Znacie to uczucie gdy nic wam się tak nie chcę , że zamierzacie przeleżeć w łóżku cały dzień ?? Bo ja znam i naprawdę bardzo chętnie bym w nim została gdyby nie to, że zamiast domu mam chlew i jako jedna z trzeźwiejszych muszę się nim zająć. Przeciągnęłam się , poszłam bo jakieś luźne ciuchy, ogarnęłam twarz i przekręciłam kluczyk w swoich drzwiach. Uwierzcie mi, że gdy to robiłam serce biło jak oszalałe. Modliłam się w duchu żeby nie było tak źle jak zawsze. Niestety chyba jednak przeceniłam swoje modlitewne zdolności bo mieszkanie wyglądało okropnie. Wszędzie leżały puste puszki od piw, butelki alkoholi różnego rodzaju, śmierdziało papierosami i wszystkim co możliwe. W czasie jednej nocy moje mieszkanie zgniło. Stwierdziłam, że pójdę zobaczyć jak się trzymają moi przyjaciele. Weszłam do małego pokoju Dein. Co zastałam ? Dein śpiącą w objęciach jakiegoś nieznanego mi typa. Szybko wycofałam się z ich terenu i poszłam do salonu. Całe szczęście, że Bruno i Chris wstali i zaczęli sprzątać.
-Chłopaki a gdzie jest Tea ? - zapytałam , szukając wzrokiem czerwonowłosej.
-Mówiła, że musi wcześniej wyjść bo jechała do babci czy coś. - odpowiedział zaspany Bruno.
- Dobra , chyba nie zostało nam tak dużo do sprzątania więc wy aniołki zajmijcie się salonem a ja pójdę ogarnąć śmietnik w kuchni. - zadecydował Chris i wszyscy ruszyli do swoich zajęć.
Włączyłam muzykę i od razu trochę ją ściszyłam, żeby nie obudzić Dein. Poszłam po worki na śmieci i razem z Brunem zaczęliśmy sprzątać.
-Ali , mogę cię o coś spytać ? - powiedział Bruno jednocześnie wycierając podłogę.
-Pewnie, wal śmiało . - zaśmiałam się i odgarnęłam kosmyki włosów z mojego czoła.
-Nie wkurza Cię to, że Dein ciągle tu kogoś przyprowadza ? Ja wiem, że jesteście przyjaciółkami, zaufanie i te sprawy, wieczne szczęście i takie tam ale myślę, że mogłaby się trochę ogarnąć.
-Chyba masz rację, ale sam wiesz jaka jest Dein , ona po prostu robi to co chcę.
-Może to czas żeby zaczęła od przemyślania tego co robi. Kiedyś może jej to zaszkodzić.
-Wiesz Bruno wiele razy rozmawiałam z nią i tym, nie wiem ile jeszcze razy będe musiała to robić. Przecież nie jestem jej matką.
-No tak.. dobra koniec o niej niepotrzebnie zaczynałem temat.
-Wcale nie, to było mi potrzebne. Przynajmniej wiem, że nie tylko ja postrzegam tak Dein. Dzięki Bruno.
-Do usług. -uśmiechnął się i dalej wzięliśmy się za sprzątanie.
Słowa Bruna dały mi w tym momencie do zrozumienia, zawsze tolerowałam jej wszystkie wyskoki, imprezy i adoratorów pałętających się pół nago po kuchni. Ale już tyle razy z nią o tym rozmawiałam. Ważne , że jest przy mnie. Zatopiłam się w piosence, ktora wlasnie leciala w radiu. Bardzo szybko posprzątaliśmy z Brunem pokoje. Pochowaliśmy wszystkie czyszczące sprzęty i zamierzaliśmy odpocząć ale usłyszeliśmy Chrisa.
-Ali !! Choć tu do kuchni - krzyknął Chris, pewnie zwalając na nogi Dein i... kogoś tam.
- Nie drzyj się tak debilu, wszystkich obudzisz. - grzecznie zwróciłam mu uwagę.
-Okey okey, ale czemu mi nie powiedziałaś, że ktoś się do was wprowadza ? - powiedział zachwycony , trzymając w ręku list z administracji.
-Co to jest ? - zdziwiłam się, bo Dein nic nie mowiła o nowym współlokatorze.
-Piszę, że nie jaki Michael Wood wprowadzi się tu za nie cały tydzień. Bo jedna z was się .... co ?? Wyprowadza ?! - Chris zdziwił się i za bardzo nie wiedział o co chodzi tak samo jak ja .
-Nie rozumiem o co chodzi..
-Może lepiej jak o tym porozmawiasz ze swoją szanowną przyjaciółką.
-Taa...
-Hej nie smuć się, pamiętaj, że zawsze masz nas.- wziął mnie w ramiona i przytulił, a ja od razu poczułam się lepiej.
- Dziękuje Chris, mieszkanie jest już posprzątane także możecie uciekać ja muszę na spokojnie - o ile mi się uda- porozmawiać z Deiną. - odetchnęłam spokojnie i pożegnałam się z chłopakami.
W tym momencie znów poczułam, że tracę bliską mi osobę. Nie rozumiem dlaczego Dein wyjeżdża i czemu o niczym mi nie powiedziała. Znowu nic nie wiem. Czasem zastanawiam się ile jeszcze będe musiała znieść. Muszę do niej iść. Natychmiast.
- Dein ! - szturcham ją w ramię żeby się obudziła.
Niestety żadnej reakcji z jej strony. Rozglądam się po jej pokoju i zauważam dwie ogromne i wypchane po brzegi walizki. Czyli jednak to prawda - pomyślałam. Spojrzałam na śpiącego blondyna. Był w miarę przystojny ale nic nie przykuło w nim mojej uwagi.
Spróbowałam znów obudzić przyjaciółkę.-Dein obudź się ! Słyszysz ! Wstawaj z tą swoją grubą..
-Hej ! Nie mam grubej dupy tak. - zaśmiała się wstając powolnym ruchem z łóżka.
-Chodź do kuchni, musimy porozmawiać. - zniecierpliwiłam się.
-Boże..chyba zaczynam się ciebie bać. Pozwól mi się chociaż napić kawy. - żartowała lecz ja nie miałam powodu do śmiechu.
-Zamknij się Dein okey ?! Lepiej mi powiedz o co do cholery chodzi w twoim wyjazdem ? - na moje słowa odwróciła się twarzą do mnie i posmutniała.
-Miałam ci powiedzieć wcześniej ale..
-Ale mówisz mi kilka dni przed wyjazdem , tak to już wiem ! - byłam coraz bardziej zirytowana tą całą sytuacją.
-Chodzi o tego chłopaka ? Z nim wyjeżdzasz ? - pytałam
- Tak , to ze mną wyjeżdża malutka i się tak nie spinaj. Ze mną bedzię jej lepiej . -odezwał się blondyn a mnie krew zalała.
-Po co się wpieprzasz !? Z nią rozmawiam a nie z tobą. Gówno mnie obchodzi jak jej z tobą bedzię. - krzyknęłam mu w twarz a on dla ostrożności wycofał się o krok co w sumie trochę mnie rozbawiło.
-Ali..nie chciałam, żeby tak wyszło. Spotykam się z James'em od dłuższego czasu, dlatego postanowiłam ułożyć sobie życie gdzieś indziej. Będzie Ci lepiej beze mnie Alice. - zbliżyła się do mnie próbując mnie przytulić, jednak w porę sie odsunęłam.
- Nie Dein, nie będzie ! Kolejna osoba mnie opuszcza, dlaczego mi to robisz ?
- Ali, może powinnaś zrozumieć Deinę, ona chcę zacząć na nowo , może ty też powinnaś. - wtrącił się James, i o dziwo nie irytował mnie. Może to dobry chłopak dla Dein...
-Masz rację, przepraszam , że wogóle was tu zatrzymuje, to ja stoję jak głupia w miejscu zamiast gnać do przodu jak wy. Może nie mam takiej odwagi . Ale obiecuję ci Dein, że zawsze zostaniesz w moim sercu i masz do mnie dzwonić przynajmniej trzy razu w tygodniu. Rozumiesz ? - wzięłam przyjaciółkę w ramiona i rozpłakałam się razem z nią.
- Będe dzwonić Ali, obiecuję.
-Dobra przestańcie , bo czuję się jak ciota patrząc jak was rozdzielam. - westchnął James.
- James ?
-Tak, Ali ?
-Jeśli ją skrzywdzisz, wezmę wszystko czym da się kogoś zabić i przyjdę po ciebie. - zrobiłam poważną minę by po chwili wybuchnąć śmiechem.
-Nie skrzywdzę, chcę jeszcze trochę pożyć. - zaśmiał się przytulając do siebie Deine.
Cała trójką wyszliśmy przed blok aby się pożegnać. Dein wyjeżdża do Los Angeles co w sumie nie jest takie straszne, przynajmniej będe mogła ją odwiedzać. Ich taxówka właśnie podjechała. Pożegnałam się z James'em i Deiną. Oczywiście zaczęłyśmy ryczeć na środku chodnika , co spowodowało, że stałyśmy się obiektem zainteresowania całego osiedla . W momencie gdy Dein wsiadała do Taxi wyszeptała tylko : Uważaj na siebie.
I opuściła mnie.
Właśnie z mojego serca odpadł kolejny kawałek.
Już nie wiele w nim zostało.
Ale wiem, że obiecałam Dein pójść do przodu.
Moim krokiem do przodu jak na razie jest pojscie po lody i czekolade... i cukierki...i żelki..i może jeszcze jogurt..
Myśle, że tyle mi starczy na samotny seans filmowy w samotnym domu sama ze sobą.
CZYTASZ
Inaczej
Short StoryNie wiem czy dobrze robię, nie wiem czy wybieram mądrze, nie wiem czy moje wybore są dobre. Ale przez to wszystko wiem, że żyje. Radzę Ci zebyś rownież nie wiedział i żył bardziej.