Pociąg

205 12 2
                                    

*Albus*
- Pa mamo, pa tato, pa Lil! - Wykrzyknąłem do rodziców i siostry, po czym wszedłem do pociągu. James siedział już że swoimi kolegami, więc musiałem sobie radzić sam.
Przechodziłem powoli koło przedziałów, aż w końcu ujrzałem jakiegoś chłopca, którego rodziców wcześniej przywitała mama i tata. Otworzyłem drzwi.
- Zajęte? - Zapytałem blondyna.
- Nie, siadaj - odpowiedział.
- Dzięki.
Odłożyłem walizkę na półkę i usiadłem naprzeciwko szarookiego.
- Scorpius. Scorpius Malfoy - powiedział i wyciągnął do mnie rękę.
- Albus Potter - przedstawiłem się i uścisnąłem mu dłoń.
- Potter? Nie wyglądasz mi na syna TEGO Pottera.
- Znasz mojego ojca?
- Jasne, chyba każdy go zna - odpowiedział Scorpius. - Do jakiego domu chcesz trafić?
- Do Gryffindoru!
- Jesteś pewien? - Zapytał blondyn i zmarszczył nos. - Tam wcale nie jest tak fajnie.
- Jestem pewien. Ba, to moje marzenie. A ty gdzie chcesz trafić?
- Do Slytherinu, oczywiście - stamtąd pochodzi większość członków mojej rodziny.
- Nie musisz być tam, gdzie twoi przodkowie. Tata mówił mi, że powinienem być tam, gdzie moje serce. I zdradził mi też pewną tajemnicę - tiara przydzieliła go do Slytherinu, ale on wolał być w Gryffindorze, więc ją o to poprosił. Spełniła prośbę.
- Widzisz, Slytherin nie jest zły. Tam powinien należeć twój ojciec - zaargumentował młody Malfoy.
- Może - stwierdziłem.
W tym momencie do naszego przedziału wparowała Rose.
- O, Rosie, hej - przywitałem ją.
- Cześć, Al. Z kim ty tu siedzisz?!
- Rose, to jest Scorpius Malfoy...
- Wiem, kto to jest - warknęła Weasley, przerywając Potterowi.
- Scorpio, to jest Rose Weasley.
- Ja również wiem kim ona jest. Zdrajczyni krwi - skomentował Malfoy z pogardą.
- Dlaczego wy się tak niecierpicie? - Zadałem pytanie.
- Oh, mój ojciec mówił mi o rodzinie Malfoy. Nie warto się z nimi zadawać.
- Hah, twój ojciec to zdrajca krwi, a matka to szlama. Nie odzywaj się na temat rodziny. I nigdy nie obrażaj Malfoy'ów - Scorpio zmrużył oczy.
- Bo co? - Spytała zaczepnie Rose. Ja tylko ich obserwowałem.
- Bo zobaczysz. Ktoś taki jak ty nadaje się tylko do tych leniwych, głupkowatych, aroganckich Gryfonów. Slytherin to dla ciebie zbyt wiele.
- Ach tak? No to jeszcze zobaczymy - powiedziała Rose i wyszła z naszego przedziału.
- Dobrze, że ty nie jesteś taki jak ta Weasley - westchnął Scorpio.
- Scorpio, nie mów tak, to moja kuzynka.
- Jasne.
*James*
Siedziałem i żartowałem z Dominique, Lucy, George'em, Danielem i Maxem. Dominique i Lucy to moje kuzynki, z George'em poznałem się jeszcze przed pójściem do szkoły dzięki naszym rodzicom, a Daniel Croose i Max Davis to moi gryfońscy koledzy. W szkole zwykle trzymam się z Dominique, George'em i córką naszej nauczycielki Eliksirów - Samanthą.
Dominique jest naprawdę piękna - ma delikatnie falowane blond włosy i oczy w kolorze morza, ale według mnie to Samantha ma w sobie to coś - czarne, proste włosy idealnie współgrają z zielonymi oczami osadzonymi na szczupłej twarzy.
- Ej, James - poczułem jak ktoś mną potrząsa. Odwróciłem się w stronę tego kogoś.
- Czego znowu chcesz, Domi? Dobrze wiem, że ci się podobam - powiedziałem i puściłem jej oczko. Dominique delikatnie zarumieniła się.
- Wcale nie. Chciałam ci tylko powiedzieć, że pora się już przebierać, bo zaraz będziemy na miejscu.
- A może ty chcesz mnie przebrać? - Zapytałem poruszając brwiami.
Dominique popatrzyła na mnie z pogardą:
- Ciebie? Ciebie? Ciebie to by nikt nie chciał przebierać. Ale w sumie to by nie było nic złego, bo jestem twoją kuzynką - odgryzła się Weasley. Miała coś ze swojej rodziny od strony ojca. Ja zresztą też, tyle że od strony matki.
- Przepraszam, że muszę wam przerwać, ale naprawdę czas już się przebierać. Lucy, Domi, wy pierwsze - oznajmił George.
*Rose*
Siedziałam w przedziale z Louise'em, Martiną i Arnoldem. Louise to jeden z wielu moich kuzynów, a Martinę i Arnolda poznałam dopiero dziś. Byli dosyć mili. Ciągle gadali o jakiś głupotach, ale ja nie potrafiłam się skupić, cały czas myśląc o tym dziecku Malfoy'ów. Scorpius. Tata mówił, że mam być od niego we wszystkim lepsza.
- Rosie?
- Tak, Martie?
- My idziemy się przebrać, a ty jak widzę już to zrobiłaś - odpowiedziała mi Martine.
W sumie to nie lubiłam niczego robić na ostatnią chwilę, wolałam być przygotowana wcześniej. No, i byłam perfekcjonistką.
Nudziło mi się i chciałam rozruszać nogi, więc wyszłam z przedziału, żeby się przejść. Szłam rozmażona patrząc w okno, gdy nagle na kogoś wpadłam. Popatrzyłam się do góry i ujrzałam stalowookiego blondyna.
- To znowu ty, Malfoy?! - Wykrzyknęłam.
- Chyba ty. To ty weszłaś do naszego przedziału i to ty na mnie wpadłaś. A teraz przepraszam, śpieszę się - odpowiedział i przeszedł koło mnie. Wróciłam do przedziału i zjadłam ostatnią czekoladową żabę. Na karcie znajdował się nie kto inny, jak sam Harry Potter.
Martina, Arnold i Louise wrócili, a niedługo później pociąg zatrzymał się.
Do którego domu trafię? Czy będzie to Gryffindor? Wtedy ojciec byłby dumny. Matka pewnie chciałaby, żebym była w Gryffindorze lub Ravenclawie. A ja? Chciałabym pokazać Malfoy'owi, że mogę być w Slytherinie, że to nie jest dla mnie za dużo.

No, to mamy już pierwszy rozdział. Jak wam się podoba? Gwiazdkujcie i komentujcie, a dowiecie się...

Kto trafi do którego domu? Czy będzie tak, jak powinno i czy to się wszystkim spodoba?

Oczekujcie zaskoczenia.

Dzieci Harry'ego PotteraWhere stories live. Discover now