Księżna Katy nigdy nie spodziewała się, że będzie musiała spotkać się z odmową. Ludzie znajdujący się wokół niej zawsze przytakiwali jej. W ciągu ostatnich 5-u lat stała się jedną z najbardziej szanowanych osób w Plymouth. Majątek, który otrzymała po swoim wuju pozwolił zapomnieć jej o długach i cieszyć się "wyższością". Ludzi traktowała z góry i uważała je za pasożyty. Jednak bardzo cieszyła się, gdy miała kolejnego zwolennika. Dlatego zdziwiła się bardzo słysząc spokojne "nie" Elizabeth siedzącej na zdobnym krześle, czytającą książkę. Najwyraźniej bardzo była zajęta, bo nie poświęciła więcej uwagi powiadomieniu matki o tym, że niedługo wyjdzie za mąż.
-Jak to nie?- Oburzyła się.- To najbogatszy, zaraz po nas, szlachcic w mieście. Nigdzie nie znajdziesz lepszej partii.- "Zaraz po nas" tak głośno podkreśliła, że tym razem Elizabeth zmarszczyła brwi, przewracając kartkę w książce.
-Nie chcę wychodzić za mąż.- Rzuciła niedbale.- Nie jest mi to potrzebne. Poza tym, nie mamy już problemów z długami. Nie rozumiem po co ci jest potrzebny bogaty szlachcic?
-Jak to nie rozumiesz? Tu nie chodzi tylko o majątek. Jesteś moim jedynym dzieckiem. Jeśli nie mogę mieć syna i zachować nasze nazwisko, to chociaż dobytek uratujmy.
Elizabeth zamknęła książkę, wstała powoli i spojrzała bez emocji w stronę księżnej.
-Zdecydowanie nie.- Powiedział wolno, podeszła do półki z książkami odstawiając mały bestseller i skierowała się ku gościńcowi.
***
Wszystkie oczy skierowane były na za zgrabną postać Elizabeth, podczas obiadu, który odbywał się na świeżym powietrzu w ogrodzie Watsonów. Baron Russell, który najbardziej zaciekawiony był reakcją dziewczyny na ślub, obserwował każdy jej ruch kątem oka. Jego ciekawość wynikała z powodu prośby księżnej Kate o znalezienia adoratora. Jako baron, który wszędzie miał znajomości mógł z łatwością znaleźć kandydata. Dumny ze swojego wyboru spytał:
-Jak lecą dni Bella? Dzieje się coś nowego.- Księżna Kate spojrzała na niego z lekka zaniepokojona.
-Nie nazywaj mnie tak.- Powiedziała opryskliwie, zamyślona Elizabeth, spoglądając na bawiące się w ogrodzie dzieci. Najwidoczniej przebiegająca rozmowa poszła w niesmak księżnej Kate, bo po chwili odsunęła swój talerz.
-Okres dojrzewania, co?- Powiedział niezainteresowany Markiz Ward, krojąc wielki udziec, znajdujący się na jego talerzu.- Ale czy to trochę nie za późno?- Elizabeth spojrzała kątem oka na zebranych i powróciła do poprzedniej czynności. Damy siedzące z boku, zaczęły się chichotać. Nagle jedna dorzuciła.
-Nie przejmuj się Elizabeth. Jeszcze zdążysz się wyszaleć. Małżeństwo nie jest niczym strasznym.- Powiedziała, wracając do śmiejących się koleżanek.
-Podobno data ślubu jest już ustalona.- Dopowiedziała inna.- Ale z ciebie farciara. Słyszałam, że Edward Matthews jest bardzo przystojny.- Elizabeth, której w niesmak była tona pudru nałożona na brzydkie twarze szlachcianek i zacieśniająca się atmosfera wstała gwałtownie powodując przy tym szczęk sztućców. Wszyscy nagle umilkli.
-Dziękuję za pyszny obiad. Czas jednak mnie goni i muszę zając się poważniejszymi rzeczami niż siedzenie z wami. Do widzenia.- Odwróciła się i skierowała ku pałacyku.
CZYTASZ
Elizabeth [Wstrzymane]
AdventureXVIII wiek, Anglia. 18-letnia Elizabeth Watson ma wyjść za mąż za Edwarda Matthewsa. Zniesmaczona tym faktem stara się udowodnić, że do siebie nie pasują...