Ceremonia przynależność

79 8 0
                                    

  Po wejściu pierwsze co zobaczyła to dwanaście aniołów siedzących przy okrągłym szklanym stole. Wszyscy z wyglądu mieli może pięćdziesiąt, sześćdziesiąt lat, chociaż w ich oczach można było zobaczyć przemijające stulecia. Każdy z nich był ubrany w białe szaty odsłaniając złote skrzydła.
  stałam w progu niezdolna do jakiegokolwiek ruchu. Uśmiechnięta blondynka o niebieskich oczach zaprosiła mnie do środka skiwnieniem głowy.
Podeszłam do stołu podziwiając wnętrze. Była to duża, okrągła, złota komnata z dwojgiem drzwi na przeciwko siebie i dwunastoma oknami. Zerknęłam przez ramię na drzwi przez które weszłam. Drzwi były białe i po obu stronach miały marmurowe posągi aniołów z włóczniami, ubranymi w zbroję. Stanełam pół metra od stołu i czekałam
- Witaj. Mam na imię Beatris. - oderwała się wesoło blondynka - Mam nadzieję że zostały ci przedstawione panujące tu zasady.
- Z grubsza tak.
- To dobrze zatem wiesz na czym polega ta ceremonia? - skiwnełam głową - To dobrze, przejdzmy więc do konkretów.
Od stołu wstał siwy mężczyzna o zielonych oczach. Podszedł do mnie. Uśmiechnął się pokrzepiającą i położył mi rękę na czole. Po sekundzie poczuła ostry ból głowy. Chciałam się wyrwać, ale chwycił mnie za szyje i nie puszczał. Ból trwał tylko chwile, chociaż wydawało mi się to nieskończonością.
W końcu anioł puścił mnie i odszedł do stołu. Upadłam na ziemie gdy nagle mnie puścił. Wstałam i czekałam aż skończą rozmawiać. W końcu Beatris wstała
- Aniu, dokonaliśmy wyboru chociaż możesz wybrać inaczej. Uzgodniliśmy że nadajesz się na łowczynię. Czy przyjmuje aż to stanowisko?
Nie musiałam się długo zastanawiać.
- Tak, zgadzam się.
Anielica skiwnełam głową, podeszła do mnie i pocałowała w czoło. Zaskoczona zamknęłam oczy. Gdy to zrobiłam pod powiekami pojawił mi się obraz dwóch katan o dziwnych kolorach.
Jedna z nich miała ostrze które miało kolor ognia i wydawało się płonąć, natomiast rękojeść miała kolor morskich fal. Drugą miała ostrze prawie przeźroczyste jak powietrze, ale rękojeść wyglądała jak wykuta w skale.
Kiedy otworzyłam oczy obraz zniknął, a ja patrzyła w uśmiechniętą twarz Beatris.
- Broń którą zobaczyłaś jest odbiciem twojej duszy. Te ostrza nazywają się ostrza czterech żywiołów. - przytuliła mnie i obróciła w stronę drzwi które stały po przeciwnej stronie pokoju. - Za tymi drzwiami czeka na ciebie twój instruktor. Życzymy ci szczęścia, a teraz idź.
Odwróciłam się, pożegnała się skiwnieniem głowy i popędziłam w stronę wskazanych mi drzwi. Otworzyłam je prędko ciekawa w czyim towarzystwie spędzeniu najbliższe dwa tygodnie. Na widok mojego instruktora stanełam jak wryta. Za drzwiami czekał na mnie Ethan. Kiedy mnie zobaczył uśmiechnął się złowieszczo
- Znów się spotykamy aniołku. Chodź urządze ci teraz dwutygodniowe piekło.
Po tych słowach oddalił się pośpiesznie korytarzem. Nie miałam wyjścia, musiałam pójść za nim. Zapowiadały się ciekawe dwa tygodnie.

Szklane SkrzydłaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz