Epilog

173 13 1
                                    

"Kocham cię"


Na dworze świeciło słońce gdy w małym pomieszczeniu o białych jak śnieg ścianach leżał młody mężczyzna. Tuż obok niego siedział blondyn o pięknych kocich oczach wpatrując się w niego z zmartwioną twarzą. W sali znajdowali się jeszcze dwaj chłopcy. wszyscy z niepokojem na twarzy oczekiwali jakichkolwiek znaków życia przyjaciela. Lekarz nie dawał mu dużych szans dopóki się nie przebudzi z śpiączki. Nie było łatwo patrzeć na te drobne i młode ciało, myśląc o najgorszych scenariuszach.
" Wystrzał, to ostatnie co pamiętam, później tylko jeden ciągły dźwięk i pustka, cisza. Wszystko ucichło a obraz przemienił się w jedną czarną plamę. Minho, dlaczego mnie nie zatrzymałeś? Dlaczego nie pobiegłeś za mną? Powinieneś wiedzieć, że jestem bezmyślny, że chciałem abyś mnie zatrzymał... teraz już za późno... wiem że źle zrobiłem i oto moja kara. Umarłem? Więcej cię nie zobacze? Dlaczego? Dlaczego? Taki głupi... jestem taki głupi.. teraz to wiem, wiem co czułem a czego nie powiedziałem choć chciałem... Minho przytul mnie, ten jeden ostatni raz... Minho... Przygłupie zrób to, błagam" łza spłynęła po bladym policzku, do jego uszu dotarły nie wyraźne krzyki, jakby ktoś go wołał z jakiejś oddali. Poczuł ucisk dłoni, jednak nikogo nie widział. chciał zobaczyć, tak bardzo chciał zobaczyć. Biegł w kierunku słyszanych głosów, aż w końcu gwałtownie otworzył oczy próbując zachłannie zaczerpnąć powietrza.
-Taemin!- odbijało się jak echo w jego głowie. Oddychał ciężko i przerażonym wzrokiem wpatrywał się w jakiś punkt w pościeli. Czwórka mężczyzna stała wokół niego powtarzając jakieś imię. Jeden z nich przytulił go mocno powtarzając jak bardzo się o niego martwili. Podniósł swój przestraszony i zdezorientowany wzrok na obcych. Zamazane twarze powoli przybierały ostrości ukazując twarze pełne emocji i zmartwienia.
- Key - wyszeptał patrząc na przytulającego go wujka. Jego kocie oczy od razu zabłyszczały słysząc swoje imię.
- Tak to ja Taemin, już myśleliśmy że straciłeś pamięć
- Nie strasz nas tak więcej - dodał Jonghyun klepiąc go po ramieniu.
- Minho! gdzie jest ... - nie dokończył widząc stojącego pod oknem wysokiego mężczyznę. Patrzył na niego oczami pełnymi winy.
- To my lepiej was zostawimy - powiedział Bling chwytając Kima za rękę i wyprowadzając go z sali.
- przepraszam, powinienem cie wtedy zatrzymać, powinienem być bardziej odpowiedzialny - wyszeptał. Lee poklepał miejsce obok siebie dając starszakowi znać aby usiadł obok niego. posłusznie wykonał polecenie.
- Minho, co tak właściwie się stało? - Choi zrobił głęboki wdech i zaczął powoli opowiadać. Powiedział mu jak znalazł go wraz z Key na ziemi w dużej kałuży krwi, że Lekarz nie dawał mu dużo szans na powrót do normalnego życia oraz że łącznie w śpiączce był przez miesiąc.
Smutny wzrok padł na lekko zarumienioną twarz. Sięgnął prawą dłonią po karmelowe kosmyki delikatnie bawiąc się nimi palcami. Taemin uśmiechną się delikatnie.
- Minho - wyszeptał - przytul mnie - nie musiał powtarzać dwa razy. Nawet nie zauważył gdy znajdował się w szerokich ramionach... przyjaciela.
- przepraszam to moja wina, nie twoja - łzy popłynęły po jego policzkach mocząc przy tym koszule starszaka.
- Kocham cię Minnie, naprawdę cię kocham - wyszeptał mu do ucha, po czym na chwilę odsunął go od siebie.
- Też cię kocham dryblasie - zaśmiał się całując jego policzek. Choi spojrzał na niego z iskierką w oczach. Nachylił się i czule pocałował prosto w usta.
KONIEC!~~  


Maska - 2minOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz