-Kocham Cię. - szepnęłam cicho. Kiedy podniosłam wzrok chłopak patrzył na mnie zdezorientowany.
-Ja... ja nie wiem co powiedzieć. - wybuchłam śmiechem.
-Ta... spoko. Chciałam tylko zobaczyć twoją minę. - skłamałam.
-Uff... to dobrze. - Auć?!
-Mhym... - uśmiechnęłam się sztucznie. - Będę tęsknić. - właśnie wyjeżdżam do kuzyna, już chyba na stałe. Rodzice mieli śmiertelny wypadek...
-Ta... chciałem ci coś powiedzieć. Bo skoro wyjeżdżasz... Yym... Prawda jest taka, że nigdy nie uważałem cię za przyjaciółkę. 'Przyjaźniłem' się z tobą tylko dlatego, że Amanda dawała mi coś w zamian.
-Ha! Zabawny jesteś! - powiedziałam z 'bananem' na twarzy. Jednak kiedy ten patrzył na mnie z poważnym wyrazem twarzy od razu uśmiech zszedł mi z twarzy. Otworzyłam uta ale przez dłuższą chwile nie mogłam nic powiedzieć.
-Jesteś chamem! Świnią! I ugh! Co ta szmata ci dawała?! - wykrzyczałam w końcu.
-Ymm... - zaczął.
-Cicho! Domyślam się już!- przerwałam mu szybko widząc jego minę. Na jego twarzy nie było widać żadnych emocji . No może... coś w rodzaju smutku?
-Przepraszam, ja...
-Wiesz gdzie możesz sobie te przeprosiny?! Brzydzę tobą! - odeszłam. Kiedy byłam wystarczająco daleko po policzkach spłynęły mi łzy. W jednej chwili straciłam rodziców a mój najlepszy przyjaciel okazał się być wtyczką Amandy - mojego największego wroga i największą szmatę w szkole! No to całkiem nieźle zaczynam nowe życie, prawda?
Kiedy doszłam do domu już nie płakałam. Ten dupek nie jest tego wart... Nie rozumiem jak można zrobić coś takiego dla... ugh. Chce stąd jak najszybciej wyjechać. Zostawić tu te złe wspomnienia i tych wstrętnych ludzi...
Minęły dwie godziny zanim spakowałam resztę rzeczy. Jutro idę po raz ostatni do tej szkoły. Zawsze byłam spokojną, miłą, niewychylającą się dziewczyną. Można powiedzieć że nawet szarą myszką. Chyba dlatego nie miałam . Ale jutro? Jutro zobaczą kogoś innego. Chiche dziewczyny nikogo nie interesują? Ciekawe czy teraz zostanę zauważona...Ileż można zwlekać? oto jest i on...