- Jejuuu!
Taehyung od kilkunastu minut nie wydawał z siebie żadnych innych odgłosów poza "och", "ach", "jak cudownie". I nie, nie była to zasługa Hoseoka, a przynajmniej nie jego najlepszego przyjaciela, chociaż pewnie nie odmówiłby Tae takiej przyjemności, gdyby tylko wykazał chęć.
Byli właśnie na statku turystycznym, który zabierał wycieczki na rejs po otwartym morzu. Przyjemność dość znacząca, w dodatku jako, że wszyscy się tutaj znali, a kapitan jest ojcem chłopaka jego siostry, to wkręcił ich za darmo i bez rezerwacji. Dla dzieciaka z miasta takie rozrywki były pewnie nowością, więc postanowił go zabrać na małą wycieczkę. Tym bardziej, że brunet był zafascynowany wodą i ani myślał pójść gdzieś na miasto, by coś pozwiedzać. Był uparty, więc trzeba było dostosować plan dnia do jego upodobań. Nie to, by Junga to dziwiło. To logiczne, że morze było największą atrakcją i młody chciał spędzić tutaj jak najwięcej czasu.
- Hm, więc chyba dobrze trafiłem. - powiedział po dłuższej chwili, opierając się o reling, tuż przy chłopaku. Wyglądał rozkosznie z rozwianymi włosami, wpatrujący się w zachwytem w wodę i błękitne niebo. Hoseok naprawdę maił trudności z tym, by zachować zdrowy rozsądek, bo serce wyprawiało w jego klatce piersiowej cuda.
- Dziękuję, hyung. - młodszy niespodziewanie spojrzał na niego. Hoseok westchnął cicho, starając się nie wpatrywać w niego tak intensywnie, co na szczęście mu się udało. Spuścił wzrok, po czym skierował go za burtę.
- Nie ma za co, to drobiazg.
- W sumie nigdy nie mieliśmy okazji by porozmawiać sobie ot tak, poza uczelnią. Niby jesteśmy w tym kole, a mimo to nic o sobie nie wiemy. To dziwne, nie?
Hoseok tylko przytaknął.
- No bo... W sumie to jesteśmy chyba na siebie skazani, nie sądzisz? Najpierw cię zaatakowałem, potem okazało się, że też jesteś w tym samym kole... Nawet zakupy robimy w tych samych sklepach, bo często się tam mijaliśmy. Teraz jeszcze tutaj się spotkaliśmy. Chyba musimy się zaprzyjaźnić. - wyszczerzył się, wychylając się przez barierkę nieco bardziej.
- Masz rację, też o tym pomyślałem.
Nie nie. Ty wcale nie łaziłeś do tych sklepów, bo on tam był... Większość tych przypadków, nawet nie była nimi, tylko dokładnie zaplanowaną strategią. Nie przyzna się jednak, nie ma szans.
- W sumie chciałem jakoś zacząć znajomość, ale zawsze byłeś taki... dziwny trochę. Bałem się podejść, a tutaj proszę. Całkiem fajny z ciebie chłopak, hyung. - wyszczerzył się, na co Hoseok poczuł się aż lekko zażenowany. Cóż. Żadna to nowość, że mają go za debila, szczególnie wtedy, gdy obok jest Tae. To odruch bezwarunkowy.
- Pozory mylą. - odparł, przeciągając się nieco.Hoseok czuł się genialnie. Gdy zeszli z pokładu, to ich rozmowy były już tak płynne i przyjemne, że nie musiał nawet myśleć o tym, co powiedzieć. Jakoś tak naturalnie się z nim dogadywał, co go samego zaskoczyło, bo trema zniknęła i czuł się przy nim swobodnie. Tak jak początkowo się jąkał i czuł onieśmielony, tak teraz Tae pierwszy raz od momentu pamiętnego upadku, wydał mu się po prostu miłym chłopcem. Nadal przepięknym i cudownym, ale bardziej ludzkim, niż w jego wyimaginowanym portrecie, który przez te miesiące sobie stworzył. Kim też czasami się zawstydzał, też potrafił marudzić, pewnych rzeczy nie lubił i miał swoje za uszami.
Późny obiad, czy raczej kolacja też minęła im sympatycznie. Opowiedzieli sobie wiele historii z dzieciństwa, ponarzekali na wykładowców. Nawet nie zauważyli kiedy zaczęło się powoli ściemniać i godzina koncertu była już bliska.
Nie bardzo chciało im się przebierać, więc po prostu pomaszerowali w stronę sceny, która oczywiście była na plaży. Bary były pootwierane, a ludzie spacerowali z alkoholem, gibając się w rytm muzyki puszczonej przez dja. Hoseok też nie należał do abstynentów, więc szybko zaopatrzyli się w piwa i przysiedli z boku, sącząc napój.
- Mam ochotę już tańczyć i się bawić! - powiedział Tae, poruszając biodrami na boki. Hoseok zaśmiał się pod nosem, szybko lustrując jego zgrabne ciałko.
- Spokojnie, zaraz się zacznie.
- Zostaniemy tutaj? Pod sceną nas zduszą, a tu jest milej. - wyszczerzył się, po chwili upijając kilka łyków piwa. Jung był zaskoczony, jednak oczywiście się zgodził. Spodziewał się raczej tego, że Taehyung wparuje pod samą scenę, by być w centrum wydarzeń, co Hoseokowi średnio pasowało, bo pamiętał jak kilka lat temu to wyglądało. Całe ciało w siniakach, koszmar.
Pierwsze dźwięki piosenek rozbrzmiały w okolicy. Jakiś niedawno debiutujący girlsband ze słodkimi dziewczynkami, które mimo dziecinnego wyglądu miały naprawdę dobre głosy. Tańczyły w rytm szybkiej piosenki, a ludzie pod sceną śpiewali i tańczyli, czasami wołając ich imiona.
Hoseok nigdy jakoś szczególnie nie siedział z popkulturze. Słuchał swoich ulubionych piosenek, które były nieco 'cięższe' od cukierkowego popu, prezentowanego na tych występach. Musiał jednak przyznać, że w towarzystwie Tae nawet takie coś wydawało mu się przyjemne.
Młodszy poruszał ustami, nucąc coś. Zapewne nie znał słów, jednak i tak chciał się bawić. Sączył piwo, z uśmiechem wpatrując się w szalejący tłum nastolatków. Po chwili wstał i zaczął gibać się nieco na boki, kątem oka zerkając na Hoseoka.
- Chodź ze mną, hyung. - i wyciągnął w jego stronę dłoń. Jung niepewnie ją złapał i uniósł się, wpatrując pytająco w bruneta. - Tam będzie przyjemnej. - uśmiechnął się i pociągnął go w stronę przeciwną do sceny. Po drodze wyrzucił puszkę, zastępując ją kolejną. Miał całkiem niezłe tempo, nie wyglądał na tak wprawionego, jednak sam Hoseok przecież wypił więcej. Wprawdzie nie był jeszcze pijany, ale bez wątpienia nieco weselszy.
- Hyung... Mogę cię o coś zapytać? - spojrzał na niego, uśmiechając się delikatnie. Jung skinął głową, nieco zaniepokojony. Jego ton głosu był... dziwny. Po prostu.
- Dlaczego gdy wtedy spadłeś ze schodów... Hm... - przerwał, po czym przysiadł niedaleko brzegu, ciągnąc za sobą starszego. Ten tym bardziej zestresowany opadł na piasek, szybko opróżniając swoje piwo. - Czemu patrzyłeś się na mnie tak intensywnie i powiedziałeś, że widzisz anioła?
Uśmiech na jego twarzy był onieśmielający, ale i nieco... złośliwy. Hoseok był przekonany, że chłopak był tym faktem rozbawiony. I cóż miał mu teraz odpowiedzieć?
- Hm, szok pewnie. Nie wiem, nie pamiętam.
- Dlaczego się więc rumienisz i jesteś zawstydzony? - zaśmiał się i delikatnie pogładził go po policzku. Jung nie wiedział co ma powiedzieć. Natychmiastowo się zaczerwienił i zapomniał jak się mówi.
- Ja...
- Żartuję, spokojnie. - westchnął młodszy, odsuwając się niemal natychmiast. Bez skrępowania opadł na piasek plecami, wpatrując się w niebo.
Jung otworzył kolejne piwo, starając się zapanować nad zdenerwowaniem. Bał się nawet spojrzeć na Tae, który śpiewał sobie pod nosem.
- Hyung...
Jeju, zaraz się poszcza ze stresu!
- Hm?
- Nie chcesz poleżeć ze mną?
Westchnął i opadł obok, zerkając na niego. Tae wpatrywał się w niego całkowicie bez skrępowania, on zaś chwilowo się zapomniał, analizując dokładnie jego twarz. Dopiero w tej odległości zauważył, że ma pieprzyka na nosie, który był tak rozkosznie słodziutki, że nie powstrzymał się przed dotknięciem go.
- Jaki śmieszny.
Tae rozchylił wargi, uśmiechając się delikatnie.
- Śmieszny pozytywnie, czy nie?
- Oczywiście. Taki śliczny i malutki.
- Coś jeszcze jest we mnie śliczne? - powiedział nieco ciszej, oblizując nieco swoje wargi. Serce Hoseoka zabiło mocniej.
- Um... Jesteś ładny, więc raczej wszystko masz śliczne. - wypalił, nie wiedząc co ze sobą zrobić. W sumie jak coś, to zgoni na alkohol.
- Hm. Ładny... pozytywnie, czy negatywnie? - młodszy uśmiechnął się i do niego przysunął.
- Jak można być ładnym negatywnie? - szepnął, zaciskając nieco wargi.
- Mogę stwierdzić, że te tańczące dziewczyny są ładne, ale mi się nie podobają. Wtedy są ładne negatywnie.
Jung aż zadrżał.
- Hyung?
- Jesteś całkowicie... pozytywny. - mruknął, jakoś tak mimowolnie unosząc się. Oparł jedną dłoń przy głowie młodszego, wpatrując się w niego z góry.
- Zrób więc coś z tym, bo czuję się niedoceniony. - powiedział nieco gardłowo, zaś jego dłoń powędrowała do torsu starszego.
Jakże mógłby nie zareagować?
Złączył ich usta w czułym pocałunku, wolną dłonią gładząc go po gładkim policzku. W tym momencie nie wiedział czy śni, czy była to prawda. Czuł na sobie te wyśnione wargi, miał pod sobą idealne ciało, o którym tyle marzył. Żadne wyobrażenie nie mogło równać się z tym, co usta Taehyunga wyczyniały z jego, jak ich gorące języki szalały w ich wnętrzach, pieszcząc się wzajemnie.
Nie potrafił się od niego odsunąć. Jedynie fakt, że zabrakło im tlenu sprawił, że na chwilę się od siebie oderwali.
- Hyung... - jęknął młodszy, wtulając się w niego delikatnie. Jego twarz była zarumieniona, usta zaczerwienione. Hoseok ucałował jego policzek, chociaż najchętniej całego by go wypieścił.
- Tak, Tae?
- Dlaczego dopiero po roku mnie pocałowałeś?
- Um... Nie rozumiem... - odparł, wpatrując się w niego nieco nierozumnie.
- Znasz mnie rok. Mogłeś mnie pocałować wcześniej.
- Przecież bym się na ciebie nie rzucił ot tak...
- Dziękuję. - młodszy uśmiechnął się szeroko, przyciągając do siebie Junga na tyle mocno, że stracił równowagę i opadł na bruneta, który wybuchnął śmiechem.
- Za co dziękujesz? - mruknął zaskoczony, wtulając nos w szyję swojego aniołka.
- Właśnie się przyznałeś, że od początku na mnie lecisz.
Hoseok zacisnął nieco wargi zażenowany, obejmując chłopaka mocno w pasie.
- Głupoty gadasz...
- Więc ci się nie podobałem? Ach! Idź więc sobie! - jęknął, starając się go z siebie zepchnąć, na co Hoseok pokręcił głową i szybko przeturlał się tak, by to młodszy leżał na nim.
- Podobałeś.
- Jesteś taki prostu w obsłudze, hyung. - Taehyung natychmiastowo się wyszczerzył a Hoseok w jednej sekundzie całkowicie zgłupiał.
- Tae...
- Cii. Nic nie mów, - odparł Kim, wtulając się w niego czule. Przymknął powieki, na co Jung westchnął i nadal nic nie rozumiejąc, objął go i przycisnął do swojego ciała. Wsunął nos w jego włosy, rozkoszując się przyjemnym zapachem jego szamponu i morskiej wody.
Tae był dziwny. Miał śmieszna zmiany nastroju, ciągnął go za język i zachowywał się co chwilę inaczej. Mimo wszystko nadal był rozkosznie cudowny i serce Hoseoka biło mocniej, ilekroć ten na niego spojrzał.***
- Naprawdę musisz już jechać? - Hoseok sterczał jak idiota na dworcu, wpatrując się w Tae, który zaraz miał wracać do domu. Nie podobało mu się to. Chciał go tutaj, przy sobie, najlepiej do końca życia, albo przynajmniej wakacji. Musiał zawalczyć o niego, postarać się bardziej, by ten słodki pocałunek na plaży nie był ostatnim. Tae później nie wykazywał większej chęci na cokolwiek, on zaś sam nadal zbyt mocno tchórzył, by coś zainicjować.
- Muszę... - westchnął, patrząc na niego smutno.
- Nie musisz...
- A gdzie będę mieszkał? Potrzebuję ludzkich warunków, jestem dość wygodnicki, poza tym mam kupiony bilet, potem nie będę miał jak wrócić do Seulu... Jestem tylko biednym studentem.
Jung zacisnął nieco wargi, po czym po chwili analizowania odparł:
- Możesz zostać u mnie.
- Um... Nie chcę się narzucać. - odparł, drapiąc się nieco po głowie. Jung przysunął się do niego.
- Odstąpię ci nawet łóżko, starczy mi materac. Nie chcę kolejnych nudnych wakacji, z tobą naprawdę było miło, a co do biletu... Kupię ci powrotny.
Jego desperacja była ogromna. Gotów był błagać go na kolanach, by został i spędził z nim więcej czasu.
- Nie mogę brać ot tak pieniędzy od obcych ludzi...
- Nie jestem obcy...
- Ale nadal nie tak bliski...
Jung spojrzał mu w oczy i pogładził go po włosach.
- Daj mi jeszcze jeden dzień, a to zmienię.
- Obiecujesz? - uśmiechnął się Kim, zagryzając nieco dolną wargę.
- Obiecuję.
- Mam nadzieję, bo będę musiał znów zrzucić cię ze schodów, byś zwrócił na mnie w końcu uwagę. Ileż można...
Hoseok natychmiastowo zmarszczył brwi, przyglądając się zdziwiony Tae. Ten rozchylił usta zaskoczony, wpatrując się w starszego, po czym wyszczerzył się i szybko odwrócił plecami.
- Ja chyba jednak pojadę...
- O nie nie nie! - złapał go za ramię i zabrał z ręki walizkę. Bez zbędnych ceregieli pociągnął go w stronę wyjścia z dworca.
- Zaraz mi wszystko pięknie opowiesz, mały sadysto. - spojrzał na niego przez ramię, uśmiechając się szeroko. Młodszy zarumienił się, wbijając wzrok w ziemię.
- Bo... ty też jesteś pozytywnie ładny, hyung...
- Doprawdy? - Hoseok przystanął, odwracając się do niego przodem. Byli w przejściu, którego praktycznie nie używano, bo nowe było atrakcyjniejsze. Przysunął swoją twarz do jego i powiedział ciszej. - Więc będziesz mnie musiał dzisiaj udobruchać, bo upadek bolał.
- Hm... Buzi starczy? - zamruczał, uśmiechając się uroczo,
- Trzydzieści buziaków i będziemy kwita.
- Dam czterdzieści. Za urok osobisty dostaniesz gratisy.
- Hm... - pogładził go po policzku. - Coś jeszcze mi dasz w gratisie?
- Mogę udostępnić ci połowę twojego łóżka. I pozwolę Ci siebie przytulać w nocy.
- To chyba gratis dla ciebie.
- Nie chcesz? - uniósł brew zaczepnie.
- Chcę...
- To całuj i nie marudź. - zamruczał i objął go za szyję, wpijając się w jego usta czule.I tak minęła najpiękniejsza doba w życiu Jung Hoseoka, naczelnego stalkera i miłośnika taehyungkowskich kształtów.
Mam nadzieję, że opowiadanie przypadło Wam do gustu. Jeśli reakcje będą dobre, to dodam więcej opowiadań z bts ;-)
CZYTASZ
just one day | vhope
FanficJeden dzień z życia Jung Hoseoka - naczelnego miłośnika taehyungowskich kształtów. Pairing - Vhope Gatunek - fluff, romans, komedia