Hej. Przybywam z nowym rozdziałem. Nie od dziś wiadomo, że sesja wpływa bardzo kreatywnie na studenta. A tu posprzątam pokój, umyje okna, napiszę nowy rozdział... Mam nadzieję, że ta część spodoba się Wam. Ale przede wszystkim mam nadzieję, że nie zawiodłam.
Sytuacja wyglądała następująco. Po skończonej bitwie, którą bez problemu wygrałem wraz z załogą, wysłałem Ludwiga wraz z Felicjano na zdobyty statek. West miał dowodzić tamtą załogą. Dawnego kapitana Nightmare kazałem związać i umieścić pod pokładem w moim statku. Tak na wszelki wypadek. Oczywiście nie omieszkałem też na swój statek zaprosić blondynkę. No dobra wcale jej nie zaprosiłem bo ona nie miała wyboru. Kiedy reszta załogi zdobytego statku się o tym dowiedziała, dwoje z nich zaczęło się buntować. Jakiś chłopak, wyglądający jakby się wszystkiego bał zaczął mi grozić a brązowo włosa dziewczyna chciała mnie zaatakować sztyletem. Nim zdążyli zrobić cokolwiek, moi ludzie już się nimi zajęli.
Po cichu zacierałem ręce na myśl o nie przespanej nocy z tą pięknością. Dziewczyna miała coś w sobie. Coś co mnie przyzywało i kusiło aby skalać tą niewinną istotkę. Uśmiechnąłem się diabolicznie. Wiedziałem, że będzie ból i krew. Oczywiście nie dla mnie.
Obecnie siedziałem w swojej kajucie i czekałem na zielonooką. Już miałem nawet ułożony cały plan jak zaciągnąć ją do łóżka. W grę wchodził szantaż. Groźba, że tym dwóm stanie się coś złego. Bo skoro oni stanęli w obronie blondynki to znaczyło, że są ze sobą blisko. Wyłożyłem nogi na biurko. Ta noc będzie... Usłyszałem ciche pukanie do drzwi.
-Kapitanie?- do środka niepewnie zaglądnęła głowa z włosami koloru truskawkowego blondu.- Bo przyprowadziłem...
-Wejdź.-odparłem.
Do środka wszedł chłopak o bursztynowych oczach. Znałem go bardzo dobrze gdyż pływaliśmy razem praktycznie od początku. Wiedziałem że chłopak pochodził z kraju samego Drakuli.
Za nim niepewnie podążała moja blondyneczka. Na jej widok uśmiechnąłem się. Wyglądała tak niewinnie w tym swoim ubraniu. Zlustrowałem ją całą. Zatrzymałem się dłużej na jej zielonych tęczówkach, które barwą przypominały zacienioną leśną polanę. Jednak jej oczy wcale nie były spokojne. Dostrzegłem w nich gotowość do walki. Ciekawe... Nawet bardzo.
-Kapitanie... bo ja mam dla ciebie i naszego gościa talizman.- Andrei podszedł do mojego biurka by położyć jeden ze swoich talizmanów. Kiedy zabrał rękę, dostrzegłem niebieski kamień o lekko podłużnym kształcie. Do połowy opleciony był jakby dwoma srebrnymi wężami. Cały amulet mogłem powiesić na rzemyku. Popatrzyłem na bursztynowookiego zdziwiony, chwytając w dłoń przedmiot leżący na biurku. Chłopak uśmiechnął się, podchodząc do zielonookiej. Na jej szyje zawiesił identyczny talizman jak mój. Dziewczyna przejechała prawą dłonią po identycznym wisiorku. Uśmiechnęła się lekko. A mnie aż zatkało. Chciałem... widzieć go częściej. Lekko zmarszczyłem brwi. O czym ja myślałem?
-To jest szafir. Zwany władcą klejnotów przerasta wszystkie inne kamienie. Najskuteczniejsze lekarstwo przeciw truciźnie, ucisza wzburzone nerwy, gasi gorączkę. Daje pogodę ducha. Jest talizmanem mędrców i...
-Wiesz, że ja nie wierzę w takie rzeczy.-swoje czerwone ślepia skierowałem na Rumuna.
-Wiem. To ja już pójdę. -powiedział wychodząc. W jego głosie dało się usłyszeć nutkę smutku.
Gdy tylko drzwi się zamknęły, wstałem z krzesła i wyszedłem zza biurka. Powoli podszedłem do mojego gościa, stając za nim.
-Więc zostaliśmy sami, kwiatuszku.- wyszeptałem dziewczynie do ucha. Po czym lekko w nie dmuchnąłem, od tak dla żartu. Pod wpływem tego blondynka wzdrygnęła się.
-Nie nazywaj mnie tak. Nie jestem kwiatuszkiem. Tym bardziej twoim. - w jej głosie usłyszałem jad. Mimo pozornego spokoju nie mogła jednak ukryć w swoim głosie lęku.
-Chciałem być miły. Może poznamy się lepiej?- obszedłem dziewczynę, stając z nią twarzą w twarz.- Nazywam się Gilbert Beilschmidt. Jestem piratem oraz kapitanem tego okrętu. - lekko się ukłoniłem.- Mam dwadzieścia lat. Pływam odkąd skończyłem piętnaście lat. Mam młodszego o trzy lata brata, Ludwiga, który ma chłopaka Włocha. Coś jeszcze chcesz o mnie wiedzieć, piękna?
-Tak. Od jak dawna jesteś takim dupkiem?- skrzyżowała ręce na piersi.
Miała charakterek. I to mi się w niej podobało. Nigdy tak naprawdę nie mogłem być pewny co odpowie. Intrygowała mnie i chciałem wiedzieć o niej jak najwięcej a najlepiej wszystko.
-No wiesz. Staram się być miły. Opowiadam o sobie.- prychnąłem.
-No dobra. Mam na imię Feliks Łukasiewicz. Mam szesnaście... no dobra prawie szesnaście lat. Zostałem porwany przez Ivana wraz z Torisem oraz Elizavettą, a mój statek został zatopiony.
-Że co, proszę?- powiedziałem zbity z tropu, marszcząc lekko brwi. Jak mogłem sie tak pomylić? Ona była chłopakiem...
Czyli z planu nici. Chciałem bzyknąć chłopaka. Nie żebym miał coś do homo. Wolałem jednak dwie dziurki a nie dziurkę i drążek. Czyli powinienem zabrać się za ta całą Elizavettę. Jednak kiedy o tym pomyślałem zebrało mi się na mdłości. Co było dość dziwne.
-Dobrze wiedzieć- szepnąłem.- No cóż. Musisz dostosować się do zasad panujących na tym statku. Nie łamać ich a powinno być dobrze.
-Czyli nie będziesz się do mnie dobierał? Pytam dla pewności.
-Nie. Ale nie mogę tego obiecać w imieniu mojej załogi.- mój lewy kącik ust podjechał do góry. Znałem go kilka godzin a już lubiłem drażnić.
-Proszę powiedz im, żeby mnie... no wiesz.- w zielonych oczach dostrzegłem zbierające się łzy. Coś wewnątrz mnie kazało zapewnić blondyna że nic mu się nie stanie i przytulić.
-Jeśli nie podam im powodu będą cie nękać.- zacząłem chodzić w tam i z powrotem myśląc jak to załatwić. Nie wiem czemu tak nagle przejąłem się ledwo znanym mi chłopakiem. Jednak nie mogłem pozwolić by ta krucha istotka była smutna lub ktoś ją skrzywdził. Sam również nie chciałem jej skrzywdzić.- Wiem.- nagle mnie olśniło. Z uśmiechem obróciłem się do Feliksa, który patrzył na mnie z nadzieją w tych zielonych ślepiach.- Wiem. Zostaniesz moim... kochankiem, chłopakiem. Gdy będą myśleli że sypiamy razem, nie tkną cię, pozostawiając cię w spokoju.
-Ale...
-Przysięgam na kodeks pirata... nie na mój honor że nie tknę cię.- powiedziałem jednak w duchu dodałem no chyba że sam zechcesz.
CZYTASZ
Piraci z Hetalii
FanfictionCo by było gdyby po oceanach pływał statek na którym kapitanem był Gilbert albo Arthur? Sami się przekonajcie co wyszło z połączenia Hetali i Piratów z Karaibów...