II

104 15 7
                                    

~~~~~~

Słońce wstało wcześnie, chyba tego samego oczekiwało ode mnie. Byłam zdeterminowana na tyle aby pogodzić się ze wstawaniem o świcie. Wygrzebałam się spod kołdry, założyłam miękkie kapcie i pomaszerowałam do łazienki. Przeglądając się w lustrze zastanawiasz się czego Ci brakuje. Co czyni Ciebie gorszą od tych ludzi. Brązowe oczy oraz włosy, śniada cera, brak wyprysków czy innych zniekształceń na twarzy. Zdrowe paznokcie, smukła sylwetka. Zmywam twarz chłodną wodą i szczotkując zęby zastanawiam się co ubrać do szkoły. W głowie mam dziesiątki wizji stylizacji lecz żadna w rzeczywistości tak na mnie nie wygląda. Wypluwam pastę, odkładam szczoteczkę i wracam do pokoju. 

-Bądź sobą i nie dramatyzuj - powtarzałam pod nosem. Związałam włosy w kok, założyłam czarny t-shirt, jeansy i białe trampki, spakowałam potrzebne książki i zbiegłam na dół. W kuchni czekał talerz z tostami i kubkiem herbaty. Zasiadam pośpiesznie do posiłku, umieram z głodu.  Gdy kończę jeść do kuchni wbiega mama i tłumaczy:

- Jedz, spóźnimy się.

- Jest dopiero 7.30 więc nie ma powodów do obaw.

- Jako nowa uczennica powinnaś być pierwsza w szkole, wszystko zależy od Ciebie, jaką przyszłość sobie ukształtujesz.. Mi zależy na tym...

Ona umie tak w kółko. Jej monolog może nie mieć końca. Chwyciłam torbę i pośpiesznie wsiadłam do samochodu zaparkowanego już przed domem. Chyba zrozumiała że nie chcę jej słuchać więc nie długo po mnie przyszła do samochodu i ruszyła. Dzień był słoneczny i zapowiadał się cudownie. 

Gdy znaleźliśmy się już na parkingu pojawiły się lekkie nerwy i dygotanie rąk.

- Gotowa? Możemy iść?

- Chyba żartujesz - parsknęłam uspokajając swoje dłonie.

- Dobra, masz 60 sekund aby wejść do tej szkoły i się zadomowić. Następnie ruszam ja! -  stwierdziła.

- Naprawdę ? Dajesz mi tę jedyną szansę na ratunek ?

- No już.. Uciekaj ... 58,57,56...

Nie słyszałam dalszego odliczania, przełożyłam torbę przez ramię i pobiegłam do szkoły. 

- Przepraszam, gdzie znajdę salę chemiczną? - spytałam zażenowana sprzątaczkę.

- To Twoja pierwsza lekcja?

-Tak.

- Przykro mi ale pierwsza lekcja została odwołana gdyż  zaraz na hali sportowej odbędzie się apel i każdy uczeń ma obowiązek tam pójść.

- Hala sportowa... Znajduję się .. ?

- Korytarzem w prawo i do końca prosto.

- Dziękuję bardzo - pośpiesznie przebiegłam korytarz i znalazłam halę. Była ogromna. Ale nie ona mnie przerażała lecz ilość uczniów. Całe trybuny były pozajmowane, jednak kącikiem oka dostrzegłam wolne miejsce obok chłopaka w jasnej koszulce, był on skupiony na swoim telefonie. 
Przysiadłam się pośpiesznie. Najwyraźniej nawet mnie nie zauważył. Zerknęłam na grono pedagogiczne. Przed szereg wystąpił pulchny mężczyzna o nienagannym ubiorze i grobowej minie.

- Witam wszystkich bardzo ser... 

- To nasz szeryf.

- Słucham? - spytałam zdziwiona.

- Przepraszam, mam na imię Ian. 

- Hope, miło Cię poznać.

- Interesujące imię. Mi również. - przytaknął uściskując moją dłoń - to właśnie jest nasz szeryf.. dyrektor tej budy, może trochę poważny lecz nie ma się czego bać - stwierdził.

Uśmiechnęłam się nie mogąc wydusić z siebie słowa. Czy naprawdę jakiś chłopak do mnie zagadał? 
Odwróciłam głowę dalej wsłuchując się w słowa dyrektora szkoły.

- Nasze grono pedagogiczne od tego tygodnia wzbogaci nowa twarz grona pedagogicznego. Będzie nią pedagog szkolny prof. Janet Reiter. Przywitajcie ją ogromnymi brawami.

Do mikrofonu podchodzi zadbana kobieta. Blond włosy oraz niebieskie oczy podkreślają jej piękność.

-Witam, nazywam się Janet Reiter, w tym Liceum będę pełniła funkcję pedagoga. Jeżeli będziecie potrzebować mojej pomocy służę pomocą. Apeluję do uczniów także o przestrzeganie regulaminu szkolnego. Nie wolno całować się i dotykać na terenie szkoły.

Słyszę oburzenie wśród uczniów.

-Zabrania się noszenia krótkich spódniczek, sztucznych paznokci czy zbyt świecącej biżuterii.

Gwizdy i krzyki zaczynają robić zamęt.

- Każda niesubordynacja będzie nagradzana zawieszaniem w obowiązkach ucznia a także naganną dyrektora szkoły... - kontynuowała.

- To jakaś wariatka... Idiotka... Zabierzcie ją stąd .. ! - krzyczeli .

- Co to za kobieta i skąd się wyrwała? Ogarniasz ją ? - spytał szatyn siedzący obok mnie.

- Podsumowując, życzę dla wszystkich uczniów tych starych i tych nowych dobrych ocen i znakomitej frekwencji. 

Z zażenowania spuściłam głowę w podłogę.

- Tak, to moja mama. - wyszeptałam

~~~~~~~


To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Feb 10, 2016 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

CyberbullyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz