Las

56 2 0
                                    

- Hans, skończyłeś? - rzekł barczysty, wysoki mężczyzna do stojącego obok towarzysza, który oplątywał właśnie pnie drzew cienką, lecz twardą stalową linką, wyciąganą przez niego z kołowrotka doczepionego do jego pasa.

- Jeszcze chwila, ta pułapka jest skomplikowana - odrzekł Hans uśmiechając się do swojego znajomego, po czym zarzucił - Ray, wiem że powtarzam to codziennie odkąd się poznaliśmy, ale powinieneś nauczyć się cierpliwości.

Mimo pozorów, chłopcy poznali się zaledwie kilka dni wcześniej. Przechodząc przez polane natknęli się na siebie siebie i z racji, iż otaczający ich teren był dość niebezpieczny, Ray, który był podróżnym najemnikiem zapytał czy potrzebna jest mu eskorta. Pytanie to uzasadnił faktem, iż nie dostrzegł żadnego oręża u jego boku. Hans nic nie mówiąc sięgnął do niewielkiej, skórzanej kieszonki, doczepionej do jego pasa i niemalże niezauważalnym ruchem rzucił mały, stalowy nóż w stronę Raya. Sztylet wbił się jednak w drzewo stojące tuż za najemnikiem. Hans jedynie zaczął się śmiać i zapewnił, że da sobie radę. Mimo różnych charakterów i odmowy współpracy, bohaterów połączył wspólny cel. Po tym wydarzeniu postanowili albowiem wspólnie wyruszyć do stolicy Aikany, Penry, gdzie mieli do załatwienia własne sprawunki, o które się nawzajem nie wypytywali. Podczas nocnej wędrówki przez las niespodziewanie pojawiła się mgła, która uniemożliwiła chłopcom dalszą wędrówkę i uwięziła ich w Wielkiej Puszczy.

- Jak mam być cierpliwy, jeżeli od godziny stoję jak idiota i obserwuję jak rozkładasz pułapkę na jakieś durne zwierzę? - odparł Ray nieco oburzony, poprawiając niechlujnie swoją ciemną grzywkę i patrząc jak Hans skacze wokół drzew gwiżdżąc i świergotając niczym małe dziecko hasające po lesie. - wystarczyłaby najprostsza pułapka, dwie linki na krzyż, jakaś przynęta i gotowe! Zwierzyna przecież tak czy siak wpadnie, bo nie myśli, ale ty wolisz bawić się w wielkiego artyste. Nie uważasz, że jesteś trochę dziecinny?

- No i właśnie to nas poróżnia, mój drogi przyjacielu - odpowiedział, udając, że poprawia okulary, zatrzymując się, wlepiając wzrok w Raya z pociesznym uśmiechem - nawet jeśli zwierz fakty z ie jest nie do końca rozgarnięty i wpadnie w najprostszą pułapkę, to ja traktuje moje zadanie jako trening. Wojna się skończyła, wiec nie ma na kim testować nowych pułapek. I faktycznie, jestem troche niedojrzały, ale jesli dzieki temu jestem szczęśliwy, to co z tego? Po tych słowach uśmiech zszedł z twarzy chłopaka, który zaczął zerkać ku niebu. Nie trwało to jednak długo i bohater po chwili wrócił z radością i nową energią do pracy.

Hans był oplatywaczem, człowiekiem uprawiającym mało popularny zawód ze względu na jego skomplikowanie i na fakt, iż osoby o tej specjalizacji nie są aktualnie potrzebne poza granicami państw. A nawet jeżeli ów człowiek jest potrzebny poza murami kraju, to kilku specjalistów w zupełności wystarczy, zwłaszcza w czasach roztrzaskania się wielkich mocarstw sprzed setek lat w małe, niezależne od siebie kraje. Oplatywacze byli potrzebni w wojsku z racji, iż traktat

podpisany w Inkrze zakazywał korzystania z wszelkich ładunków wybuchowych w celach wojennych. Miało to za zadanie ograniczyć zniszczenia i straty w cywilach na świecie, a wykorzystanie chociażby najmniejszej ilości bomb lub dynamitu groziło surową karą. Aikana, kraj umieszczony na południowym wschodnie znany z rozpętania ostatniej, trwającej dwa lata wojny na całym wschodnim kontynencie, zakończonej zaledwie trzy lata temu, był jedynym, który nie podpisał traktatu. Został on jednak szybko stłumiony przez resztę państw sojuszu Północnego, czyli organizacji łączącej wszystkie siedem państw leżących nad morzem szarym i wkrótce również zgodził się z ustaleniami tego paktu. Z tego powodu pułapki zakłada się tak samo jak kilkaset lat wcześniej, jednakże stosuje się w nich coraz to nowe technologie, które Hansowi nie przypadły do gustu, więc pozostał przy swoich starych zabawkach.

Ray wzruszył tylko ramionami, ukazując swoja obojętność, po czym ściągnął ze swych chudych barków ciemny plecak. Zarówno torba jak i reszta jego wyposażenia i odzieży była ciemna. Z torby wyciągnął dwa kawałki czerstwego chleba.

- To nasz ostatni prowiant, więc niech Twój świetny plan złapania obiadu lepiej się powiedzie. Dobrze, że mgła powoli opada - rzekł rzucając do swojego przyjaciela jeden z kawałków pieczywa.

- Skończyłem rozkładać linki - rzekł z zadowoloną buzią, łapiąc chleb i zaczął łapczywie się nim zajadać.

- Jesteś ohydny - rzucił chłopak, po czym wskazał na oplątane drzewa - wytłumaczysz mi zasady działania tego przekombinowanego czegoś?

Hans tylko czekał, aż jego towarzysz go o to zapyta. Lubował się on albowiem w wymyślaniu coraz to nowych, bardziej skomplikowanych pułapek i ich układów. Na zabawie z jego ukochanymi linkami spędziłby zapewne jeszcze wiele godzin, jednakże głód przyśpieszał drastycznie przyspieszał jego pracę.

- No wiec spójrz, opracowana przeze mnie pułapka zadziała tylko na dużą zwierzynę, więc na pewno się najemy - mówił Hans skacząc wokół linek i pokazując palcem poszczególne elementy pułapki z wielkim zadowoleniem - gdy nasz obiad będzie tędy przechodził i z odpowiednim ciężarem nadepnie na ten kawałek, który jest zawieszony tuż nad ziemią i go przerwie. Gdy to się stanie, nożyki wbite w pnie, do których przywiązałem line wyskoczą i wbiją się w naszą ofiarę. Chciałem jednak, aby zwierzę nie cierpiało, wiec sztylety nasączone są trucizną, która zapewni bezbolesna śmierć. Nie martw się, nad ogniskiem mieszanka wyparuje. Reszta linek wokół tych dwóch drzew wyskoczy jak bicze i uwięzi zwierzę. Dla bezpieczeństwa dałem tez kilka dodatkowych sznurków, które spadną z korony drzewa, jak również zaczną uderzać w liście, co wytworzy hałas, który nie dość, że sprawi, iż przestraszona ofiara poplącze się w linkach jeszcze bardziej, to...

Nagle Hans zatrzymał swój wywód, stanął w miejscu i po chwili rzucił jednym ze swych noży w stronę krzaków oddalonych od niego o kilka metrów. Ray jedynie wpatrywał się w ruchy swojego towarzysza będąc oszołomionym. Po chwili z krzaków wysunęło się nieznane wcześniej bohaterom stworzenie. Wilk o jasno-niebieskiej sierści na plecach, czarnym ubarwieniu na reszcie ciała i dziwnym, czerwonym, okrągłym znaku na czole, który przedstawiał trzy szpony wychodzące z dołu, rzucił się w stronę Hansa. Ten jednak z ogromnym spokojem jedynie pociągnął za linkę owiniętą wokół jego palca, co przywołało wbity wcześniej w ziemie nóż. Nim zwierz zdołał rzucić się na oplatywacza otrzymał ranę zadaną wracającym sztyletem, który zawierał przygotowaną wcześniej przez Hansa truciznę. Wilk jednak zatrzymał się jedynie na ułamek sekundy, po czym z jeszcze większą prędkością poszarżował w stronę bohatera. Bestia wbiła swe szczęki w prawą nogę Hansa, co poskutkowało krwawiącą raną i podartą nogawką jego białych spodni. Rayowi udało się szybko wyjść z oszołomienia spowodowanego szybkością akcji i silnym ruchem kopnął potwora, po czym wyjął długi, lecz szeroki miecz z pochwy umieszczonej na jego plecach i ruszył w stronę rannego wilka. Jedynym zamaszystym ruchem udało mu się przeciąć bestie w pół. Zamiast krwi jednak, bohaterowie ujrzeli jak ich ofiara nagle znika niczym zjawa pozostawiając po sobie jedynie smugę światła i niebieski, błyszczący popiół, który szybko uleciał wraz z wiatrem.




Stalowe DrzewoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz