Zamknęła za sobą ciężkie drzwi. Przypatrując się jasno świecącym gwiazdom, oparła się lekko o marmurową ścianę. Nocne powietrze owiewało jej skórę, chłodząc odkryte ramiona i jednocześnie przynosząc ukojenie. Zrobiła kilka głębokich wdechów, a jej głowa podniosła się do góry. W tym momencie wiedziała co chce zrobić. Pragnienie wypływało z samego wnętrza dziewczyny.
Stojąca na schodach Sonya, słysząc śmiech dochodzący z eleganckiego wnętrza rezydencji, ostatni raz odwróciła się za siebie i nie czując żadnych wyrzutów sumienia, delikatnie podnosła sięgającą kostek sukienkę, zbiegła do swego samochodu, by zrealizować nowo powstałe marzenie.•••
- Ty też umiesz tak rysować? -słodki głosik dziewczynki dotarł do kuchni. Siedzący przy stole Aaron oderwał się na chwilę od pracy domowej i wychylił głowę, by spojrzeć na siostrę siedząca w salonie.
- A dlaczego pytasz, mała?
- No bo leci fajna bajka, a w niej dzieci malują takie obrazki. A ty tak pewnie nie umiesz.
Zaintygowany słowami dziecka, Fleitz dosiadł się do siostry wpatrującej się w telewizor. Po chwili w salonie rozniósł się jego głośny śmiech.
- Czy ja tak umiem? No jasne. Zaraz ci pokażę - wziął pierwszą lepszą kartkę leżącą na stoliku, zabrał od siostry byle jaką kredkę i pod wpływem impulsu narysował pierwszą taką kreskę w swoim dotychczasowym życiu.•••
I tak właśnie rozpoczęła się ich historia. Nie zaczęła się ona od początku. Zaczęła się od końca.