*Jade*
Drzwi się uchylają i widzę w nich drobną blondynkę z psem na rękach. Ubrana z zwykłe jeansy i białą bluzkę z napisem "Stay with me" i szpilki. Włosy ma rozpuszczone, a w nich okulary. Na ramieniu ma zawieszoną czarną torebkę, którą kupiłam jej kiedyś, bez okazji.
Dziewczyna odstawia zwierzę i wita się z Leigh-Anne oraz Jesy. Potem również z naszą menadżerką - Sam - która się gdzieś śpieszy i pośpiesznie wychodzi. I na końcu jestem ja. Niska brunetka, ubrana w niebiesko-białą koszulę w kratę, zwykłe, czarne spodnie i szpilki. Włosy mam rozpuszczone, ale kilka pasm krótszych jest spiętych w koczka na czubku głowy.
Kiedy Perrie mnie zauważa od razu na moją twarz wchodzi wielki uśmiech.
Blondynka idzie w moją stronę, również uśmiechnięta. Po chwili zamyka mnie w uścisku.
*Perrie*
Dotyk Jade. To jego, a przede wszystkim jej, mi brakowało.
- Jak się masz, myszko? - szepczę do jej ucha, a przez jej ciało przechodzi dreszcz.
- Dobrze, a ty, skarbie? - moja partnerka wplątuje swoje palce w moje włosy i się nimi bawi.
- Też - odpowiadam i gładzę ją po plecach. - Ale bardzo tęskniłam. - przyznałam
- Ja również - powiedziała i złączyła nasze usta w pocałunku.
Jade całowała niesamowicie. A dzięki malinowej pomadce na ustach, nie chce się przestawać wykonywać tej czynności.
- Ekchem, ekchem - ktoś, kto stał za nami odchrząknął. - Wiemy dziewczyny, że długo czekałyście, aby się znowu zobaczyć - odezwała się Lee Lee.
- Ale naprawdę nie musicie zjadać swoich twarzy - dodała przyszła pani Roche.
- Ojj tam, nie przesadzajcie - Jade machnęła teatralnie ręką i zaczęła mnie ponownie całować.