Germany x Czytelnik Część III/IV

551 65 5
                                    

Następnego ranka zmusił się wstać, ubrać i przyjść do Twojego domu. Przyniósł nawet kwiaty.

W końcu... dziewczyny lubią kwiaty. Prawda?

Dotarł do małego domku, który wynajęłaś na czas swojego pobytu w jego kraju.

Wszedł powoli po Twoich schodach, biorąc głęboki oddech, zanim zapukał do drzwi.

Czekał.

Brak odpowiedzi.

Spanikował i znów uderzył w drzwi, z narastającym w nim zmartwieniem. Czy to możliwe? Już odjechałaś?

Przesunął się, by spojrzeć w okno na przedzie. Zasłony były odsłonięte, a dom, z tego co widział, był pusty.

Poczuł, że tonie w środku samego siebie.

Dlaczego on nigdy nie pomyślał, że to dobry pomysł, by poczekać aby ją zapytać, aż do tego ranka? Dlaczego nie mógł zdobyć się na nieśmiałość i powiedzieć [T/I] wcześniej?

Teraz już jej nie było...

Wszystko było niewyraźne, kiedy schodził po schodach, zatrzymując się przed koszem, by wyrzucić kwiaty, i dalej szedł po chodniku, z opadniętymi ramionami.

[T/I].....

Ludwik wiedział, że Gilbert wiedział, że coś jest nie tak. Po prostu nie chciał powiedzieć jego irytującemu, starszemu bratu, co to było.

Gilbert skrzywił się. ''Ludwik...'' Jęknął. ''Byłeś jakiś... przygnębiony. Byłeś nieszczęśliwy przez cały okrągły dzień! Powiesz mi, co się stało?''

''Nie.'' Powiedział Ludwik, jedynie bardziej sfrustrowany.

Gilbert westchnął. Zniknął po chwili. Ludwik westchnął z ulgą, czując że może będzie miał w końcu trochę spokoju, by pławić się w rozpaczy.

Jego brat pojawił się chwilę później, powodując, że Ludwik jęknął sfrustrowany.

''Verdammt, Gilbert!'' Warknął. ''Zostaw mnie w spokoju!''

''Nie!'' Powiedział Gilbert. ''Wychodzimy na drinka.''

Ludwik wziął oddech, przetrzymując go chwilę, nim uwolnił go z westchnieniem. ''Dobrze, Gilbert.'' Powiedział. Być może drink mimo wszystko mu pomoże.

Zignorował marynarkę, którą zaproponował mu Gilbert i pomaszerował ciężko do samochodu. Gilbert wyszedł zaraz po nim i pojechali do pobliskiego pubu, ulubionego niemieckich braci na okazjonalnego drinka.

Gilbert zafundował Ludwikowi piwo, siadając naprzeciw i patrząc na niego z niepokojem.

''Więc...'' Powiedział w końcu Gilbert. ''Co jest nie tak, braciszku?'' Zapytał.

Ludwik westchnął, czując się nieswojo pod kontrolą swojego brata. ''Mówiłem Ci, nic się nie stało.''

Gilbert wciąż wtrącał się i pytał na okres kilku godzin, zanim zaczął się nudzić. Westchnął.

''Cóż, Bruder(Bracie)'' powiedział, wzdychając dramatycznie. ''Jeśli jest już dobrze, myślę, że wrócę do domu...''

Ludwik skinął głową. ''Śmiało, Bruder.'' Powiedział ''Dam sobie radę.''

Gilbert skinął i, po chwili wahania, wyszedł.

Ludwik westchnął i zamówił kolejne piwo. Rzadko był pijany do tego stopnia, ale... dzisiaj... to wydawało się prawie pozytywną opcją.

Więc kiedy skończył piwo, zamówił następne.

***

Gilbert martwił się o swojego młodszego brata. Czuł, że miał dobry pomysł, co mogło zaniepokoić Ludwika.

To nie może być zbieg okoliczności, że [T/I] wyjechała dzisiaj... Tego samego dnia Ludwik wydawał się popaść w jakąś depresję.

Nie do końca był mało spostrzegawczy. Zauważył spojrzenia, które Ludwik bezustannie rzucał w kierunku [T/I]. Był zakochany.

Oczywiście... Gilbert nie powie [T/I] o zauroczeniu swojego brata. Chociaż miał zbliżyć się do zrobienia tego... kilka razy, aktualnie.

Musiał się zmusić do powstrzymania, żeby to zrobić.

Westchnął. Biedny Ludwik, pomyślał.

Wyszedł z pubu, kiedy uświadomił sobie, że jego brat potrzebował trochę czasu dla siebie.

Miał nadzieję, że z Ludwikiem będzie wszystko w porządku. Nie podobało mu się, kiedy widział, że jego brat jest smutny. To było takie...

Nie wspaniałe.

***

Kiedy Ludwik był w dobrym nastroju i wystarczająco pijany, zdał sobie sprawę, że nie mógł utopić swoich smutków. To było po prostu niemożliwe.

Teraz był smutny i pijany.

W skrócie, nie radził sobie.

Wiedział, że lepiej nie jeździć po takiej ilości alkoholu, jaką miał, więc zignorował swój samochód i zaczął iść po chodniku.

Zanim zorientował się, co robi, szedł do domu [T/I]. Westchnął i usiadł na schodach. Cóż... Już jej tu nie ma, przypomniał sobie. Teraz te schody będą należeć do kolejnego lokatora.

Schował twarz w dłoniach.

Było zimno. Wilgotny chłód znajdował się w powietrzu. Niemal zapragnął wziąć tą kurtkę od Gilberta wcześniej.

''Dlaczego musisz być taki nieśmiały?'' Mruknął do siebie. ''Dlaczego nie mogłeś po prostu powiedzieć jej, nim było za późno?''

Poczuł łzy, które zaczynają się tłumić w jego dłoniach.

"Teraz już zawsze będzie za późno...''

Germany x Reader (Hetalia)Where stories live. Discover now