Autor:
Rok później~
Dużo osób nienawidziło Naruto, ale wspierał go Kurama, którego pomimo zwierzęcej formy w jego umyśle uznał za swojego Aniki (starszy brat). Zresztą sam Wielki Dziewięcioogoniasty uznał swojego skaryfikanta za swojego Ototo (młodszy brat), a więź ich łącząca stała sie jeszcze mocniejsza i trwalsza. Pomagał mu również jego najlepszy przyjaciel Sasuke, za którym skoczyłby w ogień i na odwrót, oraz reszta jego ,,paczki" w której skład wchodzili: Sakura, Ino, Shikamaru, Chochi, Hinata, Kiba, Shino, Sai, Ten-Ten, Rok Lee, Neji, którzy nie zrazili sie pogloskami na temat Uzumakiego.******************************
Wesoły blondyn właśnie szedł spotkać się ze swoimi przyjaciółmi gdy zauważył, że ktoś go opserwuje, ale nie zwrocił na to wiekszej uwagi ponieważ sie spieszył.
- Cześc wszystkim.- powiedział wchodząc do jadłodalni gdzie mieli sie spotkać
- Czesć Naruto.
W pomieszczeniu byli już wszyscy oprócz Saia, który po chwili przyszedł przepraszajac za spóźnienie. Po godzinie wspólnej rozmowy i smiechów doszli do wniosku, że czas pomału kończyc spotkanie.
- To gdzie widzimy sie jutro?- zapytał Kiba
- Może na naszej polanie?- zaproponowala Sakura.
- O tej samej godzinie?- zapytał Naruto.
- Hai- zgodzili sie wszyscy po czym rozeszli w swoje strony.
Naruto szedł w ciszy do swojego mieszkania, zmarszczył lekko brwi i powiedział w umysle:
- Mam wrazenie ze coś się jutro stanie, martwie się, Aniki.
- Nie martw się Ototo, zawsze cię obronie.
- Wiem, dzięki Kurama.- powiedział z lekkim uśmiechem chłopiec.>>>>>>>nastepnego dnia<<<<<<<
Naruto szedł do miejsca spotkania gdy znowu poczuł ze ktoś go obserwuje. Stanął i rozejrzał się ale zaraz to uczucie minęło, wiec ruszył dalej. Gdy dochodził do celu poczuł metaliczny zapach krwi, w głowie Kurama powiedział żeby uważał. Dotarł na polankę, gdzie razem z przyjaciółmi często urządzali pikniki i przerażony rozszerzył oczy. Wszędzie wokoło leżały zmasakrowane ciała jakichś shinobi. Stał w miejscu jak wryty, dopuki na miejsce nie dotarła reszta jego paczki. Wszyscy spojrzeli na niego przerażeni powtarzając: ,,Co tu się stało?", ,,Jak to możliwe?" i
,, Nie wierzę" ktoś niechcący palnął ,,POTWÓR". Naruto stał patrząc na swoich przyjaciół, którzy sie od niego cofali. Oni mysleli że to on?
- Ale to nie ja!- krzyknął
Nagle na miejscu znaleźli sie shinobi Konochy z Hokage i Danzo na czele.
- Co tu się... O mój boże! Kto to zrobił?- zapytał zdziwiony Hokage. Przez dłuższą chwilę nikt nic nie mówił ale po chwili odezwał się Sai.
- Jak tu przyszliśmy stał tu tylko Naruto.- powiedział cicho.
- Od razu mówiłem, że to potwór, którego trzeba zabić.- wykrzyknął przywódca korzenia.
- Zabił moich ludzi, pewnie chciał się zemścić.
- Co? Ale to nie ja! Powiedzcie im że to nie moja wina! -ostatnie zdanie wykrzyczał do przyjaciół z niemą proźbą w oczach. Nikt nic nie powiedział, nie zaprzeczyli tylko stali i patrzyli w ziemię. Zaczął się powoli cofać.
-Nie uciekaj demonie!- usłyszał krzyk i ze łzami w oczałch zaczął uciekać. Szybko wbiegł do mieszkania, zabrał najpotrzebniejsze rzeczy i opuścił mury wioski. Płakał wciąż biegnąc do przodu, nic się nie liczyło oprócz biegu.
- Zwolnij może ci się coś stać!
Dopiero teraz poczół jak jest zmęczony, upadł na ziemię i próbował złapać oddech. Po jego rozgrzanych policzkach ciekły łzy, których nie potrafił powstrzymać.
- Miałeś rację Kurama, ludzie potrafią tylko ranić, tylko... co ja mam teraz robić?- wychlipiał blondynek obejmujac swoje kolana i chowając w nich głowę.
CZYTASZ
Nigdy Nie Jestem Całkiem Sam
Random,,Dopiero teraz poczuł jak jest zmęczony, upadł na ziemię i próbował złapać oddech. Po jego rozgrzanych policzkach ciekły łzy, których nie potrafił powstrzymać. -Miałeś rację Kurama, ludzie potrafią tylko ranić, tylko...co ja mam teraz robić?-wychli...