2.

37 6 0
                                    

Weszłam na motor, który udało mi się kupić za zaoszczędzone pieniądze. Czeka mnie pół godziny drogi do baru, w którym pracuję. I w sumie Luke też.
- Jesteś tam, lamusie?- zaśmiałam się do mikrofonu w kasku- coś cię nie widać.
- Jestem i wyprzedziłbym cię, ale twój tył jest bardzo interesujący.
- Kto pierwszy na miejscu?
- Czekam na Ciebie, święta dziewico.
Prychnęłam tylko w odpowiedzi i dałam się wyprzedzić, po czym przyśpieszyłam, wyjeżdżając w ciemną, wąska uliczkę między dwoma blokami, by skrócić sobie drogę.

Zazwyczaj tędy nie jeżdżę, ponieważ wolę zostawiać sobie skróty na takie okazję. Mijam sprawnie samochody, których właściciele trąbią za mną zirytowani. Korzystam jeszcze z dwóch skrótów i jestem na miejscu. Zdejmuję kask i opieram się o nagrzaną maszynę.

Wyjmuję telefon z kieszeni, sprawdzam kilka portali społecznościowych i odpisuję na kilka wiadomości.

Nadawca: Eric 💃😈
Zbieramy się dziś na piwo, idziesz z nami?

Odbiorca: Eric 💃😈
Hej praca, praca, praca, hej :(

Nadawca: Eric 💃😈
No dobra :( widzimy się wtedy jutro.

Schowałam komórkę i złapałam kilka, ostatnich na dziś, promieni słońca. Na moich butach wylądował żwir zmiesznay z piachem, który tworzył podjazd baru.

- Wygrałam- wyciągnęłam w jego stronę otwartą dłoń na której wylądowało kilka banknotów.

Ruszyliśmy do wejścia, po czym skierowaliśmy się na zaplecze. Ubrałam czarną koszulkę na krótki rękawek i czerwoną spódniczkę w stylu retro ze spodenkami. Na stopy wcisnęłam wrotki i wjechałam na salę, przybiając po drodze piątkę z Suzy, która stała już za barem.

Tak, dałam się wkręcić w retro-bar z wrotkami i burgerami.

Krążyłam między stolikami, przyjmując pierwsze zamówienia. Po kilku minutach podjechałam do okienka, za którym stał kucharz i jednocześnie właściciel, Walter.

- Wiesz, myślałem o kolejnym kucharzu, nie znasz nikogo?- powiedział, kiedy odwracałam się w stronę sali.
- Mogę się rozejrzeć.

Przeskanowałam wzrokiem pomieszczenie, zaczynając od baru, kończąc na scenie, na której stał Luke z kilkoma chłopakami, którzy zapewniali mu podkład pod piosenki.

Swoją drogą Luke wyglądał jak typowy chłopak z lat 80-tych. Na jego roztrzepanych loczkach spoczywał kapelusz, kilka górnych guzików czarnej koszuli, z podwiniętymi wysoko rękawami, było rozpiętych. Na nogach miał szare, lekko sprane, spodnie, a na stopach znoszone trampki.

Nie wyobrażam sobie tego miejsca bez niego. Ani beze mnie czy Waltera. Poznałam go dawno temu, po wyjeździe Clausa i chłopaków. W lutym skończył dwadzieścia sześć lat. Napisał do mnie w drugim tygodniu ferii, proponując spotkanie. Zgodziłam się.

Powiedział mi, że odkupił w końcu bar i potrzebuje kelnerek i może kogoś do śpiewania. I tak oto zostałam wkręcona w ten interes. Zarobek jest spory, ponieważ ostatnio każdy pokochał tematykę wystroju baru. Brązowe stoliki z wysokimi, barowymi krzesłami, czarno-biale, kwadratowe płytki, ciemny bar i okienko kucharza. Zdecydowanie, to miejsce przyciąga jak magnez. Można dobrze zjeść, napić się, czy po prostu posiedzieć ze znajomymi.

- Halo, mistrzu! Czekamy!- rzuciłam, podając mu nową kartkę z zamówieniami.
- Dzwoń do Erica, sam nie dam rady- ewidentnie nie widział, w co włożyć ręce.

Podjechałam na zaplecze, gdzie spoczywała moja komórka.
- Eric, przykro mi, nici z twojego melanżu. Mistrzunio nie daje rady z zamówieniami.

Nie czekając na odpowiedź chłopaka, rozłączyłam się. Wiem, że i tak przyjedzie.

Skąd.

Eric McLagen lubi chłopców.

A mistrzunio jest dość przystojny.

Zapowiada się ciekawa noc.

########
Wróciłam kotki 🔥💕

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Feb 04, 2016 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Heroes (Others II)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz