¤Teraz Ja To Wezmę

519 30 3
                                    

Dzień z perspektywy Murasakibary w czasie trwania czwartego odcinka trzeciego sezonu anime. \


Właśnie drzemałem, kiedy Muro-chin wpadł na "genialny" pomysł, aby mnie odwiedzić. Na początku ignorowałem denerwujące dzwonienie do drzwi, ale kiedy ono nie cichło, musiałem wstać. Przecierając oczy dotarłem do drzwi, po czym wpuściłem Himuro do środka swojego mieszkania w regionie Akita, pomimo że z niego nie pochodziłem. Zaproponowałem Muro-chin'owi herbatkę i ciasteczka. Przyjął propozycję z delikatnym uśmiechem. Kiedy siedzieliśmy przy stole, opowiedział mi o celu swojej wizyty u mnie. Słuchałem w milczeniu, zajadając się kupionymi wcześnie rano słodyczami. Na samym początku jego propozycja nie bardzo mi się spodobała. Otwarcie przyznaję, że jestem leniwy, jednak to miało swój powód też w braku chęci oglądania drużyny z Seirin, jak i w ogóle koszykówki. Nawet, jeżeli miałbym oglądać rozgrywkę Aka-chin'a.

Muro-chin spytał mnie wtedy o moje stosunki z byłym kapitanem Pokolenia Cudów, podobno ciekawiło go to już od dawna. Byłem Aka-chin'owi posłuszny niczym pies. Robiłem to, co mówił. Nie sprzeciwiałem mu się, bo nawet nie miałem co do tego żadnych powodów, pomimo mojej buntowniczej strony, jaka w tamtym czasie mną rządziła. Poza tym doskonale zdawałem sobie sprawę z mocy i możliwości jakie reprezentował Aka-chin, bez jakichkolwiek trudności by mnie pokonał.

Po wcale nie długich namowach Muro-chin'a, poddałem się i zgodziłem iść z nim na mecze, które będą się rozgrywać jeszcze dzisiaj. Muro-chin uśmiechnął się w podziękowaniu i stwierdził, że ma dla mnie niespodziankę, co tym bardziej przekonało mnie do wyjścia dziś z domu dalej niż do sklepu po zakup czegoś z dużą ilością cukru.

- Muro-chin - zacząłem, kładąc się na podłodze tak, że moja głowa wylądowała na kolanach Tatsuyi.

- Tak, Atsushi? - zapytał, a jego ręka znalazła się na mojej głowie, głaskając mnie po niej.

Muszę szczerze przyznać, że nie mam zielonego pojęcia, jak można nazwać relacje, łączące mnie i Muro-chin'a. Ale czy jestem z tego powodu niezadowolony? Nic podobnego, jak najbardziej mi się to podoba.

- Po co ty w ogóle chcesz tam iść? - zainteresowałem się, dotykając ręką gorącego policzka Muro-chin'a.

- Jestem ciekaw ich umiejętności - odpowiedział, po czym pochylił się i mnie pocałował.

- Zostańmy w domu, Muro-chin - jęknąłem przeciągle.

Muro-chin zaśmiał się cicho i pokiwał przecząco głową. Ten gest zmotywował mnie na tyle, aby podnieść się do siadu i położyć się na Himuro, przygniatając go swoim ogromnym ciałem.

- Atsushi, co ty wyrabiasz? - z łatwością dało się wyczuć rozbawienie w jego głosie.

- Wiesz, że bardzo uwielbiam słodycze? - posłałem Muro-chon'owi delikatny uśmiech, ażeby po chwili go pocałować.

Muro-chin dopiero po dłuższej chwili odepchnął mnie od siebie. Oblizałem usta, patrząc na niego z niezadowoleniem. To było bardzo nieładne z jego strony!

- Atsushi, musimy już iść. Pomyśli się o tym, jak wrócimy - dodał, widząc, że chcę coś powiedzieć.

Wymruczałem coś w geście męczennika, ale posłusznie zszedłem z Muro-chin'a. Po drodze wstąpiliśmy do sklepu po dodatkowe słodycze, po czym ruszyliśmy na stację odpowiedniego metra. Długo nie musieliśmy na szczęście czekać na pociąg. Potem w milczeniu szliśmy w stronę dużego budynku, gdzie miały rozgrywać się mecze. Było tam tyle ludzi, którzy zachowywali się niesamowicie głośno. To takie męczące.

- Jaka katorga - westchnąłem, idąc długim korytarzem, tuż obok Himuro. - Jeżeli chciałeś popatrzeć, to mogłeś sam tutaj przyjść, Muro-chin.


Miłość w Yousen <== MURAMUROOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz