Rozdział 1

4.6K 155 4
                                    


Stos papierów leży przede mną, tworząc bałagan na stole. Nie zwracam na to większej uwagi. Skupiam się na komputerze, który stoi na moich kolanach. W tym momencie nic innego się nie liczy. Od dobrych dziesięciu minut wpatruję się w jedno zdjęcie. Zamyślony jeżdżę palcami po brodzie. Blondynka na ekranie ma ładne niebieskie oczy, choć smutne. Podoba mi się, jest wysportowana, ma długie nogi, więc idealnie dopasowuje się do mojej słabości. Tylko co ja mam z nią zrobić, biorąc pod uwagę to, jak łatwo pakuje się w kłopoty. Mogła wybrać inną pracę, ale czasu nie cofniemy. Może los tak chce, inaczej nasze drogi, by się minęły, a tak? Pcha ją w moje ramiona.

Wzdycham, poprawiając się na niby wygodnym krześle. Chyba czas zmienić stanowisko, bo salon okazuje się nie być dobrym miejscem do pracy. W zasadzie czemu po prostu nie poszedłem do biura? Odkładam komputer na stół i odchylam głowę do tyłu. Czy ja mogę, do cholery, wziąć urlop? Ostatnio na moich barkach jest dosłownie wszystko. Powinienem zapytać szefa. Ach... Ja nim jestem. Dlatego muszę siedzieć po nocach, planując akcję. To ja ustalam zajęcia dla reszty pracowników i to ja martwię się o to, by nas nie złapali. Dbam też o firmę, która stała się dobrą przykrywką oraz organizuje fundusze na fundacje charytatywne. Jakoś muszę się wybielić.

— Cześć, tato — słyszę z holu.

Otwieram oczy i przecieram zmęczoną twarz. Och, córeczka wróciła ze szkoły. Już po chwili do salonu wchodzi Elaine w szkolnym mundurku. Brązowe włosy ma związane w kucyk, więc musiała mieć wuef, inaczej chodzi w rozpuszczonych. Dzięki Bogu, nie było potrzeby nauczenia się robienia warkoczy, chociaż jeden problem z głowy. Bycie ojcem i tak nie jest łatwe.

— Cześć, aniołku — odpowiadam, posyłając jej lekki uśmiech.

Siada mi na kolanach, jak to ma w zwyczaju. Dobrze, że lekka jest. Wyczuwam zapach papierosów, tuszowanych przez perfumy. Albo paliła, albo stała przy znajomych. Mam nadzieję, że to drugie, nie jestem za zupełną kontrolą dziecka, choć mam taką możliwość. Chcę jej ufać i chcę, by działało to w drugą stronę.

— Masz jakieś plany na dziś? — pytam ciekawy.

Wolałbym, żeby została w domu. Jest czwartek, więc powinna się pouczyć, ale to jest moja córka... Nigdy nie wiadomo co zaświta jej w głowie. Wiecie, małe dzieci - mały problem, duże dzieci - duży problem.

— Taa — kiwa głową. — Wychodzę z Monic do klubu. Mógłbyś nie wysyłać za nami ochroniarza? Proszę?

Prycham pod nosem. Za dużo wymaga, bo dla mnie bezpieczeństwo własnego dziecka, jest najważniejsze. Mam wielu wrogów i nie chcę, by ktoś się mścił na Elaine. Co za problem znaleźć ją pod szkołą? W sklepie? Namierzenie konkretnej osoby nie jest trudne. Zwłaszcza dla gangstera. Dlatego przeważnie moja córka wychodzi z ochroną.

— Wolałbym, żeby ktoś z wami był — mruczę, sięgając po telefon.

— Ucieknę — uprzedza mnie. — Tato, chcę trochę wolności. Chociaż na imprezie. Niech kierowca siedzi w aucie przed klubem. Dobra?

— Dobra — przytakuję niechętnie, bo rzeczywiście w uciekaniu jest świetna. Robiła to od najmłodszych lat, sprawiając mi nie lada problem. — Masz być w domu o pierwszej, nie później — ostrzegam. — A teraz spójrz na ekran i powiedz, co widzisz. Jaka według ciebie ona jest? Gdzie może pracować?

Elaine odwraca głowę i patrzy na zdjęcie wcześniej wspominanej blondynki. Ocena nie zajmuje jej długo.

— Jest ładna, może nawet i seksowna, ale zmęczona i przepracowana. Wygląda na glinę — wzrusza ramionami.

Śmieję się, klepiąc córkę w kolano. Łatwo odgaduje kim, kto jest. Umie nawet rozpoznać niektóre cechy charakteru osób, których nie zna. Myślę, że jest taka spostrzegawcza po mnie. Och, z pewnością tak jest. Co dobre, to po ojcu.

El całuje mnie w policzek i wstaje.

— Po co ci ona? — pyta, biorąc plecak.

— Nie ona mi. To ona szuka mnie, jest detektywem i próbuje zrobić to, co próbowali inni, ale im nie wyszło. Powiem ci, że dobrze jej idzie, więc tak bardzo się nie nudzę. Ale nie widzę w tym sensu. Przegra.

— Ach, tak — mruczy z ironią. — To miłej zabawy, tato. Czy coś.

Wystawiam jej język, na co się śmieje i ucieka na górę. Małpa. Niestety charakter ma po mnie i czasem mocno na tym cierpię. Jest uparta, sprytna i uwielbia pyskować. Pozwalam Elaine, by się ze mną droczyła, ale nie przekraczała pewnych granic. Wciąż jestem jej ojcem, a nie kolegą. Od zawsze miała tylko mnie. Nie znała matki i nie pozna. Spałem z Mią kilka razy, była barmanką w klubie na przedmieściach, który w tamtym czasie często odwiedzałem. Mia wpadła, a ja co mogłem zrobić? Nie jestem aż takim draniem. Pomogłem jej. Po porodzie zrobiłem testy na ojcostwo, które potwierdziły wszystko. Mia z Elaine wprowadziły się do mnie, chociaż dziewczyna już dawno zaczęła wariować. Miała jakieś dziwne urojenia. Z początku przymykałem na to oko, myślałem, że to może depresja poporodowa. Myliłem się. Z dnia na dzień było coraz gorzej, a ona nie chciała dać sobie pomóc. Opiekowałem się córką, bo ona nie miała najmniejszego zamiaru. Nie chciałem jej utrzymywać, ale cały czas żyłem nadzieją, że jednak coś w jej głowie się zmieni. No cóż... Na próżno. Gdy uciekła, byłem w pracy. Każdy z moich pracowników w domu liczył, że to będzie długi spacer, jak zawsze. Kolejna pomyłka. Znaleźli Mię na dnie rzeki, skoczyła z mostu, wybierając szybką śmierć. Dlaczego? Powodu nikt nie zna. Tak wygląda historia matki Elaine. Nie kochałem Mii, wiele śmierci przeżyłem, więc jedynie cieszyłem się, że stało się to wcześniej i El nie zdążyła przyzwyczaić się do matko. Obyło się bez strady dla dziecka. Elaine wychowywałem sam z pomocą Harry'ego — przyjaciela, który jest zawsze gdy trzeba.

Ja osobiście miewam kobiety, mam swoje potrzeby, które muszę zaspokajać, żyjąc w ciągłym stresie jako gangster. 


Insane |ZM|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz