- Trochę się spóźniają. - stwierdziła Ally gdy siedziałyśmy w małej knajpce niedaleko studia, w którym nagrywałyśmy wywiad.
Na pewno zaraz przyjdą... - odparłam nerwowo zaciskając dłonie.
A więc zaraz ją zobaczę. Moje całe ciało przechodziły dreszcze. Drżącymi palcami złapałam szklankę z wodą i wzięłam mały łyk.
- Wszystko dobrze? Niezbyt wyglądasz. - blondynka zmarszczyła brwi usilnie mi się przyglądając.
- Nic mi nie jest. Trochę tu chłodno. - skłamałam. Po chwili usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi i głośny śmiech Dinahy. Odwróciłam głowę i wstałam, żeby się z nimi przywitać.
Jest piękna. Po prostu piękna. Moje serce prawie wyrywało się z piersi, gdy podeszła do mnie i oplotła swoimi ramionami. Zatopiłam nos w klapę jej płaszcza i mocno wciągnęłam powietrze. Jej zapach... Boże, jak tęskniłam. Każdy mój nerw błagał „nie puszczaj mnie". Ostatnimi resztkami swojej silnej woli pozwoliłam jej puścić moje ciało. Usiadłam naprzeciw niej nie mogąc oderwać wzroku. Nawet nie wiem o czym toczyła się rozmowa. Czułam się jak oderwana od rzeczywistości. Z transu wyrwał mnie dzwonek telefonu i jej rzucone „Przepraszam na chwilę, Shawn dzwoni."
Tysiące ostrzy w moim sercu. Umieram. Dlatego nie dzwoniłaś, nie pisałaś. Byłaś zajęta. Zajęta dawaniem komuś tego co miało być dla mnie. Zajęta całowaniem innych ust niż moje. Zajęta patrzeniem na niego tak jak kiedyś patrzyłaś na mnie. Czuję, że wszystko przegrałam. Dinah szturcha moje ramię, ale ja nie rozumiem co do mnie mówi, nic nie słyszę. Chcę stąd wyjść.
Lauren, idziemy! Wyglądasz jakbyś miała zaraz zemdleć. - Ally podała mi kurtkę i popchnęła lekko w stronę drzwi.
Mała, daj spokój. - szepnęła Dinah gdy stałyśmy na zewnątrz. Ściskała moje ramię wskazując głową na Camilę.
- Więc jednak. - wycedziłam. - Długo to trwa?
- Jakieś dwa tygodnie. Wygląda na szczęśliwą... - powiedziała cicho i gorzko się uśmiechnęła.
Nic nie odpowiedziałam. Szłam powoli w stronę studia, w którym zaraz miałyśmy zaśpiewać.
Przez cały czas nawet na nią nie spojrzałam. Musiałam skupić się na śpiewaniu.Zaciskałam zęby gdy słyszałam jej głos. Powtarzałam sobie, że muszę jakoś wytrzymać. Jeszcze chwila i stąd wyjdę, pojadę do swojego mieszkania, uspokoję się. Nie mam pojęcia jak przetrwam trasę po Europie.
Gdy skończyłyśmy,niewiele myśląc wyszłam ze studia i pobiegłam do samochodu.Kompletnie zapomniałam o Ally, którą miałam odwieźć po drodze do domu. Mam nadzieję, że mi to wybaczy.
Weszłam do domu i skierowałam się do sypialni. Czułam się jakbym właśnie przebiegła maraton. Mimo tego, że minęły jakieś dwie godziny od tych jej cholernych słów, moje serce dalej trzymane było w żelaznym uścisku niewidzialnej ręki. Chciało mi się płakać,ale nie dawałam rady. Nie wiem ile leżałam po prostu gapiąc się w sufit.
Otworzyłam oczy.Chwilę zajęło mi zanim zorientowałam się, że nie mam na sobie kurtki i butów. Nie przypominam sobie, żebym je zdejmowała...
- Wyspałaś się? - usłyszałam ciepły głos.
Nie... To nie może być prawda. Podniosłam głowę. W drzwiach stała Camila. Śnię?Co tu robisz Piękna? Miałam ochotę podbiec i ją przytulić, ale przypomniało mi się jak brzmi jego imię w jej delikatnych ustach.Zrobiło mi się niedobrze.
- Co tu robisz? Coś się stało? - zapytałam jeszcze zaspanym głosem i usiadłam na brzegu łóżka.
- Wybiegłaś tak szybko, że zapomniałaś telefonu. Przyniosłam Ci go, zauważyłam, że drzwi były otwarte, a Ty spałaś więc... postanowiłam, że zostanę, żeby nikt Cię nie okradł. - zaśmiała się cicho. - Jesteś chora?
Zaczęłam się śmiać. Moje lekarstwo pyta czy jestem chora. Tak, jestem. Chcesz mnie wyleczyć?
- Wszystko dobrze... - zamknęłam oczy i odgarnęłam włosy na prawą stronę. Modliłam się, żeby już wyszła. Nie zniosę patrzenia na nią choćby przez sekundę.
- Myślałam, że bierze cię jakaś grypa, więc jak spałaś zrobiłam zupę. - gestem ręki zaprosiła mnie do kuchni.
To jakiś kabaret?W co ty grasz Kotku? Chcesz mnie udobruchać? Będziesz teraz zachowywała się jakby nic się nie stało? Może przy zupce opowiesz mi o swoim ukochanym?
Wstałam korzystając z oferty. Uśmiechnęła się i poszła przodem, żeby wszystko naszykować. Obserwowałam każdy jej ruch. Nie wierzyłam w to, że ją widzę. Znowu poczułam ten ucisk w serce, na myśl, że nie jest moja. Że jest tak blisko, a ja już nie mam prawa jej dotknąć.
Doskoczyłam do niej i z całej siły walnęłam pięścią w blat.
- Powiedz, że to nieprawda! - warknęłam ze łzami w oczach.
- Pocałuj mnie. - szepnęła ledwo słyszalnie nawet na mnie nie patrząc.
Wszystko we mnie pękło. W sekundzie złapałam jej twarz w obie dłonie i zatopiłam się w jej miękkich ustach. Całowałam ją zachłannie coraz mocniej napierając na nią swoim ciałem. Głośno wciągnęłam powietrze gdy poczułam jej ciepły język na mojej dolnej wardze.Przeniosłam dłonie na jej biodra, a następnie mocno ścisnęłam palcami jej talię. Przyciągnęłam ją bliżej, tak by nasze biodra się stykały i prawie ugięły mi się nogi gdy do moich uszu dobiegł jej cichutki jęk. Delikatnie pchałam ją w kierunki sypialni. W głowie kotłowało mi się tysiące myśli. Chciałam je wszystkie odepchnąć. Tylko ona teraz się liczyła.
- Lauren, proszę... nie. - wydyszała gdy odgadła moje zamiary.
- Tęskniłam. - szepnęłam ledwo odrywając od niej swoje usta. Dotknęłam ich jeszcze raz.
Nic mi tak nie smakowało jak one. Pełne, ciepłe i miękkie. Zassałam jej dolną wargę, czułam, że za chwile się podda. Z tyłu głowy coś do mnie krzyczało, że robię największą głupotę na świecie, żebym natychmiast przestała. Ale pragnienie pokazania jej wszystkich pokładów mojej miłości było silniejsze.
Przerwała pocałunek delikatnie odpychając od siebie moją twarz. Stykałyśmy się czołami lekko dysząc.
- Dlaczego Camila? - spytałam splatając nasze palce. Usłyszałam jak cicho pociąga nosem. Scałowałam jedną łzę spływającą po jej bladym policzku.
- Muszę iść... - odeszła do tyłu kilka kroków i szybko otarła rękawem mokrą twarz. Złapała za kurtkę leżącą na brzegu mojego łóżka i nie dając mi nawet ostatniego spojrzenia wyszła.
Miałam ochotę za nią wybiec. Złapać ją i trzymać nawet gdyby wyrywała się ze wszystkich sił. Powiedzieć jak bardzo ją kocham i wiem, że ona czuje to samo. Wiem to.