7:23
Wydaje mi się że jestem bezpieczna. Spokojnie piję kawę i czekam na ratunek. Nadal siedzę pod kocem w sypialni. Raz na czas zerkam przez okno. Samochody przejeżdżają co kilka minut. Na ulicy powoli pojawiają się mieszkańcy. Nagle mój wzrok wędruje na małą blondynkę. Wygląda na 7-8 lat. Ubrana w granatową kurteczkę, czarną spódniczkę, białe rajstopy i ciemne kalosze. Na plecach dźwiga plecak. Jej jasne włosy lekko powiewają na wietrze. Staję na wprost mojego domu. Delikatnie odchyla główkę w prawo i patrzy na mnie- tak jakby chciała dostrzec coś za mną. Uśmiecham się do niej, a ona stoi w bezruchu. Pomachałam jej, a ona w sekundzie odwróciła się i uciekła.
Zasunęłam zasłonę po czym odwróciłam się (dopóki dziewczynka stała naprzeciw, czułam jakby ktoś za mną stał).
Uff. Nikogo tam nie było. Gdy odłożyłam filiżankę po kawie, postanowiłam się ubrać. Podeszłam do szafy po drugiej stronie pokoju. Otworzyłam ją i usłyszałam pukanie dochodzące ze strychu, który znajdował się nade mną. Chwilę nasłuchiwałam. Nic. Wybrałam ubranie po czym zamknęłam szafę i poszłam do łazienki w mojej sypialni. Nałożyłam jeansy i malinowy sweter. Do tego burgundowe kolczyki i szklany naszyjnik. Podmalowałam zmęczone oczy, rozczesałam czarne włosy i wyszłam.Za kilka minut powinni zjawić się Warren'owie. Skrzypnięcie. Patrzę przed siebie. Szafa otwarta jest na rozcierz. Uspokój się Dye to tylko wiatr. Kurwa... wiatr nie otwiera ludziom szaf!
Szlag by to trafił... Po cichu podnoszę się z łóżka, na którym siedziałam i podchodzę do drewnianych drzwiczek. Powoli zamykam je. Odwracam się na pięcie. Nagle słyszę dzwonek do drzwi. Dziękuję, dziękuję, dziękuję... (powtarzam w myślach zbiegając na dół). Odblokowywuje drzwi wejściowe i widzę... mały karton z napisem DLA DYE WILSON. Uśmiech opada z mojej twarzy. Podnoszę karton. Zamykam drzwi. Stoję jak wryta i patrzę na pakunek w moich dłoniach. Postanawiam go otworzyć. Biorę nożyczki i zaczynam ciąć. Zdejmuje kartonową pokrywę. To pozytywka. Nakręcam ją i słyszę tą okropną melodyjkę. Pozytywka otwiera się. Wyskakujący klown trzyma mniejsze pudełko. Je także otwieram. Wyciągam małą, starą, zgiętą karteczkę. Rozwijam ją starając się jej nie potaragać.
Drobnym drukiem czytam:
W domu tym mieszkała
Kiedyś dziewczynka mała
Co noc gdzieś znikała
A w dzień się chowała
Nikt nie wiedział gdzie się znajdowała
Pewnego razu uciekła
Rodzina się przelękła
Ze strychu kroki słyszeli
Od dawna jej nie widzieli
Postanowili to sprawdzić
Nie wiedzieli, że życie mogą stracić
Wtem ojciec na strych się dostał
Ujrzał ją, i więcej się nie wydostał
Matka z dziećmi uciekła
Klątwę z domu wywlekła
A co z dziewczynką zaginioną
Opetaną, nawiedzoną
Może ją też już wywieźli
A co jeśli do dzisiaj jej nie znaleźli?****************************
● Heh...taki wierszyk na koniec rozdziału...
● Mam nadzieję że domyślacie co chciałam przez to przekazać...
●Dziękuję za to że ktoś to czyta :)
CZYTASZ
Koszmar [ZAWIESZONE]
HorrorNie będę zdradzać fabuły... Powiem tylko tyle, że w opowiadaniu będzie chodzić GŁÓWNIE o paranormalne zjawiska występujące w domu pewnej bohaterki. Od razu mówię, że to moja pierwsza historia... :) [Aktualizacja* to moja 2 historia* tyle że tą his...