ROZDZIAŁ 2

13 1 0
                                    

-Nie możemy ci mówić kilku spraw...przepraszam to dla twojego dobra- powiedziała moja siostra

-Więc po co kazałaś mi przyjść do domu ?

-Pamiętasz nasza dzisiejszą rozmowę ?- spytał Allan. Kiwnęłam głową.- Więc sprawy uległy lekkiej zmianie. Widzisz wyjeżdżamy dziś.

-Czyli macie zamiar wyjechać na cały miesiąc ?

-Nie mam pojęcia...- ta rozmowa coraz mniej mi się podobała

-Rozumiem - powiedziałam spokojnie a mój brat wytrzeszczył oczy

-Rozumiesz ?- spytali we 2

-Tak nie ma sprawy poradzę sobie- uśmiechnęłam się do nich

-W to nie wątpimy w końcu jestesmy rodziną, ale jest jeszcze jedna sprawa- powiedziała siostra

-Wprowadzany się - krzyknęli we dwoje Nathan i Justin z uśmiechem

-Że co proszę ?! Błagam powiedzcie że to żart-spojrzałam błagalnie na brata. Mam mieszkać przez miesiąc z dwójką starszych odemnie chłopaków. No chyba ich pojebało...

-Uwierz też bym chciał żeby to był żart- powiedział wrogo spoglądając na chłopaków. Tego już było za wiele. Wstałam z fotela i poszłam do pokoju zastanawiając się co zrobić dalej.

Usłyszałam pukanie do drzwi.

-Proszę

Do pokoju weszły od dzis moje 2 problemy. Mam na myśli Justina i Nathana.

-Wiem, że nie masz ochoty z nami gadać. -zaczął Nathan z miną słodkiego pieska.

-Nie wiem nawet dlaczego tu będziecie- rzuciłam krótko

-Nie możemy ci powiedzieć, ale mam dla ciebie dobrą nowinę. - powiedział Justin

-Nie będziemy tu mieszkać tylko we 3! - że co ?!

-To znaczy będzie nas więcej- dokończył Nathan

-Musze się zastanowić, czy to aż takie ważne dla Allana i Tamary ?- musiałam sie spytać

-Tak- powiedział Justin i obydwoje wyszli.

Po godzinie namysłu wyszłam z pokoju i oznajmić rodzeństwu co postanowiłam. Nie mam pojęcia dlaczego chcą mnie zostawić z tymi debilami ale zawsze robili wszystko co od nich chciałam. Dzis musze im się za to odwdzięczyć.

Zeszłam po schodach i zobaczyłam że w naszym salonie zrobiło się tłoczno. Nie kłamali teraz zamiast 2 osób na głowie mam ich 5. Nieważne

-An zdecydowaliśmy z Tamarą...- zaczął Allan ale mu przerwałam

-Nie, to ja zdecydowałam że się zgadzam. Nie wiem czemu oni wszyscy tu są, ale was posłucham. - powiedziałam na jednym wydechu. Ich zaskoczenie nie było trudno zauważyć.

-Nie wiesz ile to dla nas znaczy- powiedziała Tamara i sie do mnie przytulila a potem Allan.

-A teraz musimy już jechać do zobaczenia młoda- powiedział mój braciszek - A wy skurwiele niech jej tylko włos z głowy spadnie to mnie popamiętacie, łapy precz od An. Zrozumiano ?- spytał groźnie. Tak to zdecydowanie mój nadopiekuńczy brat. Wszyscy kiwnęli głowami znak zrozumienia. Pożegnałam sie z nimi juz miałam iść do swojego pokoju zastanowić sie nad tym wszystkim, ale ktoś złapał mnie za rękę.

-Hej, jestem Dylan -Uśmiechnął sie szeroko brunet. Miał zniewalający uśmiech. Mogłabym patrzeć na ten obrazek do końca życia. An do kurwy ogarnij się!

Zostań ze mną ...Where stories live. Discover now