Tik. Tak. Tik. Tak. Tik. Tak. Zegar spadł ze ściany z ogromnym hukiem, który obudził moich rodziców. Ups. Czeka mnie kolejna kara. Ciekawe co mają dla mnie tym razem. Choć szczególnie się tym nie przejmuję. Też coś dla nich przygotowałem.
***
Nie mówię, że byłem grzecznym dzieckiem. Nie okłamię Was również mówiąc, że kiedykolwiek byłem dzieckiem. Nie miałem na to czasu. Psychologowie twierdzą, że cierpię na syndrom DDA, który jest spodowowany tym, że matka i ojciec pili więcej niż ze mną rozmawiali. Traumatyczne doświadczenia, jeden wielki chaos, z którego nie mogłem się wydostać. Wstyd, który towarzyszył mi, gdy szedłem do szkoły z podbitym okiem. Brak jakichkolwiek wartości, których mógłbym się trzymać. Odizolowanie od społeczeństwa, które postawiło nademną krzyżyk zanim wydałem z siebie jakikolwiek dźwięk. Czuliście kiedykolwiek wewnętrzną pustkę? Nie mam na myśli braku sensu istnienia, chęci samobójstwa. Mówię o uczuciu, które towarzyszyło mi od dziecka. Uczucie nicości. Jakby to, co działo się dookoła mnie nie miało najmniejszego znaczenia, a moje ciało było tylko ciałem. Mogłem podpalać się zapalniczką, wycinać nożem kształty na skórze, pić i palić bez ograniczeń. Nie czułem bólu, smutku, a nawet dymu, który zatruwał moje płuca.
***
Pierwszego papierosa zapaliłem w wieku dziesięciu lat. Zacząłem wcześniej od ojca. Myślę, że gdyby dalej żył, byłby ze mnie całkiem dumny. Minęło dziesięć lat i wciąż pamiętam jego ostatnie słowa, które wyjęczał przed tamtym ostatnim papierosem ,,Przynieś mi popielniczkę". Wiecie co zrobiłem? Nie przyniosłem jej. Wyszedłem z domu, z szyderczym uśmiechem na ustach i powoli schodziłem po schodach, delektując się tym co przed chwilą zrobiłem. To mój ostatni bunt przeciwko rodzicom. Od dziś jestem dorosły.
***
Możecie domyślić się co się stało. Wybuch za wybuchem. Ulatniający się gaz w porównaniu z tym cudownym papierosem - miód dla moich zmysłów. Nie słyszałem żadnych krzyków. Najwyraźniej porządnie ich rozniosło. O cholera. Zapomniałem mojego telefonu. Jednak parę sekund później przypominam sobie, że miałem w nim zapisane tylko dwa numery. Matki i ojca. Teraz raczej mi się nie przydadzą. Panie czuwaj nad ich duszami. Czy jakoś tak.
YOU ARE READING
Socjopata
FanfictionTik. Tak. Tik. Tak. Tik. Tak. Zegar spadł ze ściany z ogromnym hukiem, który obudził moich rodziców. Ups. Czeka mnie kolejna kara. Ciekawe co mają dla mnie tym razem. Choć szczególnie się tym nie przejmuję. Też coś dla nich przygotowałem...