I

324 34 15
                                    

- Róże to cudowne kwiaty, nieprawdaż Elizabeth? - szesnastoletnia arystokratka spojrzała na swoją siostrę bliźniaczkę.

- Oczywiście, że cudowne, ich piękno jest zachwycające.

Mary i Elizabeth mieszkały w szlacheckim dworze na północy Anglii. Młode arystokratki nie miały rodziny, wszyscy ich krewni zniknęli w tajemniczych okolicznościach, właściwie nikt nie wiedział kiedy i gdzie. Mary była starsza od Elizabeth o trzy minuty i dwadzieścia osiem sekund, ale mimo to była niższa i drobniejsza. Kruczoczarne włosy sięgające do piersi okalały owalną twarz dziewczyny. Miała mały, zgrabny nos, dosyć duże usta i śliczne, niebieskie oczy, ktore były charakterystyczne dla jej rodu. Mary była raczej szczupłą dziewczyną, tak samo jak jej siostra.
Elizabeth nieco różniła się od swojej bliźniaczej wersji. Miała dłuższe, jasne włosy, sięgające jej mniej więcej do pasa. Była odrobinę wyższa od siostry. Łączyły je podobne rysy twarzy i kolor oczu.
Obie dziewczyny jak na swój wiek były bardzo eleganckie. Zawsze zachowywały się dostojnie, można wręcz powiedzieć, że królewsko. Niestety miały niezbyt miły charakter, często były opryskliwe i nie miały poczucia humoru.
Ich dwór był ogromny, bogato zdobiony, a dookoła niego roztaczały się piękne ogrody. Ród Wain, z którego się wywodziły miał ogromny majątek, który obie siostry jako jedyne krewne odziedziczyły. W budynku było dwadzieścia sypialni, dziesięć łazienek, trzy kuchnie, dwa salony, dwie jadalnie i jedna sala balowa. Każda z dziewczyn miała do usług własnego kamerdynera, wybitnego kucharza i dwie sprzątaczki.

- Charlotte, proszę, nalej mi wina. - Elizabeth właśnie relaksowała się w ogrodzie.

- Oczywiście, pani. Merlot czy Caberne?

- Dzisiaj mam ochotę na Merlot. Dziękuję. A, i proszę, zawołaj Mary.

- Dlaczego mnie wołałaś, Elizabeth? - po chwili zza żywopłotu pojawiła się drobna postać Mary.

- Czas odwiedzić wuja Nathana, nie sądzisz?

- Moja Elizabeth jak zwykle ma wspaniałą pamięć. - uśmiechnęła się delikatnie Mary.

W odpowiedzi na pytanie siostry dziewczyna zawołała swoją służącą.

- Sophie! Idź do stajni i każ usiodłać dwa najszlachetniejsze konie. Dziękuję. - arystokratka spojrzała na Elizabeth i powęrdrowała powolnym krokiem przed posiadłość, gdzie po chwili ujrzała dwa czarne, dostojne zwierzęta.

Siostry wsiadły na swój środek transportu i po chwili, dzięki szybkiemu galopowi koni, znalazły się w środku pobliskiego lasu. Zatrzymały się przed starym dębem, na którym wyryta była róża. Wyglądała niesamowicie realistycznie jak na rysunek na drzewie. Dziewczyny wzięły łopaty ukryte w sakwach i zaczęły wykopywać dziurę pod dębem. Bliźniaczki, mimo, że drobne, miały bardzo dużo siły. Po chwili łopata Mary zatrzymała się. Dziewczyna uśmiechnęła się do siebie i po kilku większych machnięciach narzędziem obie dziewczyny zaczęły wyjmować coś, co przypominało trumnę. Otworzyły jej wieko i spojrzały do środka.

- Witaj wujaszku. - Elizabeth uśmiechnęła się na widok martwego krewnego.

- Och, biedne kwiecie! - krzyknęła zmartwiona Mary i wyjęła zwiędniętą różę z trumny.

---------------------------------------
Cześć i czołem, jak się podoba nowy pomysł na opowiadanie? Czekam na opinie i komentarze, jeśli widzicie jakiś błąd, proszę, zgłoście go w komentarzu. "Błądzenie jest rzeczą ludzką".
Do następnego!



Martwi i kwiaty głosu nie mająOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz