziesięć drzwi. Gdy doszli na sam koniec, Samuel małym, srebrnym kluczykiem otworzył ostatnie z nich. Wtem ich oczom ukazał się niewielki pokoik. Ściany były błękitne, pod jedną z nich stało łóżko, naprzeciwko niego małych rozmiarów szafa oraz biurko. Promienie słońca wpadające przez niewielkie okno, delikatnie oświetlały pomieszczenie. Niall wcale nie był zawiedziony, to było wszystko czego potrzebował.
-Pan Payne powinien tu przyjść za jakieś dwadzieścia minut. Zawsze tak robi, a jest perfekcjonistą, więc raczej się nie mylę-oznajmił, a blondynowi wcale nie było już tak wesoło, przez małą ilość czasu. Nowo poznany kolega, jak gdyby nigdy nic, ułożył się wygodnie na jego łóżku i uważnie obserwował, jak Niall przekładał swoje ubrania z torby do szafy. Robił to w miarę mozolnie, z nadzieją, że kiedy mężczyzna wtargnie do jego nowego pokoju, będzie miał jeszcze chociaż chwilę. W tamtym momencie naprawdę nie chciał poznawać chorych zasad tego człowieka. Na jego nieszczęście, wraz z chwilą kiedy wkładał ostatni t-shirt, w pokoju zjawił się nikt inny jak Liam Payne we własnej osobie.
-Sam, dlaczego jeszcze nie jesteś u siebie?
-W-Wybacz, tatusiu-cała pewność siebie jakby uleciała z chłopaka i nim się obejrzał, jego już nie było. Jednak nie to zdziwiło Horana najbardziej, raczej było to to, dlaczego odnosił się do brązowookiego "tatusiu"?
-Wreszcie zostaliśmy sami. Posłuchaj mnie teraz uważnie, ponieważ dwa razy się powtarzał nie będę. Zasady w tym domu są od zawsze, nie radziłbym ich łamać, jeśli nie chcesz zostać porządnie ukarany.-Niall przełknął głośno ślinę, co wywołało cichy śmiech u jego towarzysza.
-Jesteś cholernie uroczy, ale wracając do tematu... Te zasady o których zaraz wspomnę są tylko małą częścią z wielu, jednak są najważniejsze. O reszcie przekonasz się żyjąc tutaj.
Pierwsza z nich, nigdy, ale to przenigdy nie wychodzisz beze mnie z tego domu. To jest niedopuszczalne.
Druga, nie możesz NIKOMU powiedzieć, o tym, co się tutaj dzieje. Nieważne jak bardzo zrozpaczony byś był, jeśli piśniesz chociaż słówko, przysięgam, że posmakujesz prawdziwego piekła w moim wydaniu.
Trzecia, nie próbujesz powstrzymać w żaden sposób moich czynów. Jesteś mój i będę robił z tobą co mi się żywnie podoba.
Czwarta, każdy z Was ma jeden dzień w tygodniu, w którym może nosić ubrania, oczywiście jeśli sobie zasłużycie. Przez resztę czasu jesteście nago, zrozumiano? To pozbywa się większości problemów i ułatwia mi dostęp do ciała. Dzisiaj jeszcze ci daruje, ale za to twój następny dzień wypadnie dopiero za dwa tygodnie.
Piąta, nie masz prawa kontaktować się z nikim z moich chłopców, z wyjątkiem Samuel'a. Uwierz mi, to dla twojego bezpieczeństwa.
Szósta, nie chcę widzieć na twoim ciele ani jednej rany czy też siniaka, chyba, że są to te które sam ci sprawię. Oznacza to zero samookaleczania się, oraz pilnowanie za wszelką cenę swojego bezpieczeństwa.
Ostatnia, czyli siódma, zwracasz się do mnie tatusiu, za chociażby jedną pomyłkę może spotkać cię kara.

Mam przejebane ~ pomyślał, kiedy Pan Payne skończył swój monolog.

Napisałam! Jejku, wyszedł znacznie dłuższy niż poprzedni i szczerze powiedziawszy mi się podoba C: Ah, ta skromność, nieprawdaż? Do następnego misie, dziękuję, że jesteście x

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Nov 28, 2015 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Daddy's ToyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz