-Okey Mall już zamykam, zmykaj.
-Już ? Najchętniej bym stąd nie wychodził. To miejsce jest jak drugi dom.
-Wiem, dlatego tu pracuję.- Uśmiechnęłam się miło do faceta w średnim wieku. Przychodził tu każdego wieczora po pracy, napić się zwykłej, czarnej kawy i zjeść kawałek sernika. Jest kawalerem i z tego co widzę jeszcze nie znalazł tej jedynej, ale ja wierzę że znajdzie. Jest naprawdę niesamowitym facetem.
-Okey, trzymaj się kochana. - powiedział zbierając swoje papiery z pracy i wyszedł.
Z uśmiechem na twarzy sprzątnęłam całą kawiarnię i już szłam się przebrać w swoje codzienne ciuchy gdy usłyszałam dzwonek, który jest przymocowany nad drzwiami. Obróciłam się na pięcie i zamarłam. W wejściu stał wysoki mężczyzna, którego twarz zasłaniał kaptur czarnej bluzy rozpiętej w połowie. Z pod jego nakrycia wystawała biała koszulka z dekoltem w serek. Jego długie i chude nogi opinały czarne, celowo podarte rurki, a na jego stopach znajdowały się czarne martensy. Mimo iż mnie w tej chwili przerażał, wyglądał cholernie pociągająco.
-Zamknięte. - Powiedziałam pewnym siebie głosem, który w tym momencie zupełnie nie odzwierciedlał moich emocji. Mężczyzna spiął się i ruszył pewnym siebie krokiem w stronę lady, za którą stałam. Poruszał się płynnie i z gracją, ja w porównaniu do niego kiedy staram się tak iść, wyglądam jak nowonarodzone źrebię.
-Masz może apteczkę ?- Jego głos, był jak melodia dla moich uszu, ale wyczułam w nim także surowy ton. Tak pies czuł i zdechł, wiem.
-Coś się stało ? - Zaciekawiło nie po co mu apteczka. Wedy rozsunął do końca swoją bluzę a moim oczom ukazał się czerwony ślad na jego nieskazitelnie białej koszulce. Bez słowa sięgnęłam po niezbędny mi przybornik, który znajdował się pod ladą. Z apteczką w dłoni okrążyłam wysepkę podchodząc do niego. - Usiądź. - Jak kazałam tak zrobił. Tylko zamiast uznać krzesło za swoje miejsce spoczynku wybrał blat. Stanęłam między jego nogami i podwinęłam jego koszulkę. Rana nie była głęboka ale jeśli jej nie zdezynfekuję wejdzie zakażenie. Odwróciłam się po maść, wodę utlenioną oraz waciki. Kiedy spojrzałam się w jego stronę, przez moment nie mogłam oddychać. Jego piękne brązowe oczy, oprawione długimi czarnymi rzęsami, wpatrywały się we mnie. Miały piękny kolor, tak jakby miód wymieszać z karmelem. Przeniosłam wzrok na jego pełne usta, następnie prosty nos i w końcu idealnie zarysowaną szczękę, którą aktualnie pokrywał delikatny zarost. Był idealny. Czułam się przy nim jak szara myszka którą zaraz ktoś zmiażdży pod butem. Gdy stwierdziłam że zbyt długo się gapię i stoję w miejscu, podeszłam i zaczęłam czyścić ranę. - Co się stało ? - Jak zwykle ciekawska.
-Powiedzmy że źli chłopcy już tak mają, że wdają się w bójki, a grzeczne dziewczynki nie mieszają się w nie swoje sprawy. - Zirytowany ? On może nie, ale ja tak.
-Skąd ten pomysł że jestem grzeczną dziewczynką? Poza tym chyba mam prawo wiedzieć co się stało, ze względu na to, że się teraz tobą zajmuję.
-Nikt cię o to nie prosił, zapytałem tylko czy masz apteczkę. Nic poza tym.
-Przykro mi, ale nie lubię zostawiać rannych ludzi, zwłaszcza kiedy mogę im pomóc. - Mówiłam już, że jestem uparta ? Nie ? To teraz mówię. Jestem uparta i czuje się z tym zajebiście. - Lepiej bądź już cicho bo jeszcze cię za bardzo uszkodzę.
-Jak księżniczka sobie życzy. -Po tych słowach był już cicho, no ale że ja nie za bardzo lubię siedzieć w niekomfortowej ciszy to...
-Jak masz na imię ? - Zapytałam cicho. On słysząc to zaczął się śmiać. Spojrzałam na niego, miał piękny uśmiech i cudowny śmiech. - Co cię tak bawi ? - Zapytałam z nutką złości w moim głosie.
-Ty. - Stwierdził nadal się śmiejąc.
-A to niby dlaczego? - Uniosłam jedną brew do góry aby umocnić swoją irytację jego osobą w tym momencie.
-Bo jesteś jak dziecko, zmieniasz zdanie z sekundy na sekundę co jest naprawdę słodkie i zabawne. - Moja irytacja trochę zelżała bo jego wypowiedzi. Nazwał mnie słodką. Znaczy moje zachowanie. Ale to jedno i to samo, mam rację ? - Już skończyłaś ? - Spytał, gdy się trochę uspokoił.
- Tak, już jest okey. - Odpowiedziałam prawię od razu. On zaś stanął na równe nogi i znowu złożył kaptur na głowę.
-Dziękuję...
-Melody. Melody Bones. - Odpowiedziałam natychmiast.
-No więc dziękuję ci Melody. Ciesz się z tego, bardzo rzadko komuś za coś dziękuję. Tak poza tym jestem Zayn. Zayn Malik. Do następnego Princess of the bones. - Uśmiechnął się po raz ostatni i wyszedł.
Wiem jedno, na pewno nie zapomnę tego kolesia, i boje się że namąci w moim życiu.
-Na razie Zayn.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
No hey ^^ przybywam z nowym opowiadaniem, które tym razem mam nadzieje że wam się spodoba :3 // trzy gwiazdki i lecim z następnym rozdziałem :#
Licze też na komenty XD ★★★
CZYTASZ
Princess of the bones
Teen Fiction"-Po prostu, nie zrozumiesz tego, twój umysł nie jest w stanie tego pojąć, nawet nie umiałbym ci tego wytłumaczyć. -Wiec mi to pokaż, bądź tym który pozwoli mi zrozumieć. "