2.

29 3 5
                                    

... zacisnęłam oczy a tiara wykrzyczała:
- Gryffindor!
Byłam szczęśliwa, spojrzałam na Hermione, a ku mojemu zdziwieniu patrzyła na mnie współczująco, Harry i Ron również. Co jest grane? Rozejrzałam się po sali i wtedy doszły do mnie smutne fakty. Wszyscy ze stołu węża klaskali i patrzyli na mnie, wśród nich zobaczyłam Malfoya, o którym opowiadali mi w pociągu... 'Przecież... Gryffindor... Musiałam się przesłyszeć...' Tak bardzo chciałam być w tamtym domu, że wyobraźnia płatała mi figle. Wreszcie wstałam i podeszłam do stołu Slytherinu, a po drodze spojrzałam smutno na Hermione. Przecież nie jestem czystej krwi, co do cholery?!
Usiadłam wśród najmłodszych, nie patrząc na nikogo, jednak dziwnym trafem, spotkałam się z wrednym spojrzeniem Dracona. Co za dupek!
Po całej uroczystości wyszłam szybko, nie patrząc na nikogo. Nie wiedziałam gdzie mam iść, jednak nie interesowało mnie to.
Wszyscy zaczęli powoli rozchodzić się do swoich dominatorium, a korytarze z minuty na minute stawały się co raz bardziej puste, aż w końcu po paru minutach nie było już na nich nikogo. Nikogo oprócz mnie. Mimo, że dalej byłam wściekła, za to do jakiego domu mnie przydzielili, musiałam schować dumę do kieszeni i przyznać że się przestraszyłam. Pierwszy dzień w szkole, a ja już się zgubiłam. Zaczęłam krążyć między korytarzami, do momentu w którym usłyszałam kroki. Nawet nie zdążyłam zareagować, a zza rogu wyłonił się nie kto inny, jak Zabini. Hermiona mi o nim mówiła, przyjaciel Dracona, również ze Slytherinu.
- Co ty tu robisz? - odezwał się czarnoskóry chłopak, w niezbyt miły sposób.
- Ja, eee... nic...
- Musisz iść do dominatorium, bo będziesz miała kłopoty!
- Słucham? - prychnęłam unosząc jedną brew.
- Idziemy. - pociągnął mnie mocno za rękę.
- Dobra, ale delikatniej, to boli!
Poszliśmy w stronę lochów, a po chwili byliśmy już na miejscu. Zabini powiedział cicho hasło, tak jakby nie chciał żebym je znała.
- Jakie jest hasło? - spytałam a z jego oczu wyczytałam zniechęcenie. - przecież Jestem ślizgonką, zapomniałeś?
- Czysta krew, takie hasło.
- No jasne, jak mogłam się nie domyślić...
Weszliśmy do pokoju wspólnego, a Zabini pokazał mi gdzie mam pokój. Chciałam iść, ale pewna brunetka mi przeszkodziła.
- Hej, jestem Pansy, Ty jesteś... - zaczęła.
- Sabrina. - powiedziałam, mając nadzieję że zaraz mnie puści do pokoju.
- No więc Sabrina. Skoro jesteś nowa, to może powiesz wszystkim coś o sobie? Poznajmy się nawzajem! - nagle wszyscy ślizgoni porozsiadali się na zielonych kanapach i zaczęli na nas patrzeć. Nie mogłam powstrzymać się od chichotu, na co ślizgoni, ku mojemu zdziwnieni, również się zaśmiali.
Po godzinie opowiadania o sobie i zapoznawaniu się z wszystkimi, poszłam do swojego pokoju, który dzieliłam razem z Pansy i trzema innymi dziewczynami.
Następnego dnia idąc na śniadanie spotkałam Hermione.
- Hej Sabrina! -zawolała.
- Hej!
- Jak tam ze ślizgonami?
- Myślałam że będzie gorzej. - zaśmiałam się.
- No to trzymaj się tam.
Przytuliłam się do niej.
Nagle podszedł do nas Draco, najwidoczniej wkurzony.
- Sabrina, co ty tu robisz? - zapytał.
- Rozmawia ze mną. Odejdź i nie przeszkadzaj, nie nauczyli Cię kultury? - prychnęła Hermiona.
- Szlamo, cichutko. - chłopak przyłożył palec do ust. - A Ty - zwrócił się do mnie. - jesteś ślizgonką i powinnaś zadawać się ze ślizgonami.
- To nie twój problem z kim się zadaje! - powiedziała brązowowłosa.
- Dobra, tak się nie da... - Draco złapał mnie za ramię i pociągnął.
- Puszczaj! - krzyknęłam do niego - Hermiona, poczekaj chwilkę. - powiedziałam do dziewczyny, widząc że chłopak nie odpuści.
Zaprowadził mnie do stołu ślizgonów i usiadł. Kilka dziewczyn z naszego domu popatrzyły na mnie wściekle, ale ja to tylko skitowałam uśmieszkiem, i spojrzałam wkurzona na Malfoya. Ten jakby nigdy nic nakładał sobie ma talerz jajecznicę.
- Nie usiądziesz?
- Jesteś bezczelny! - krzyknęłam. - Czego chcesz?
Chłopakowi zniknął ten głupi uśmieszek z twarzy.
- Jesteś ze Slytherinu! Zachowuj się! Jak możesz... jak śmiesz... - najwidoczniej nie umiał dokończyć, więc mu pomogłam.
- Zadawać się z Nimi?! - wskazałam na stół Gryffindoru, dokańczając za niego.
- Tak! Dokładnie! To są zdrajcy krwi i...
- A Potter? - znów mu przerwałam.
- Potter... to zwykły idiota!
- Zamknij się! Zamknij się, zamknij się, zamknij się! - krzyknęłam, a cała sala na nas spojrzała.
- Bronisz szlam?! - Dracon wstał.
- Tak! Dokładnie! A wiesz czemu? Bo sama jestem pół krwi! - wydarłam się, a na sali zrobiło się cicho. Spojrzałam na stół Gryffindoru, i zobaczyłam moich przyjaciół, najwidoczniej zadowolonych ze mnie. Wszyscy gryfoni uśmiechali się do mnie, zresztą nie tylko oni. Przy stole Hufflepufu nie znikały uśmiechy, a krukoni po prostu czytali książki. Uśmiechnęłam się i spojrzałam na mojego rozmówcę. Przy stole Slytherinu nie było tak zabawnie. Kilka dziewczyn patrzyły na mnie z otwartymi szeroko ustami. Inne ku mojemu zdziwieniu uśmiechały się do mnie zadowolone, a niektóre współczująco. Za to wszyscy chłopacy zaprzestali to co robili, bądź wlepiali w nas wzroki z sztućcami w rekach zawieszonymi w powietrzu. Z ich twarzy nie można było wyczytać nic, albo świetnie kryli uczucia, albo nie umieli ich wyrażać.
Za to Malfoy... reakcje miał podobną do niektórych dziewczyn. Oczy szeroko otwarte, a usta rozszerzone, jakby chciał coś powiedzieć, ale się wahał. Po kilkunastu sekundach wszystko wróciło do normy, uczniowie zawzięcie rozmawiali nie zwracając na nas uwagi, a ślizgoni jedli normalnie śniadanie, raz na jakiś czas spoglądając na nas. Czyli Hermiona miała rację, po wojnie naprawdę się zmienili!
Tylko Draco... chłopak dalej stał w bezruchu, patrząc na mnie. Zdenerwowana odezwałam się pierwsza.
- Coś jeszcze? - prychnęłam, unosząc jedną brew i uśmiechnęłam się - Skoro nie... - nie dane było mi skończyć, ponieważ Malfoy mi przerwał.
- Kłamiesz! Kłamiesz! - powtarzał w kółko. - Jesteś ze Slytherinu! Nie możesz być jak ONI!- Powiedział podkreślając ostatnie słowo, patrząc przy tym na inne stoły.
- Puknij się, żegnam. - powiedziałam i odeszłam od niego. Usiadłam obok Pansy, i moich współlokatorek, Dafne Greenglass, Millicenta Bulstronde i Tracey Davis. Jadłam śniadanie, cały czas plotkują z dziewczynami, które okazały się świetne. Były zupełnie inne niż w opowieściach Hermiony. Jednak cały czas było mi przykro. Po tym jak Malfoy powiedział mi prosto w twarz ze nienawidzi półkrwi i mugolaków, poczułam się dziwnie.
Wychodząc z Wielkiej sali, jeszcze na chwilę podeszłam do stołu lwa, jednak już nie było tam moich przyjaciół. Szłam w stronę lochów, by trochę poczytać. To była sobota, co oznaczało wolne od zajęć. Szłam tak, gdy nagle ktoś od tyłu zasłonił mi reką oczy..

Alohomora.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz