Rozdział czwarty
Konsumując, dezorientując
Dwudziesty drugi lipca 1998 roku.
Każdy, kto pojawia się w naszym życiu ma misję do spełnienia. On też ją miał – ponownie wzbudził w niej emocje, stworzył przepiękną, lecz smutną melodię graną w jej wnętrzu. Nigdy nie wyobrażała sobie, że potrafi aż tak kogoś docenić, nie sądziła, że ktoś aż tak szybko, rozpychając się łokciami, zajmie miejsce w jej sercu i wypełni każde włókno myśli.
Zawsze wydawało jej się, że jest silniejsza i odporniejsza.
Laura siedziała na trawie w parku, będąc w otoczeniu przyjaciół. Bawiła się źdźbłami i kolejny raz słyszała burzliwą dyskusję na temat koncertu sprzed prawie tygodnia. Chłopaki znów roztrząsali wszystkie pomyłki, wspominając je ze śmiechem.
Lubiła tak z nimi siedzieć i nic nie robić. Błądzić wzrokiem po otoczeniu, napawać się mdłym zapachem świeżo ściętych kwiatów i ciszą wolną od ulicznego zgiełku.
I wtedy pojawiła się o n a. Ta czarnowłosa dziewczyna, której imię Laura już dawno poznała. Słyszała wiele opowieści na jej temat, od Dave'a, a przede wszystkim od Michaela, który swoim wrażeniami musiał od razu podzielić się z Jones. Mówił o niej na okrągło. Słowo Anna pojawiało się ostatnio tak samo często jak zdanie chce mi się jeść. Laura chciała cieszyć się razem z Shinodą jego szczęściem, lecz nie potrafiła. Mimo to walczyła ze sobą. Zawsze gdy o niej wspominał, podnosiła do góry kąciki ust i nawet wychodziło jej coś na wzór uśmiechu.
Anna przechodziła kamienną alejką. Na jej twarzy malowało się głębokie zamyślenie. Lekki wietrzyk podwiewał jej żółtą sukienkę. Wyglądała naprawdę ładnie.
– An! – zawołał Mike, a Laura przeklęła w myślach.
Hilllenger przystanęła automatycznie, otrzepała z siebie kruche myśli i spojrzała na nich. Dave machnął do niej zachęcająco ręką, na co uśmiechnęła się szeroko. Zaczęła zmierzać w ich kierunku.
Mike poderwał się do pionu i otrzepał z trawy. Gdy dziewczyna do nich podeszła, objął ją w talii i pocałował w policzek na przywitanie.
Biła od niej niesamowita aura pogody ducha i życzliwości. Miała coś w sobie, to musiała Laura przyznać. Obrzuciła ją zazdrosnym spojrzeniem.
– Gdzie idziesz? – zapytał szybko Mike.
– Wiesz, właściwie wracam do domu.
– A może dałabyś się gdzieś zaprosić? – wyparował
Anna namyślała się chwilę, po czym odparła:
– Właściwie, czemu nie?
Laura przewróciła oczami i odprowadziła ich wzrokiem. Spojrzenie pełne zazdrości i wewnętrznej burzy, jakiegoś fragmentu powodującego bodźce bólu.
Gdy pierwsze osłupienie minęło, spostrzegła zieloną butelkę, do której była przyczepiona dłoń. Spojrzała na Brada, właściciela owej dłoni i posłała mu pytające spojrzenie.
– Mnie nie oszukasz... a to uśmierzy ból. Na jakiś czas – odparł wyrozumiale.
Westchnęła ciężko i wzięła butelkę. Upiła łyk. Brad chyba miał rację.
Lecz jakże bywa ulotne szczęście w tym okropnym świecie. Wtedy Michael i Anna widzieli się ostatni raz, zmuszeni o sobie zapomnieć na parę lat. Hilllenger wyjechała do chorej babci, która mieszkała na równoległym krańcu kraju, w Nowym Jorku. Jako jedyna ze swojej rodziny bez problemu mogła opuścić Kalifornię oraz studia i dokończyć je na Manhattanie, by opiekować się chorą staruszką, która w tym momencie potrzebowała wsparcia.
CZYTASZ
Keep me in your memory
RomancePrzeniosę Was do Los Angeles, świata u schyłku dwudziestego wieku. Poznacie szóstkę przyjaciół, którzy postanowią założyć zespół, jeden z nich odejdzie, zastąpi go inny, o lepszej barwie głosu, co przyczyni się na sukces kapeli. Jest tam też dziewcz...