Podążam przez nieznane mi ulice. Krople deszczu delikatnie opadają na moje ciało. Na twarzy mieszają się z łzami, spływającymi po mych policzkach. Chodzę bez celu. Niszczę się od środka. A wszystko przez to, że jedyne szczęście jakie miałem i jakie udało mi się zdobyć.. odeszło. Tak długo się starałem. Chciałem by w końcu mnie dojrzał, a gdy wreszcie to zrobił, po prostu zniknął.
-Hyung! Chodź ze mną! -usłyszałem i momentalnie odwróciłem się w twoją stronę. Jak mógłbym odmówić tym dużym, słodkim oczom? Nie czekając na jakąkolwiek odpowiedź, łapiesz mój nadgarstek i ciągniesz w stronę swojego pokoju. Nie wiem co zamierzasz, ale grzecznie podążam za tobą. Wpychasz mnie do swojego pokoju i zamykasz drzwi na klucz. Nim zdążę wykonać jakiś ruch, Ty wpijasz się w moje usta. Nasze języki dosłownie walczą o władzę. Udaje mi się.. wygrywam tą walkę.
Nie zwracam na nic uwagi. Nie obchodzą mnie ludzie, którzy wpatrują się we mnie z litością. Nie chce tego, nie potrzebuję. Oni po prostu mnie nie rozumieją. Nie wiedzą co przeżywam i jak jest mi ciężko. Po mojej głowie plątają się miliony myśli i wspomnień. Próbuję sobie wyobrazić, jak potoczyłoby się nasze wspólne życie. Mimo, że się staram, nie wychodzi. Ilekroć wspominam Ciebie, zanoszę się płaczem. Chciałbym, móc zapomnieć.. jak Ty. Czy proszę o zbyt wiele?
-JungKookie.. zrobiły Ci się wąsy z pianki.. -uśmiecham się jak głupi. W ostatnim momencie zatrzymuję twoją dłoń i zmniejszam dzielącą nas odległość.
-Ja to zrobię Kookie.. -nachylam się i delikatnie muskam twoją wargę. Czuję, jak smak latte miesza się z smakiem twoich, słodkich ust. Zadowolony z swojego postępowania, znów siadam obok Ciebie.-Hyung.. -wydukałeś zawstydzony i oblany różowiutkim rumieńcem. Starałeś się na mnie spojrzeć, ale twój wzrok, momentalnie powędrował w przeciwną stronę. Patrząc na twoją dziecinną twarz, na mojej pojawia się ten sam, głupi uśmiech co wcześniej.
Niegdyś przyjaciele, później kochankowie. Zawsze razem, nigdy oddzielnie. A teraz? Sam, pozostawiony w tym okropnym świecie. Ciężko mi zrozumieć, że mogłeś tak po prostu się poddać. Porzucić mnie, wymazać z pamięci. Jestem pewny, że tego nie chciałeś, ale coś było silniejsze. To coś, kazało Ci to zrobić. Wiem też, że nie byłem zbytnio lubiany przez twoją rodzinę, ale czy musieli mi Cię zabrać? Nie pozwolić na nic, jakikolwiek ruch? Czy tak musiało być?
-JUNGKOOK! -Jak oszalały wbiegam do szpitala. Przemierzam korytarze, próbując Cie odnaleźć. Udaje się, dostrzegam twoją matkę. Widzę, że nie cieszy się z mojego widoku. Mimo wszystko, podchodzę bliżej. Wyciągam rękę by dosięgnąć klamki. Do uszu dolatuje znajomy głos, a dłoń zatrzymuje się w połowie drogi.
-Zaczekaj chłopcze.. Nie możesz tam wejść -staje obok mnie i zaczyna powtarzać tą samą historię, co do naszego związku. Nie potrafi zrozumieć, że wybrałeś kogoś takiego jak Ja. Nie, to coś więcej.. ona po porostu nie rozumie tego, że jej jedyny, ukochany syneczek, wybrał taką właśnie drogę. Zawsze starała się mnie pozbyć. Pieniądze, sława, dom, samochód.. ale po co mi to wszystko, jeśli nie będę miał Ciebie? Miałem zrezygnować z własnego szczęścia, dla jej głupich zasad? Nie, nigdy bym Ci tego nie zrobił. Nie potrafię.. zbyt Cię kocham.
-Przepraszam.. muszę zobaczyć się z Kookim -naciskam na klamkę, a w mych bębenkach znów rozbrzmiewa się jej głos, tym razem słucham uważnie tego co mówi.-Zapomnij o JungKooku.. tak jak on, zapomniał o tobie -wypowiada te kilka, bolesnych słów i znika w głębi korytarza.
-C-co? Zapomniał? -powiedziałem pod nosem i gwałtownie zwróciłem się w stronę, w którą odeszła. Czy to kolejne kłamstwo? Na pewno znów próbuje się mnie pozbyć. Tylko dlaczego, w tak okrutny sposób?-A jednak zapomniałeś.. -Odwracam głowę, a mym oczom ukazuje się twój poprzedni dom. Pozostaję w bezruchu. Przez klatkę piersiową przechodzi silne ukłucie. Serce, znów rozrywa się na tysiące kawałków. Cicho krwawi, nie dając tego poznać. Patrzę w okno twojego dawnego pokoju. Jest tam tak ciemno i smętnie, jak nigdy. Gdzie podział się mój kochany, szalony chłopak? Czemu o mnie zapomniał? Czy ja też skrzywdziłem tak los, jak on mnie? Bezsilny upadam na kolana i dławię się własnymi łzami.
Maszeruję przez park, gdy nagle mój telefon wydaje z siebie, charakterystyczny dźwięk, oznaczający esemesa.
Od: Kookieee <3
Przepraszam, że Cię nie pamiętam. Mimo wszelkich prób, nadal mam pustkę w głowie. Matka zabrania mi się z tobą kontaktować, ale pomyślałem, że lepiej będzie jak się dowiesz... wyjeżdżamy. Podobno, bardzo, daleko stąd. Nigdy się już nie spotkamy... więc proszę nie dzwoń, nie pisz i nie próbuj mnie szukać. Mimo, że Cie „nie znam" nie chcę byś cierpiał.. i nie chcę czuć się winny.Od: Kookieee <3
Żegnaj.. Park Jimin, na zawsze.Sprawdzam treść wiadomości, nie wierząc w to, co czytam. Szybkim ruchem, chowam telefon i biegnę z całych sił. Zostaje mi tylko jedna ulica. Spoglądam na zegarek z nadzieją, że może jeszcze mi się uda. Dobiegam na miejsce, ale niestety jest już za późno, właśnie odjechałeś. Przegrałem, straciłem Cie.. już na zawsze. Dłonią opieram się o bramę, po raz kolejny muszę smakować moich łez.
Ukradli mi Cię. Najzwyczajniej w świecie, zabrali i wyjechali. Jak mam być szczęśliwy? Przecież, nie ma Cie przy mnie. Dlaczego nie mogę obudzić się uśmiechnięty u Twego boku? Dlaczego nie mogę ostatni raz, posmakować Twoich ust? Dlaczego? Co takiego zrobiłem? Los naprawdę mnie, aż tak nienawidzi? Podchodzę bliżej barierki mostu. Opieram dłoń o zimną poręcz, wzrokiem wędruję w dół, wprost na przejeżdżające samochody. Czy tego chcę? Jasne, że nie ale jeśli mam być z Tobą, muszę to zrobić. Tylko i wyłącznie dla nas. Wiem, że to głupie, że wmawiam sobie, że jeśli zginę, to znów do mnie powrócisz. Mimo wszystko, decyduję się to zrobić. Wolę umrzeć, niż męczyć się świadomością, że Ty możesz żyć u boku kogoś innego, nie pamiętając o mnie. Przekładam nogi na drugą stronę. Przełykam ślinę i zamykam oczy, już wiem, że to jedna z lepszych decyzji w moim życiu. Byłem zbyt naiwny, zbyt łatwo uwierzyłem, że moje życie jakoś się ułoży. Nie mogę dłużej zwlekać. Powoli puszczam barierki i przechylam się w przód. Czas znacznie zwalnia, a moje ciało spokojnie opada. Ostatnia łza, wkrada się na mój policzek. Nim przestaje cokolwiek czuć, udaje mi się wydusić jeszcze kilka słów.
-Żegnaj.. Jeon Jeongguk, na zawsze.
CZYTASZ
Nie znam pana || Jikook
Fanfiction|ONE SHOT| Jeśli pewnego dnia stracisz wszytko, poradzisz sobie? A może łatwiej będzie załatwić to w inny sposób? Nieskomplikowany...