- Vic, jesteś pewna, że chcesz tam pojechać? A jak rzucicie się sobie do gardeł?
- Tak, Jess. Słuchaj, ona jest nie ważna. Kocham mojego brata i muszę być na jego ślubie. Poza tym dawno nie widziałam mojej rodziny i małe wakacje w Los Angeles. mi nie zaszkodzą.
- Los Angeles?! Jadę z Tobą Vic!
- Nie możesz Jess. Panna McKenzie nie puści cię ze mną do mojej rodziny. Poza tym ktoś musi robić notatki z jej zajęć...
- Cholera! Jeszcze notatki będę musiała robić! Victoria! Niech cię szlag!
- Zawsze ja robię. Nie martw się przywiozę ci coś.
Po rozmowie z przyjaciółką udałam się do auli, aby poszukać panny McKenzie, która miała przekazać mi papiery pozwalające opuścić mi uczelnie na dwa tygodnie. Dziwnie będzie opuścić Californie na kilkanaście dni, ale przyjemnie będzie poczuć ciepło rodzinnego Los Angeles i znów znaleźć się w swoim pokoju, gdzie zamknęło się wspomnienia z dzieciństwa i ostatnie chwilę w domu po skończeniu liceum i udaniu się na studia. Weszłam na salę wykładową, gdzie panna McKenzie sprawdzała jakieś prace. Podeszłam do niej niepewnie, a ona wyciągnęła rękę, w której trzymała teczkę. Wzięłam ją od niej i z powrotem skierowałam się do mojego pokoju, żeby dokończyć pakowanie się. Gdy dotarłam, usiadłam na łóżku i wyjęłam dokumenty z teczki, żeby zobaczyć czy mam wszystko co jest mi potrzebne. Kiedy upewniłam się, że wszystko się zgadza, zaczęłam pakować resztę ubrań do walizki. Gdy byłam już gotowa, zawołałam Jessice, która wzięła do ręki kluczyki i pomogła znieść mi bagaże. Smakowałyśmy moje torby do bagażnika. Cała podróż na lotnisko minęła nam w ciszy. Dopiero, gdy miałam wsiadać do samolotu, Jessica zawołała mnie i mocno przytuliła na pożegnanie. Obie się rozpłakałyśmy, gdyż nke rozstawałyśmy się przez kilka lat. Gdy opuściłam objęcia przyjaciółki od razu wsiadłam do samolotu.
Podróż mijała mi spokojnie, choć muszę przyznać że zasnęłam i obudziłam się, gdy samolot lądował w Los Angeles. Z lotniska przesiadłam się w pociąg, który dowiózł mnie do mojej dzielnicy, a od stacji pojechałam taksówką prosto do domu. Wchodząc do domu usłyszałam odgłosy czyjejś kłótni :
"nie będzie go! Nie waż się go zapraszać! "
" musimy to zrobić! Przecież to twój brat! "
" i co z tego! "
Po tym zdaniu zauważyłam zdenerwowaną blondynkę wychodzącą z mojego domu. To była ona. Ashley. Na szczęście wyszła. Gdy tylko opuściła budynek, ja weszłam do środka. W drzwiach powitała mnie mama, która zaprowadziła mnie do mojego dawnego pokoju. Pomogła mi wnieść bagaże. Po drodze opowiadała mi, że pewnie przed domem poznałam narzeczoną Cama i że właśnie się poklocili, ponieważ ona nie chce zaprosić swojego brata na ślub, gdyż jest z nim bardzo skłócona. "a więc to oni się kłócili", pomyślałam. Na koniec mama dodała, żebym się przygotowała i za pół godziny zeszła na kolacje.
Gdy mama wyszła z pokoju, ja swobodnie położyłam się na moim łóżku. Cieszyłam się z powrotu do domu, lecz wiedziałam też, że ślub mojego brata z Ashley to będzie jedna wielka wojna pomiędzy mną i przyszłą panną młodą...
CZYTASZ
Wróg Mojego Wroga Jest Moim Przeznaczeniem.
Teen Fiction"Życie w liceum jest dziwne. Albo jest się lubianym i znanym w całej szkole, albo jest się szkolnym wyrzutkiem i pośmiewiskiem." Dość gadania o liceum. Jestem Victoria. W liceum przeżyłam prawdziwe piekło. Teraz kończę studia prawnicze. Idzie mi ś...