Wczoraj... Ahh to był trudny dzień... W ciągu tego jednego dnia mój wygląd się zmienił... Jeansy, koszula, okulary, trampki i brak irokeza... Dziś piątek, ostatni dzień szkoły przed wakacjami -znaczy dla mnie ostatni, nie ide na zakończenie i resztę-
Wychodze później niż zwykle i ide inną drogą, nie chce jej spotkać poza szkołą... Słuchawki w uszy fajka w gębe i w drogę ze ska i punkiem
"Setki dwieee na nogi dwie..."
Potem leci
"Ska ska skampararas..."
I zaczyna się punk
"Jestem inny szano...."
Wyłączam muzykę, wracam do domu się przebrać i postawić iroka -pfff nikt mnie nie zmieni, nawet ona, zapomnę o wczoraj-Wstaje o 16 czuje się tak gownianie jak tylko można, miałem tak zły sen że od razu ide zapalić *fajek brak*
-Ehh... Chyba znowu "pożycze" od rodziców, w końcu od paru dni już z nimi nie mieszkam, a jakoś pomóc mi mogą... - pomyślałem i ruszyłem do mieszkania w którym jeszcze nie dawno mieszkałem.
I zaczynam o nich myśleć... Ojciec pierdolony polityk, każdemu robi koło dupy by mieć dobrze, i "mama" czyli Iza, ale jak ona chce być nazywana? Aaa no tak: Isabell, czyli moja macocha, wielka mi biurokratka. Siedzi w biurze całymi dniami i myśli jaką meline zburzyć czy który kawałek lasu wyciąć... Żygać mi się chce gdy o nich myślę.
Na szczęście ja jestem inny niż oni.Dochodze już do ich mieszkania *pukam* oczywiście kurwa pusto. To biorę zapasowy klucz spod wycieraczki i wchodze, oczywiście pachnie winem i drogimi cygarami... Wspominałem że ojciec jest alkoholikiem? Ano jest. szybko chwytam z biurka jeden z całej sterty banknotów i wychodze, biorę tylko 50 złotych na paczkę fajek i coś do jedzenia.
Wracam do domu, jeśli to mieszkanko można domem nazwać, i oczywiście współlokator już z ryjem i się drze, tym razem mam to w dupie biorę gazetę odpalam peta kładę się na łóżko i szukam ofert pracy na wakacje, może coś znajdę...
W końcu coś znalazłem, oferta pracy w księgarni 8 złotych za godzinę.
-Hmm... punkol z wyjebanym Irokezem który siedzi za biurkiem i wypożycza ludziom książki?
Lubię czytać ale i tak to będzie śmiesznie wyglądać - odparłem do siebie parskając śmiechem.Nie szukałem dalszych ofert, ta mi pasowała, więc ubrałem glany i ruszyłem do biblioteki żegnając się ze współlokatorem krótkim i wymownym "będę w nocy łysa kurwo" usłyszałem tylko w odpowiedzi "jo, spierdalaj".
Doszedłem do biblioteki miejskiej
Dogasiłem peta o glana no i wchodzę,
Przekonany że to będzie moja praca, aż tu nagle patrzę "biblioteka miejska fundowana przez firmę...." dość nawet gdy nie chcę mieć z nimi kontaktu to sponsorują miejsce gdzie miałem pracować, wracam do domu!Siedzę w fotelu i dalej szukam jakiejś pracy, gdyby nie ci jebani "rodzice"
To bym pracował w tej bibliotece, przeglądam gazety i ciągle widzę ich nazwiska, "...sponsorem rozbiórki starej zajezdni" i znowu i kolejna rozbiórka, o odmiana, wycinka lasu, ahh! Wkurwiony rzucam popielniczkią w ścianę. Los chciał że pet ze spióły spadł na jedną z ofert...
Hmm... pielęgnowanie ogrodu... 12 ziko za godzinę! Mi pasuje!
Wymagania:
>dostępność wczesnym rankiem √
>rzetelność (zawsze, po prostu zawsze, w KAŻDEJ ofercie pracy to piszą) √
>praca w parze... (czyli może jednak ten dziadek zajmuje się ogrodem legalnie) no to też odhaczam! √No to idę spać aby rano wstać, jak to mówią ludzie pracujący.
Wstaje wcześnie rano, pisze krótki list motywacyjny -wiecie, takie pierdolenie o szopenie- i idę do parku się spotkać z pracodawcą.
W końcu dochodzi do rozmowy o pracę, w końcu jakiś dochód będę miał, moja szefowa to stara babuszka, ale jest miła w porównaniu do reszty starych kobiet w tej dziurze.
-To jak masz na imię? -spytała
-Oskur - odpowiedziałem pewnie
-To twoje prawdziwe imię?- w moją stronę leci kolejne pytanie
-nie ale posługuje się tym imieniem w każdej sytuacji -odpowiadam ze spokojem
-rozumiem - odparła
Rozmowa toczyła się spokojnie już prawie dostałem pracę, aż zadała pytanie o pracę w parze.-nie masz problemu pracując z kimś prawda?
Pewny że chodzi o tego dziadka mówię:
-oczywiście że nie!
-Dobra zaczynasz jutro, bądź tu o czwartej podpiszemy umowę i poznasz swoją partnerkę w pracy -
-Dobrze to do widzenia - mówię lekko zmieszany
-do widzenia - odpowiadaPartnerką? Z kim ja będę pracował jak nie z tym dziadziem?
Dobra pomartwie się tym w domu.Przede mną jeszcze cały dzień
CZYTASZ
Wyrzutek
Teen FictionHistoria młodego chłopaka, punka opowiadająca o jego życiu. Tyle opisu chyba starczy