prologue

288 40 0
                                    

Brunet pociągnął czerwonym noskiem i otarł go o rękaw swojej przyniszczonej katany.
Siedział tutaj sam. Jedynie na darmowej gazecie, którą codziennie rozdają na peronach dzieciaki, chcąc zarobić kilka funtów.

Obserwował zabieganych ludzi, spieszących się gdzieś. Na przykład ta kobieta. Szczupła brunetka, podwinęła delikatnie mankiet od swojej marynarki, by móc spojrzeć na godzinę. Wyraźnie podenerwowana stukała szpilką od swojego buta o zimny marmur, który swoją drogą ciągle dawał znać chłopakowi, fundując mu przeziębienie. Kobieta rozejrzała się dookoła, a jej wzrok mimowolnie utknął na jego skurczonej sylwetce. Niebieskooki speszył się odrobinę, przyłapany na bezczelnym gapieniu się, dlatego spuścił wzrok na buty, w których ilości dziurek naprawdę nie byłby w stanie zliczyć. Kobieta przygladała się przez chwilę chłopakowi przygryzając delikatnie dolną wargę.
Szum nadjeżdżającego metro oderwał ja od mysli. Wsiadla z gracją do środka już nawet na chwilę nie odwracając się w stronę chorego chłopaka.
Ale Louis przywykł.
Nie on jeden jest bezdomnym.
I nie on jeden potrzebuje pomocy.

°take me homeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz