Rozdział 1

38 4 1
                                    

- Nie ruszaj się -  słyszę głos w słuchawce przytwierdzonej do mojego ucha. Cofam nogę i napieram swoim ciałem na budynek zrobiony z cegły. Na chwilę wstrzymuję oddech i sięgam dłonią do kieszeni mojego kombinezonu, z którego wyjmuję mały długopis, który służy do sparaliżowania drugiej osoby. Gdy słyszę kroki zbliżające się w moją stronę, szybkim ruchem wybiegam z mojej kryjówki i namierzając wzrokiem kobietę, która trzyma w ręce pistolet, (stoi kilka metrów ode mnie) zamachuję się i rzucam przedmiot w jej stronę. Uważnie patrzę, jak ostrze wbija się delikatnie w jej ramię, a ona po chwili opada na zimną i twardą powierzchnie tracąc kontakt ze światem. Uśmiecham się delikatnie do siebie i podchodzę do blondynki. Schylam się, kucając i jednym ruchem wyciągam przedmiot z jej ciała. Przecieram go małą, żółtą chusteczką i chowam na swoje miejsce, patrząc na podejrzaną. Jej krótkie, jasne włosy zostały zmierzwione i teraz leżą gdzie bądź, a usta i oczy są lekko uchylone. Jest strasznie pulchna i nie jestem pewna, czy zdołam ją unieść. Krzywię się na myśl, że będę musiała sama ją wlec  do P.A.M*, ale nagle słyszę zbawicielski głos mężczyzny. 

- I jak tam, Brooke? 

- Misja załatwiona, ale będziesz musiał zadzwonić po kogoś, kto pomógłby mi ją zanieść - mówię, przytrzymując mój palec wskazujący na słuchawce. Marshall jest jedyną osobą, która potrafi załatwić kogokolwiek w jakiejkolwiek sprawie. Po prostu ma dobre wpływy. 

- Nie ma sprawy, Simon i Will zaraz tu będą - informuję mnie i przełącza naszą rozmowę. Wstaję na nogi i znowu przenoszę swój wzrok na kobietę. Przewracam oczami i biorąc ją za ręce, zaczynam ciągnąć ją w stronę mojej tymczasowej kryjówki. Uwierzcie, to wcale nie było łatwe. Jak tak myślicie, to wyobraźcie sobie ciągnąc za sobą wieloryba, i w dodatku nieprzytomnego. Puszczam ciało blondynki na ziemię i opieram się o płot z drutów, czekając na owych mężczyzn. Po chwili słyszę dźwięk helikoptera i światło padające na mnie z góry. Podnoszę wzrok i obserwuję jak Simon i Will schodzą po linie umieszczonej wewnątrz śmigłowca, aby później znaleźli się obok mnie. 

- Hej, Brooki - mówią obaj, uśmiechając się do mnie. Simon i Will to bliźniaki, które są do siebie bardzo podobne, tylko że jeden z nich jest przystojniejszy i tym kimś jest właśnie Will. Jest on blondynem o niebieskich oczach, jego włosy są grube i zaczesane na bok. Simon jest bardziej ulizany, no wiecie, zgrywa niedostępnego lalusia. Ma podobny kolor oczu do Will'a, ale ma ciemniejsze. Włosy zawsze na żel, zaczesane do tyłu, i modne ciuchy, tzn. szalik, płaszcz, rurki i biała bluzka. Traktuję ich jak bracia i nie wyobrażam sobie bez nich życia.

- Hej, pomożecie? - pytam, uśmiechając się do nich miło. Wskazuję ręką na osobę leżącą płasko na ziemi, a oni przenoszą na nią swój wzrok. Nagle obaj niekontrolowanie wybuchają śmiechem, ledwo wyduszając z siebie jedno słówko.

- Brooke, skąd ty wytrzasnęłaś lwa morskiego? - patrzą na mnie obaj z szeroko otwartymi oczyma, a ja prycham. 

-Ze sklepu, a teraz pomóżcie wnieść mi to coś do helikoptera - mamroczę, a oni robią to, o co ich poprosiłam. Już po chwili "lew morski" jest zapakowany do śmigłowca, a ja siadam pomiędzy Simon'em i Will'em, czekając aż dolecimy do siedziby Marshall'a. 

++

* P.A.M - Prywatna Agencja Marshall'a (tł.j.ang.: Private Agency Marshall)





SURVIVAL CAMP - H.S. Where stories live. Discover now