II - Our clock ticks till it breaks your glass and I drown in you again

561 49 2
                                    

Grudzień 2013, dzień rozprawy.

Stałem obok mojego prawnika, powstrzymując łzy cisnące mi się do oczu. Nie daleko stał mój już nie długo były mąż. Nie chciałem patrzeć w jego kierunku. Był z Nickiem. Serce mi pękało, kiedy to jego dłoń trzymał, tak jak kiedyś moją. Miałem nadzieję, że to tylko koszmar i obudzę się w ciepłych ramionach mojego ukochanego. Jednak to była brutalna rzeczywistość i już nigdy nie było mi dane poczuć jego ramion wokół mnie, dłoni błądzących po moim całym ciele. Już więcej nie poczuję skradanych sobie nawzajem pocałunków przed jego wyjściem do pracy czy w domu moich rodziców. Otrząsnąłem się szybko nim mogłem zacząć płakać i stracić resztki swojej godności. Przez całą rozprawę udawałem, że nie boli mnie jego odejście. Kochałem go. Nadal kocham, dlatego pozwoliłem mu odejść z kimś innym. Nie płakałem, nie krzyczałem ani nie błagałem. Louis mnie nie chciał. Zaakceptowałem jego wybór. W końcu go kochałem i chciałem, żeby był szczęśliwy. Nawet moim kosztem.

Październik 2014, dzień w którym zniknął Nick.

Myślałem, że to koniec kłopotów. Że wróci mój dawny Louis, mężczyzna za którego wyszedłem. Jak bardzo się pomyliłem. Był na głodzie, bił mnie, wyzywał. Bałem się go a mimo to wybaczałem mu każdą obelgę i uderzenie zanim zdążył ją powiedzieć lub podnieść na mnie rękę.

Miał dług. Dziesięć tysięcy z którymi odszedł Nick. Sprzedaliśmy dom. Nie chciałem pieniędzy. Nie mieliśmy podziału majątku a dom nie należał do mnie. Utrzymywałem się z swoich własnych zarobków - z sprzedawania obrazów i fotografii.

U rodziców mieszkałem zaledwie trzy miesiące ku nie pocieszeniu mojej siostry Katherine.

Nie długo później otworzyłem własną galerię sztuki i studio fotograficzne. Nie spodziewałem się az takiego sukcesu. Zacząłem pracować z takimi gwiazdami jak Rihanna, Taylor Swift, Brad Pitt czy Justin Bieber. To było jak spełnienie moich marzeń. Jednak czegoś mi brakowało. Ukochanej osoby obok. Brakowało mi Louisa.
Zasypiałem w zimnym łóżku, bez delikatnego pocałunku na dzień dobry i dobranoc, bez słów "Kocham cię" kierowanych do siebie niemal codziennie. To już dawno zniknęło. Louis mnie nie chciał, a ja nawet nie śmiałem go błagać o powrót. Raz gdy to zrobiłem pobił mnie.

Styczeń 2015, pierwszy miesiąc odwyku Louisa.

Jay wysłała Louisa na przymusowe leczenie. Był agresywny, zadłużony i zagubiony. Potrzebował tego. Dostałem zgodę na zobaczenie go. Krzyczał, że to przeze mnie tu jest. Nie obchodziły go łzy na mojej twarzy, które splywaly coraz szybciej z każdym jego słowem, które raniło moje złamane serce. Wybiegłem stamtąd na ślepo. Płakałem histerycznie. Pragnąłem zniknąć bo miłość mojego życia mnie nienawidziła i gardziła moim uczuciem.

Marzec 2015, Dzień w którym zdiagnozowano u mnie depresję.

Od dnia kiedy pojawiłem się u Louisa nie mogłem sobie poradzić. Nie wstawalem z łóżka i cały czas płakałem. Cały czas była przy mnie Katherine. W końcu zabrała mnie do psychologa. Stwierdzili u mnie depresję. Musiałem się raz w tygodniu stawiać na terapii.

Nie chciałem jej. Chciałem tylko by mój dawny Lou wrócił. Potrzebowałem tylko jego miłości.

A/N - W końcu się zebrałam i napisałam. Nawet nie macie pojęcia jaki miałam brak weny ostatnio 😧

Our love is tragedy (why are you my remedy?) // Larry ffWhere stories live. Discover now