19 czerwca 2016 rok, Sydney, Australia
Michelle
Gdy weszłam do domu, od razu przywitał mnie mój brat David. Ma 26 lat, a zachowuje się jak dziecko. Był bardzo podekscytowany.
-David, co się stało? Dlaczego się tak jarasz, co? - zaśmiałam się, ściągając buty i płaszcz, po czym udałam się do salonu. Chłopak podążył za mną w podskokach, co wyglądało przekomicznie, jego kręcone włosy podskakiwały, żyły własnym życiem. Usiadł na przeciwko mnie na sofie, szczerząc się. - No mów, David!
- Dostałem robotę! - krzyknął - Jestem asystentem agenta gwiazd!
- O mój Boże, to świetnie! - pisnęłam i rzuciłam się na niego.
- Wiesz, co to oznacza? - wyszeptał mi do ucha - Może uda mi się zrobić z mojej zdolnej siostry gwiazdę...
- O nie, nie zrobisz ze mnie gwiazdy na siłę - przerwałam mu - po znajomości tym bardziej tego nie chcę. - odsunęłam się - Jeżeli los da mi szansę, wykorzystam ją, ale ty się w to nie mieszaj, nie ważnie gdzie pracujesz, David. Mówię poważnie.
- Dobra, dobra. Nie bulwersuj się tak, Michie. - odparł, dalej się szczerząc. Wstał i poszedł w stronę kuchni. Ja tymczasem rozsiadłam się na swoim miejscu i chwyciłam pilota. Skakałam po kanałach, próbując znaleźć coś sensownego, ale jedynym normalnym programem były wiadomości, których wręcz nie znosiłam oglądać. Chwyciłam więc swój telefon i weszłam na twittera. Przeglądanie tweetów przerwał mi mój brat, który wrócił z butelką piwa.
- A dla mnie? - zapytałam z lekką pretensją w głosie, kiwając głową na szkło.
- Ostatnie było - wzruszył ramionami i pociągnął długi łyk, prychnęłam na jego słowa - Zapomniałbym, dzisiaj idę do Illusion ze znajomymi, ma tam grać jakiś spoko zespół. Nie zrób tu jakiejś imprezy, czy czegoś tam...
- Nie zrobię, bo też idę. - przerwałam mu
- Niby z kim? - zapytał kpiąco
- Zaprosili mnie członkowie tego zespołu, więc... - wzruszyłam ramionami i wyszłam z salonu lekko zdenerwowana, zostawiając Davida samego.
Poszłam do pokoju i wzięłam ubrania na przebranie, po czym udałam się do łazienki wziąć długi, kojący prysznic. Zaśpiewałam kilka piosenek, jak zwykle i wyszłam spod prysznica. Nie uważam, żebym była jakoś nie wiadomo jak utalentowana, ale potrafię śpiewać. Wychodzi mi to nawet nieźle, lecz po śmierci rodziców zrezygnowałam z tego, bo zrozumiałam, że to marzenie nigdy się nie spełni. Mój brat uważał odwrotnie. Wręcz pchał mnie w stronę muzyki, próbował znaleźć sposób by mnie wypromować, ale nie udawało mu się. Odpuściłam.
Godz. 19.15, klub Illusion, Sydney, Australia
Stanęłam w kolejce do wejścia, która na szczęście nie była długa. Ubrana byłam w moje ulubione, podarte, czarne spodnie z wysokim stanem i t-shirt tego samego koloru. Kolejka poruszała się dość szybko, ale ja oglądałam plakaty przyklejone na ścianie, przy której stoję. Na jednym z nich znajdowało się czterech chłopaków. Ashton i Calum z kawiarni, blondyn, przypominający Luke'a, a ostatnim z nich był... Michael? Co on tu robi? I czemu, do cholery, ma czerwone włosy? Jak ostatnio go widziałam, miał naturalny kolor. Ja i czerwonowłosy przyjaźniliśmy się w liceum. Byliśmy razem na studniówce, bo żadne z nas nie miało partnera. Popołudniami przychodziłam do niego, chwytał za swoją gitarę, grał i śpiewał, a ja razem z nim. Zawsze chciał założyć zespół, no i proszę, wygląda na to, że mu się udało. Nie miałam z nim kontaktu od czasów szkolnych, mam nadzieję, że odnowimy przyjaźń.
Ochroniarz wpuścił mnie do środka, a ja w końcu mogłam ujrzeć to jakże interesujące miejsce spotkań pijanych, napalonych osób. Było ciemno i głośno. Z głośników leciał jakiś remix, pod ścianą znajdowała się scena, na której poustawiane były instrumenty. Usiadłam przy barze i zamówiłam whiskey z lodem. Zabrałam swoje zamówienie i ruszyłam w stronę sceny, gdyż właśnie wskoczyli na nią chłopcy.
- Hej, jesteśmy 5 Seconds of Summer - powiedział do mikrofonu wysoki blondyn. Naprawdę jest podobny do Luke'a. No nie, to musi być Luke. Zespół zaczął grać. Są naprawdę dobrzy. Calum parę razy uśmiechnął się w moją stronę, puszczając oczko. Luke spojrzał na mnie i zmarszczył brwi. Pewnie mnie nie poznał.
Po skończonym występie chłopców, usiadłam z powrotem przy barze i zamówiłam kolejną szklankę whiskey. Stukałam paznokciami pomalowanymi na kolor czarny w rytm muzyki, gdy nagle ktoś zasłonił mi oczy. Trochę się przestraszyłam, ale kiedy ten ktoś zabrał dłonie z mojej twarzy, od razu oblała mnie fala szczęścia. Rzuciłam się w ramiona mojego starego przyjaciela, Michael'a, piszcząc przy tym cicho.
- Jezu, stara. Puść mnie już, bo się mnie udusisz - jęknął chłopak odpychając mnie lekko.
- Sorka, Michael. Nawet nie wiesz jak tęskniłam - powiedziałam, odklejając się od chłopaka.
- Wiem, ja też cholernie tęskniłem. Jak podobał ci się nasz mini koncert? - zapytał uśmiechając się słodko
- Był cudowny, wy jesteście cudowni. Jezu, na serio. Świetny zespół. - odpowiedziałam z entuzjazmem.
- Chcesz poznać chłopaków? - zapytał ciągnąc mnie za rękę w stronę reszty zespołu.
- Już ich poznałam, ale raczej nie mam wyjścia. - mruknęłam pod nosem, śmiejąc się. Podeszliśmy do chłopców, którzy od razu odwrócili się w naszą stronę. Ashton i Calum zamknęli mnie w uścisku, witając się. Odwzajemniłam uścisk i uśmiechnęłam się szeroko.
- Cześć... Michelle? - powiedział, a raczej zapytał Luke.
- Hej. Luke, prawda? - zapytałam dla pewności, uśmiechając się miło.
____________________
O mój boże. Przepraaaaszaaam. Zawaliłam. Rozdział miał być w piątek, a jest dzisiaj, w sobotę. Właściwie jest już niedziela, 03.10. Ups :D Ale mam wytłumaczenie. W końcu kupiłam sgfg i po prostu nie mogę się oderwać. To jest dzieło sztuki dsfgdfhhggds <3
Proszę o komentarze, bo jeśli nikt nie komentuje, to nie wiem czy Wam się to podoba xd O gwiazdkach chyba nie powinnam wspominać hahahah
Następny rozdział w poniedziałek/wtorek. Nie wiem czy zdążę, bo mam nauki w pizduu, ale zepnę tyłek :D
Do następnego, paa ;*
CZYTASZ
A little bit of dreams || hemmings
FanfictionMichelle Brooks ma prawie 20 lat. Pracuje w mało znanym markecie w Sydney. Mieszka z bratem, a mimo, że nie jest "szarą myszką" jej życie nie jest zbyt ciekawe. Co się stanie, gdy do świata Michelle wkroczy chłopak z marzeniami o imieniu Luke? Czy s...