Co rok ledwo uchodziłem z życiem. Na każdym kroku czyhało na mnie niebezpieczeństwo. Bałem się każdej napotkanej osoby i jeszcze do tego na każdym kroku musiałem uciekać przed napotkanym kundlem, a to jest bardzo ciężkie, kiedy ma się krótkie łapki i jest się małym kotkiem. Tegoroczna zima w Londynie była szczególnie zimna i mroźna. Plątałem się po zimnym powietrzu całymi dniami i szukałem schronienia przed morzem. Obszedłem już chyba każdy możliwy zaułek. Dziś wigilia, którą kolejny raz spędzam sam. Zawsze spędzałem ją z rodziną. Ale od kiedy zginęli w wypadku, błąkam się od tylu lat szukając pomocy. Czasami ktoś przygarnie małego, samotnego kotka, ale nie zdarza się to zbyt często. Dziś potrzebowałem ciepła, bo czułem, że dłużej mój organizm nie wytrzyma bez ciepła i choćby ociupinki mleka. Byłem kiedyś w sierocińcu, przybrałem wtedy postać ludzką, ale i tak mnie nie przyjęli w jego skromne progi. Mówili, że powinienem mieć jakieś dokumenty, bez nich mam się tu nie pokazywać. Inaczej wezwą policję. Nie wiem o co im chodziło, przez to teraz jestem właśnie tutaj. W środku zimy sam jak palec. Nikt mnie nie chce, ni komunie jestem potrzebny. Dlatego właśnie tu jestem. Myśląc tak nic nie zdziałam. Ale i tak mi już nic nie zostało , nie mam dla kogo żyć i po co. Usiadłem przy sklepie, który oświetlała pobliska latarnia i zacząłem płakać. Już tylko tyle mi zostało. Jestem do niczego. Zacząłem niekontrolowanie się trząść. To chyba zimna. Już prawie brakowało mi łez. Płacz zaczął ustawać. Cały się trząsłem i trzaskałem zębami. Chyba przysnąłem z wykończenia, bo po jakimś czasie przebudziłem się , gdy usłyszałem zbliżające się kroki. Skuliłem się jeszcze bardziej i znowu zacząłem płakać. Ten ktoś zbliżał się coraz szybciej, a po chwili już klęczał koło mnie.
- Hej mały. Co ty tu robisz, o tej porze w tym zimnie?- wyciągnął w moją stronę rękę, a ja się cofnąłem w obawie.- Nie bój się mnie. Nic ci nie zrobię.- Spojrzałem na niego ze łzami w oczach. – No już maluchu- wziął mnie na ręce, przytulił mocno do siebie i podrapał za uchem. Zamruczałem i wtuliłam się w jego ciepłe ciało. – Zabiorę cię do siebie- miauknąłem na zgodę- Słyszę, że się zgadzasz- zaśmiał się i znowu podrapał mnie za uchem. Wstał z kucek i zaczął kierować się w nieznanym mi dotąd kierunku. Nigdy tu nie byłem, przynajmniej tak mi się wydaje. Niedługo potem weszliśmy do jakiegoś domu, rozejrzałem się po wnętrzu i zamruczałem na uczucie ciepła jakie buchnęło, kiedy przekroczyliśmy próg domu.
- Musisz być bardzo głodny kociaku- położył mnie na kanapie, po czym skierował się, jak mniemam do kuchni. Chwilę potem usłyszałem brzdęk naczyń, gotującą się wodę. Na uczucie ciepła i pomocy bijącej od tego chłopaka zacząłem znów zmieniać się w człowieka. Zwinąłem siew kłębek na kanapie i rozkoszowałem, się uczuciem ciepła. Po jakimś czasie usłyszałem kroki. Odwróciłem głowę w tamtą stronę.
- Mama dla ciebie kotku pyszne mleczko- powiedział wchodząc do salonu. Podniósł wzrok, spojrzał na mnie i pisnął.
- Kim jesteś?- zapytał przerażony.
- Zaprosiłeś mnie, jestem Louis- wyciągnąłem przed siebie rękę. Spojrzał na nią niepewnie, ale podszedł ujął ją i lekko potrząsnął.
- Louis... ale jak to możliwe? Że ty, jak....? Przecież byłeś kotem- powiedział nadal zdezorientowany.
- Nadal nim jestem, po prostu jestem hybrydą. ( Od autorki: Nie szukajcie zdjęć. Niektóre są naprawdę... ehh. Nie wiem czy jest takie połączenie kot- człowiek. Osoby, które wiedzą J. Wyjaśnienie; Jest to połączenie człowieka ze zwierzęciem.)
- Ohh... wybacz. Czyli nie chcesz mleka?- zapytał, a ja zamruczałem.
- Chcę, ale może kubku, proszę.- spojrzałem na niego oczami kota ze Shreka. Wyszedł i po chwili wrócił z kubkiem mleka. Podziękowałem i wypiłem całe duszkiem.
- Pyszne, dziękuję- oblizałem usta i uśmiechnąłem się do niego.
- Nie ma za co, mogę?- spojrzałem na jego rękę, chciał podrapać mnie jak kota. Przustunąłem się do niego, czując, że mogę mu zaufać. Zaczął drapać mnie za uchem. Mruczałem w ekstazie- Co robiłeś sam na tym mrozie Lou?- zapytał.
- Nikt mnie nie chce, po stracie rodziców jestem bezdomny- samotna łza spłynęła po moim policzku.
- U mnie możesz zostać ile chcesz- przytulił mnie.
- Naprawdę?- spojrzałem na niego załzawiony.
- Tak, naprawdę- uśmiechnął się.
- Wesołych świąt Lou- pocałował mnie w czubek głowy.
- Dziękuj, wzajemnie- przytuliłem go, co szybko odwzajemnił wtulając mnie bardziej w swoje ciepłe ciało.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Heej! Miał być rozdział na święta, ale że ja nie miałam czasu xd to pojawia się teraz.
Szczęśliwego Nowego Roku! :D
Taki krótki one-shot o larrym. Życzę miłego czytania. :)
CZYTASZ
Kitty~Larry One-shot
FanfictionOpis: Louis jest kotem. Słodkim malutkim kotkiem ledwo żyjącym na tym niebezpiecznym świecie. A szczególnie w okresie zimowym. Harry przypadkiem natrafia na Louisa, kiedy wraca do domu ze świątecznej kolacji. Co się takiego stanie, że Louis postanow...