Rozdział 2.

762 55 6
                                    

Hejka! Więc przedstawiam wam drugi rozdział. Mam nadzieję, że się spodoba, ale zrozumiem jeśli tak się nie stanie. Jestem chora i nie mam głowy do pisania, dlatego też wstawiam dopiero dzisiaj. Mimo wszystko życzę miłego czytania ❤️
Ps. Przepraszam, że tak krótko, ale naprawdę nie czuję się najlepiej. Jednak postaram się dodać coś jeszcze w tym tygodniu.
___________________________________________________________
Po skończonym śniadaniu Harry i Draco poszli na boisko do Qudditcha żeby poćwiczyć przed meczem. Na miejscu spotkali Rona, który latał bez celu wokół bramek. Nie zauważył kiedy Harry i Draco do niego podlecieli.
- Ej, Rudzielcu! Bo Ci się w głowie zakręci od tego latania w kółko! - krzyknął Ślizgon, a Ron mało nie spadł z miotły. Draco zaczął się śmiać. Gryfon spojrzał na niego spod przymrużonych powiek.
- Bardzo śmieszne - prychnął.
- Chłopaki, dajcie spokój. - Harry się zniecierpliwił i spojrzał na przyjaciół. - Ćwiczymy razem? Czy wolicie się sprzeczać bez sensu? Dla was obu będzie to pierwszy mecz, wyluzujcie.
- Powiedział facet, który spina się przy każdej przechodzącej obok dziewczynie. - Draco był wyraźnie w niezłym humorze. Nawet Ron się zaśmiał, chociaż zazwyczaj miał ochotę stłuc Malfoya.
- Ej! Wcale się nie spinam! Jesteś okropny. - burknął Harry.
- HARRY! - usłyszeli gdzieś z dołu głos Hermiony. Nie wahając się ani chwili, Potter podleciał do nie i zeskoczył z miotły.
- Hermiona. Co się stało? - spojrzał na przyjaciółkę
- Obiecałeś mi wspólną naukę, nie pamiętasz?
- Co...aa, no tak. - Harry podrapał się po głowie. - Wybacz Hermiono, zapomniałem. Przecież możemy to przełożyć prawda?
- Przełożyć? Harry Ty zawsze to przekładasz, a niedługo mamy ważny egzamin, przecież wiesz.
Dziewczyna była wyraźnie zawiedziona.
- Tak, wiem, ale mam jeszcze mecz. Chciałem trochę poćwiczyć z chłopakami. To ich pierwszy...- Hermiona nie dała mu dokończyć.
- Nie tłumacz się. Zawsze znajdujesz jakąś wymówkę.
Hermiona obróciła się na pięcie i poszła. Ron i Draco podlecieli do Harry'ego i obaj na niego spojrzeli.
- A tej co się znowu stało? - Draco stał tuż obok Wybrańca. - Nigdy nie zrozumiem dziewczyn. Jeśli chcecie, ćwiczcie sobie beze mnie. Mam coś jeszcze do załatwienia.
Malfoy poklepał Harry'ego po ramieniu i odszedł.
- Obiecałem Hermionie, że się z nią pouczę, ale ciągle to przekładałem. - Potter spojrzał na Rona. - Ale ona nigdy się tak nie zachowywała.
- Chyba wiem, czemu tak zareagowała - mruknął rudowłosy niepewnie. - Chodzą plotki, że jej się podobasz.
Harry zaczął się śmiać.
- Ja? Hermionie? Przecież jesteśmy tylko przyjaciółmi. - Chłopak nadal się śmiał. - Daj spokój, Ron, lepiej już chodźmy. Z tego treningu i tak już nic nie wyjdzie.
Chłopcy wrócili do zamku i skierowali się do dormitorium Gryfonów. Pokój Wspólny był zatłoczony. Uczniowie przygotowywali się do meczu. Ćwiczyli swoje, dopingujące drużynę, piosenki, malowali twarze. Hermiona siedziała samotnie przy jednym ze stolików. Kiedy zobaczyła Harry'ego i Rona, zerwała się z miejsca i poszła do dormitorium dziewcząt.
Ron wzruszył tylko ramionami i dołączył do swoich braci, którzy byli w trakcie przygotowywania transparentu. Harry postanowił poszukać Dracona, więc wyszedł z Wieży Gryffindoru. Bardzo lubił przebywać w jego towarzystwie. Mimo, że zazwyczaj sobie dogryzali, byli naprawdę bardzo dobrymi przyjaciółmi. Mogli rozmawiać o wszystkim i o niczym, zawsze we wszystkim się wspierali. Poznali się, na pierwszym roku, w pociągu do Hogwartu, kiedy Draco podrzucił Harry'emu ropuchę Neville'a do kufra. Wyszła z tego mała afera, ale w jej wyniku chłopcy się zaprzyjaźnili, bo w końcu Potter uznał ten "dowcip" za śmieszny.
Wybraniec szedł korytarzami kierując się do lochów, w których znajdowało się dormitorium Slytherinu.
Skręcił w jeden, z korytarzyków, który kiedyś okazał się być skrótem, ale natychmiast pożałował tej decyzji. Zobaczył Dracona, który całował się z kimś przypierając go do ściany. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby tą osobą nie okazał się Zabini.
Harry'ego zamurowało i wykrztusił tylko ciche:
- Draco...
Ślizgoni natychmiast się od siebie oderwali. Blaise odszedł nie mówiąc ani słowa. Harry wpatrywał się w swojego przyjaciela, po czym odwrócił się i zaczął odchodzić.

Jeden z nich |ZAWIESZONE|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz