Rozdział 2

40 5 3
                                    

Kiedy usłyszeliśmy piski i krzyki dobiegające z dołu nasza klasa zaczęła się bać. Ja Nat i Jeremi spojrzeliśmy po sobie... Jednym gestem Nat dał znak i wybiegliśmy z sali zamykając resztę na klucz. Teraz byli bezpieczni... chyba. Zeszliśmy po schodach na pierwsze piętro.
Rozglądnieliśmy po korytarzu.
Odgłosy dobiegały z piwnicy. Szybko pobiegliśmy jeszcze niżej już nawet przeskakując co 4 stopnie. Weszliśmy do sali informatycznej i zapaliliśmy światło. Ku naszemu przerażeniu na ziemi leżały trzy zakrwawione osoby... Obok nich stał czarny jak smoła wilk. Patrzył się na nas czerwonymi oczami, z pyska ciekła mu krew...
-Jack!!! Czemu to kurwa zrobiłeś?!?!-wrzasnął Nataniel.
Zwierzę prawie natychmiast zamieniło się się człowieka.

Aha... Jack to szkolny złodziej, naganny uczeń itd. Nauczyciele to nie lubią, chyba ze trzy razy nie zdał. Pali i pije. Ma granatowe włosy i zielone oczy... przynajmniej tak było wcześniej...
Teraz spojrzałam na niego. Rozszarpana koszula w kratę z napisem ,,I tak kiedyś umrzemy" była pokryta cała krwią trójki uczniów, czarne dresy były porozdzierane w niektórych miejscach. Jego twarz... nieco sie różniła... zakrwawione usta, nos i oczy. To chyba nie było normalne.
Wyglądał strasznie...
Nagle upadł na podłogę. Pisnęłam ze strachu, oczy zaszły mi mgłą i zakręciło mi się w głowie. Po chwili byłam nie wyższa niż 120 cm. Stałam na czterech łapach które pokrywała srebrzystobiała sierść.
Za mną stały jeszcze 2 wilki. Jeden z nich był barwy owczarka niemieckiego. Miał brązowo-zielone oczy i granatowy nos. Drugi był błękitno-szary . Przez chyba 15 minut tylko na siebie warczeliśmy, przerwał nam dźwięk syreny policyjnej i niebiesko-czerwone światła zza okna piwnicznego. Szybko wybiegliśmy z sali przemieniając się z powrotem w ludzi. Tak wiem to brzmi jak słabe opowiadanie 10-latki, ale tak było i inaczej tego powiedzieć nie mogę. Ale wracając drzwi trzasnęły, a my wbiegliśmy do schowka na stare części do komputerów. Klucz do drzwi po prostu wleciał mi do ręki i błyskawicznie zamknęłam drzwi.

- Co teraz?

- Jak to co? Spieprzamy !

Otworzyliśmy okno wielkości kartki A3 i wyglądneliśmy.
Policja stała chyba 40 metrów od nas. Szybko Nat wysunął się i podał mi rękę. Poczułam strach, a raczej przerażenie kiedy spojrzałam w stronę drogi i policjant biegł w naszą stronę z paralizatorem.
Z szybkością światła zniknęliśmy za płotem ogradzającym szkołę i znaleźliśmy się na boisku gimnazjum znajdującego się obok.
- Dobra co teraz? Chyba nie spierdolimy bo pomyślą że to my zamordowaliśmy tych uczniów. - Jeremi taki mądry.
- Ale i tak już tak myślą...

Sięgając GwiazdOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz