18 sierpnia 2015 (Estera) by Soldier

14 1 0
                                    

-Estera!

Słysząc swoje imię, wstałam by zobaczyć co się dzieje. Alan zawołał mnie, otwierając drzwi. Razem z chłopakiem, siedzieliśmy w moim domu, gdy usłyszeliśmy pukanie. Alan stał już przy drzwiach wejściowych. Zobaczyłam, kto przyszedł. Roksana. Moja przyjaciółka była zdenerwowana.

-Wszystko w porządku?-zaniepokojona, wprowadziłam ją do kuchni. Alan w tym czasie zaparzył herbatę.

-Oczywiście, że nie! Mój ojczym to taki dupek! Nie wiem, co moja mama w nim widzi.

-No tak mogłam się domyślić...- Byłam wkurzona, ale starałam się opanować dla przyjaciółki i przytuliłam ją mocniej.- Jaki normalny człowiek, kazałby ci się spotykać z tym kretynem... Czekaj, jak on się nazywał? Edmund? Eustachy?

-Eryk. Zerwałam z nim.- Alan postawił przed nami parujące kubki herbaty i usiadł naprzeciwko nas.

-Wreszcie! To wspaniała wiadomość! To dlaczego jesteś zła? Ja na twoim miejscu naplułabym w twarz Darkowi i Erykowi.- Starałam się rozweselić Roxy, mimo że sama kipiałam ze złości. Lubiłam jej rodziców, ale nie rozumiałam jak mama Roksany związała się z kimś tak okropnym i pozwalała by tak traktował jej córkę.

-Mój ojczym dowiedział się o tym i narobił mi awantury.- Dopiła swoją ziołową herbatę.

-Co za egoistyczny, przemądrzały...- Prawie krzyczałam.

-Estera, uspokój się!- Alan chwycił mnie za dłoń.

Oboje byliśmy poddenerwowani. Razem z rudowłosą przyjaciółką dostałam się do kooedukacyjnej szkoły niedaleko Londynu. Jednak Alanowi zabrakło niewiele by pojechać z nami. Mimo wielkiej radości, zagościł smutek spowodowany przyszłą rozłąką z nim. Nie chciałam teraz do tego wracać. Musiałam podnieść Roksanę na duchu. Wzięłam głęboki oddech.

-No dobrze. Przepraszam Roxy. Weź goracy prysznic, to cię zrelaksuje.

-Dziękuje. Nie wzięłam swoich rzeczy.- Roxy przeczesała włosy ręką.

-Nie szkodzi. Weź coś z mojej szafy, powinno być w miarę dobre.- Pomogłam wybrać coś odpowiedniego z swojej skromnej szafy. Nie interesowałam się zbytnio modą, więc łatwo było znaleźć coś wygodnego i luźnego. Podałam jej koszulkę i dresy.- Tak nie może być. Zaraz poinformuję mamę i zostajesz u nas przynajmniej kilka dni.

-Tak jest pani generał.- Roxy zasalutowała mi i zniknęła w łazience.

Razem z Alanem przywróciliśmy mój pokój do porządku. Nim wpadła Roxy, oglądaliśmy film. Wyłączyłam laptopa i odłożyłam go. Alan ułożył się w pozycji półleżacej na moim łóżku. Wtuliłam się w niego, a on gładził mnie wierzchem dłoni po policzku. Zamknęłam oczy. Nic nie mówiliśmy, ale czułam, że on też jest przejęty tą sytuacją. Podniosłam się i zadzwoniłam do mamy by powiedzieć jej o Roxy. Odebrała jednak moja siostra.

-Daniela? Muszę porozmawiać z mamą.- Słyszałam po drugiej stronie jakieś głosy.

-Nie teraz Es. Rozmawia z wujkiem Dorianem chyba w sprawie pracy. Mów co chcesz.

-Przekaż, ze sytuacja rodzinna Roxy jest napięta i zostaje u nas na kilka dni.

Rozłączyłam się i wtuliłam w mojego chłopaka. Starałam się nie przejmować niczym by pomóc przyjaciółce.

-Jeśli wyjedziecie, odpocznie od tego wszystkiego.- Uśmiechnął się, ale był to smutny uśmiech.

-Błagam Cię, nie myśl teraz o tym.

Przyjaciółka wyszła z łazienki z ręcznikiem na głowie i w moich ubraniach.

-Pojedziecie ze mną, później po moje rzeczy?- Zdjęła ręcznik i zaczęła wycierać włosy.- Zmieściłam się w twoje ubrania, ale wiesz jeśli mam zostać tu kilka dni muszę zabrać troche dobytku.

-Dla Ciebie wszystko.- uśmiechnęłam się.

***

Na szczęście w domu Roksany nie było nikogo. Szybko spakowała najpotrzebniejsze rzeczy i zostawiła karteczkę mamie by się nie martwiła. Gdy wróciłyśmy do mnie, mama i Daniela już były. O nic nie pytały i zachowywały się jakby nic się nie stało.

-Maksym znowu u Angeli?- Uśmiechnęłam się do siostry.

-Jak zawsze. Gdy cię nie było drzwonił Tomek. Pewnie miałaś wyciszony telefon. Będzie tu za 30 minut.

Sprawdziłam komórkę i rzeczywiście miałam dwa nieodebrane połączenia. Razem z Roxy podreptałyśmy do mojego pokoju.

-Opowiedz mi wszystko dokładnie, ponieważ wcześniej w nerwach niewiele się dowiedziałam.- Otuliłam jej dłonie swoimi i czekałam na opowieść. Nie odezwałam się ani razu i gdy skończyła przytuliłam ją. Nie potrzebne były słowa.

Atmosfera poprawiła się, gdy pojawił się Tomasz. Na wszelkie sposoby próbował rozweselić moją przyjaciółkę i udało mu się w jakimś stopniu.

Wieczorem, gdy Roksana już zasnęła usiadłam na werandzie z kubkiem kawy w ręku. Było ciepło, jak przystało na sierpniową noc. Mój przyjaciel przysiadł się i razem milczeliśmy. Lubiłam przysłuchiwać się odgłosom nocy. Nie mieszkaliśmy w centrum Poznania, niedaleko znajdował się las. Dzięki temu w nocy było można usłyszeć pohukiwanie sów lub odgłos świerszczy.

-Kiedy wyjeżdżasz?- Wreszcie przerwał ciszę.

-Za osiem dni.

Objął mnie i puścił dopiero, gdy musiał iść. Wpatrywałam się w jego znikającą sylwetkę. Wróciłam, wskoczyłam w piżamę i położyłam się obok Roxy na moim łózku. Popatrzyłam na nią. Spała głęboko. Przewróciłam się na drugi bok zastanawiając się czy na pewno chcę wyjechać.



Bardzo długo nas nie było, ale musicie nam wybaczyć... Jeszcze nie czytaliście żadnego rozdziału napisanego przeze mnie i mam nadzieję, że Wam się spodoba <3

Mamy z Avril dla Was pewną niespodziankę. Chcąc  Was przeprosić za tak długą naszą nieobecność, wstawimy dzisiaj nie jeden, ale aż TRZY rozdziały <3

Enjoy...

~Soldier



The chronicles of Saint Christopher's CollegeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz