Znów odczuwam rządzę. Przemierzam ten samotny świat położony między Czeluścią, a Rajem. Ten "Kraj" pierwotnie był przeznaczony dla ludzi którzy zasnęli*. Teraz głównie patrolują** tu Czyste Anioły a zwady szukają Pierwotne Demony, oni jednak powracają stąd. Nie mogąc się już wznieść, ani upaść bardziej pozostaje tutaj. Wśród ludzi i istot czystych, którzy pragną "skrócić" mękę Wygnańców. Upadłych istot jest i tak niewiarygodnie mało. Rzadko, kiedy Archanioł pragnie posiadać dziedzica. Od początku zesłania miałam kontakt z dwoma Banitami. Wątpię by było nas tu więcej.
Słońce i Księżyc zawsze pozostają na horyzoncie. Kraj zesłańców... taka jest nazwa tej krainy. Krainy w której nie funkcjonuje określenia dnia czy nocy. Dusze, Krew przygotowana na pożarcie, zatracenie lub potrzymanie. Na spękanej glebie wyrastają czasami piękne kwiaty, jedyne co przypomina mi opisany Raj.
Pragnienie rośnie. Moje serca, moja dusza piecze. Ledwie co oddycham, a nie jestem na tym zadupiu znaleźć duszy, której tropem podążałam od zachodu. Wyczuwałam ją jak się poruszała. Musiała zdać sobie sprawę z nadchodzącego niebezpieczeństwa. Rusza się szybciej, niż dotychczas stanowczo szybciej. Jest słaba nie będzie z nią problemu. Wyczuwam jednak drugą potężną duszę w pobliżu.
Cholera zaczęła atak, musiała wyczuć moje zamiary. Mimo wszystko powinno pójść łatwo, gorzej będzie z tą potężną istotą. Jej "zapach" co chwilę się urywa i powraca. Szybko przywołałam Artemis i powoli wbiłam go w serce opętanej duszy, która bezpośrednio na mnie pędziła. Mimo narastającego pragnienia nie pożarłam usychającego stwora. Przyjęłam pozycję i jeszcze mocnej pochwyciłam Artemis. Nie wiedziałam z której strony może zaatakować ten "smaczniejszy kąsek". Jego trop urwał się. Już nie powraca. Nie czuje go, ale prawdopodobnie jest bardzo blisko. Znów, mam go.
Zamachnęłam się, odskoczyłam i uderzyłam Artemis... w powietrze. Nie, nie mogłam spudłować. Zapach znikł.
- Phu... Witam najmocniej Panienkę, dusza się jeszcze nie ulotniła- mężczyzna który to mówił wynurzył się z spękanej gleby. Wysoki, postawny, o czarnych włosach i oczach, emanujący złą energią. Patrzył z na dusze czystej istoty, która jeszcze nie zdążyła się ulotnić.- Ładnie to tak zabierać pożywienie Upadłym, ANIELE?- mówił przyglądając mi się.
Stałam na przeciwko niego. Nie byłam pewna czy jest demonem, aniołem, duszą człowieka lub Banitą. Wciąż mocno ściskałam Artemis, czekając aż będzie okazja by go zarżnąć. Lecz on trzymał ręce w kieszeni, a jego czarne jak heban oczy wpatrywały się w pustą przestrzeń.
- Nie jesteś Aniołem, choć twe oczy w kolorze czystego nieba oraz włosy w odcieniu wypłowiałego słońca powinny o tym świadczyć. Zatem co się stało z twoimi skrzydłami, ANIELE? Jaką krzywdę wyrządziłaś, że Bóg cię ich pozbawił, a może jesteś Mieszańcem? -powiedział odwracając się na pięcie. Stał do mnie plecami. Jednak nie wyglądał jakby chciał odejść.
Skrzydła... to za nimi tęsknie najbardziej, to przez ich brak upadłam i pozostałam sama. Skrzydła, tylko aniołowie je posiadaj, to one świadczą o ich czystości. Niewierni archaniołowie są pozbawiani skrzydeł i upadają, stając się piekielnymi. Bez skrzydeł nie jestem nic warta w oczach Boga.
Opuściłam głowę i upadłam na kolana. Podpierałam się o Artemis. Opadłam z sił przez smutek, żal i rządzę, która nadal przeszywała moje ciało. Nie byłam w stanie zaatakować go zaatakować. Jego hebanowe oczy patrzyły na mnie z litością i wstrętem.
- Nazywam się Hinata i podobnie jak ty ANIELE jestem upadłym, pozbawionym skrzydeł. Tym który już się nie wzniesie -nachyla się nade mną i wyciąga dłoń.
Dlaczego tak na mnie patrzy. Jest tym samym czym ja. Taką samą rzeczą sponiewieraną przez Boga. Jego życie w oczach wszystkich nic nie znaczy. Jestem zbyt słaba Artemis już zniknął z tej mojej bezsilności. Trudno i tak nie wiele życia mi zostało. Poddaję mojemu pobratymcowi rękę, żałosne nie potrafię nawet ustać na własnych nogach.
- Nie bój się nie pożrę cię, niedawno się posiliłem, ale wiesz kultura wymagałaby tego by się ładnie przedstawić- oparłam się na jego ramieniu. Pragnienie paliło mnie od środka. Co dalej zostawi mnie tu czy zabiję. Przecież mnie nie pożrę, bo jak moja dusza jest tak wyniszczona,
- Po co nam imiona, kto pozwala je nadawać. Banici są przedmiotami, przedmiotom nie nadaję się imion. A kultura wymaga by nie atakować dam w opresji.
- Pozbawiłem cię pożywienia, wybacz za moment coś z tym zrobimy. Byłem przekonany, że jesteś aniołem. Twój wygląd, postawa wszystko na to wskazywało- ułożył mnie delikatnie na suchej glebie i zaczął ściągać z siebie czarny płaszcz. Spotkałaś już kiedyś innego wygnańca, czy mam zaszczyt być tym pierwszym?
Poczynienia miałam z dwoma. On był tym trzecim banitą. Erica pierwszy mieszaniec jakiego spotkałam. Przystosował mnie do życia i do jego końca. W czasie gdy ja znałam miała 120 dni do swego bolesnego końca. Gdy mijał mój 14 rok spotkałam Jaspera, który pewnie nadal żyję. A teraz on.
Hinata podciągał rękaw swojej białej koszuli. Obracał lewym nadgarstkiem i w pewnym momencie go przegryzł, swoją śniadą skórę. Zaczęła kapać krew, w kolorze karminowym. Wyciągnął ostrożnie nadgarstek w moją stronę.
- Masz, posil się. Ledwie co dychasz. Zdychamy już i tak w wystarczających mękach- przybliżył nadgarstek do moich ust- pewnie nie wiesz, ale duszę które tak regularnie pożeramy są budulcem naszej krwi. Jeśli skosztujesz poczujesz ulgę.
Spojrzałam na niego. Miałam lizać jego dłoń... Chciałabym w takich chwilach powiedzieć, że honor mi na to nie pozwala, albo duma której nie posiadam. I tak nie mam nic do stracenia. kolejne lata na szukanie sposobu, który nie istnieje. Już i tak się nie wzniosę.
*Ludzie, którzy zasnęli chodzi o osoby żyjące na pograniczu śmierci. Przede wszystkim chodzi tu o człowieka który zapadł w długi , trwały sen np. śpiączkę
** Anioły patrolujące kraj zesłańców mają chronić duszę ludzi którzy zasnęli i ich nie narażać na śmierć, czy pożarcie przez mieszańca albo demona
CZYTASZ
Nieczyste Istoty
FantasyBóg nie był mógł wybaczyć aniołowi, czystej istocie, tego że zapragnęła posiadać potomka, dziecko. Tym samym buntując się przeciwko woli Stwórcy. Jednak anioł posiadając wolną wolę rodzi swojego dziedzica i upada. Archanioł który podburzył się prze...