Siedziałam na dachu. Oglądając Paryż. Przyglądając się wieczornemu ruchowi miasta. Oglądając spokojne wieczorne życie mieszkańców miasta. Władca ciem nie wykazywał aktywności od ponad tygodnia było bardzo spokojnie i "Ladybug" nie miała co robić. Oprócz patrolowania. Eh... Znając życie za chwile ten piękny spokój się zburzy i znowu bd musiała...
- Witaj moja Lady...
Tylko dachowca mi do życia jeszcze było potrzeba.
- Yyyy... Co chcesz kocurze?
- Widze, że mojej Lady humor nie dopisuje.
- Dobrze widzisz, a nie widzisz tego, że coś nie gra?
- Widze, że coś nie gra, ale nie wiem z czym.
Złapałam się za głowe. Czasem zastanawiam się jak można być tak głupim.
- Władca ciem nie pokazuje aktywności od ponad tygodnia. Nic się nie dzieje. Nie martwi ciebie to?
Usiadł koło mnie.
- Nie dopóki jest spokój i miasto jest bezpieczne.
Odpowiedział mi. Opierając się na lasce patrząc przed siebie.
- Spokój...- powtórzyłam szeptem.
- Tak. Nie mamy nic do roboty. Można powiedzieć, że mamy wakacje. To jak gdzie się wybieramy? Hiszpania? Włochy, a może Chiny?
Spokój dawno tego nie było, ale w sumie to tylko względny spokój. Ja nie jestem na wakacjach. Mam jutro egzamin z historii. Ehh...
- Zawsze chciałam odwiedzić Hiszpanie... Czekaj co!?
O czym ten durny kot znowu gada.
- Hahaha nic moja Lady - odparł śmiejąc się.
- Jakie wakacje Chat Noir! Jesteśmy obrońcami Paryża. Musimy strzec mieszkańców przez władca ciem i jego akumą! Nie mamy czasu na wakacje. Tym bardziej, że mamy też swoje własne życie!
Śmiał sie cały czas.
- Żartowałem księżniczko. Nie denerwuj sie.
- Durny dachowiec - prysnełam obrażona.
- Ale twój - szepną mi do ucha.
Odskoczyłam przestraszona.
- Chat Noir! -krzyknełam. Odpowiedział mi tylko śmiech.****
- Mari! Wstań bo znowu się spóźnisz! Marinette prosze wstań! - piszczało mi coś nad uchem.
- Marinette masz dziś egzamin z histori! Wstań!- Eh... Boże za jakie grzechy mnie tak każesz.
- Tikki juz wstaje - wymamrotałam w poduszke.
- Mówiłam ci, że zwiady po 22 to nie najlepszy pomysł tym bardziej, że przesiedziałaś prawie do 2 z Chat Noir.
- Ta wiem durny kot mnie tak zdenerwował. Znowu. Czy on nie może przestać mnie podrywać? Albo przynajmniej niech, że skończy z tą księżniczka. Tikki czy ja ci wyglądam na księżniczkę w różowej sukience. Bo mi się nie wydaje, ale dachowiec widocznie tego nie może zrozumieć ugh! Zimno -mówiłam. Wyplątując się z pościeli i miękkich poduszeczek, które musiałam opuścić, żeby pójść do szafy zabrać ubrania.
- Czemu jest tak zimno jest wiosna no -mruknełam wyglądając przez okno spoglądając na termoment, który wskazywał 12 stopni.
-Na dworze jest dosyć ciepło. Eh...
-Marinette jest juz 7.20 znowu sie spóźnisz!
-Która?!****
Biegłam na złamanie karku, żeby zdarzyć na pierwsza lekcje. Nigdy wiecej nie będe łazić po nocy. Nigdy wiecej nie będe siedzieć po nocy z Chat Noir. Nigdy wiecej nie pójde później spać niż 23. Jestem tak zmęczona, zaspana i pół przytomna, że chyba zasnę na sprawdzianie z historii.
Była juz 7.55 kiedy minełam 2 uliczkę wypadając wręcz z zakrętu mało co nie potracajac sklepikarza.
- Przepraszam! - krzyknałem za nim.
- Jezu jeszcze ludzi potrącam. Znowu sie spóźnię - mruknełam. Biegnąc wzdłuż ulicy na której końcu była moja szkoła. Sprintem pokonałam ta odległość. W szkole znalazłam sie 2 minuty przed dzwonekiem. Nowy rekord? 10 minut. Wow może nie bd spóźniona.
Biegłam po schodach. Żeby wyrobić się z dzwonkiem. Wybiegłam z zakrętu. Biegłam takim tempem, że nie miałam szans, kiedy na mojej drodze stanął Adrien. Czekając na bolesne zderzenie zamknełam oczy. Ale ono nie nastąpiło. Poczułam tylko ręce na swoich biodrach. Otworzyłam oczy patrząc sie na piękne oczy Adriena.
- Nic ci nie jest Marinette? - powiedział to do mnie. Tym swoim uroczym głosem.
- Tak to znaczy nie to znaczy yyyy chyba nie to znaczy yyy nie nic innego to znaczy nie nic mi nie jest eeee a tobie? I ja bo ten ja przepraszam, ale biegłam i no nie zauważyłam, a ty sie pokazałeś tak nagle i - zabrakło mi słów nie wiedziałam totalnie co mówić. Pewnie byłam cała czerwona na twarzy, a on dalej mnie trzymał jak bym miała upaść. Jezu nie puszczaj mnie bo upadne! Uśmiechnął sie. Uśmiechnął sie do mnie. Do mnie sie uśmiechnął. Prawda?
- Nie nic sie nie stało - odpowiedział mi. Zrozumiał tą plątanine słów? O boże.
Zaraz upadne. Adrien mówi do mnie.
- Eeee to dobrze - odparłam dalej patrząc na niego. On też patrzył na mnie tymi pięknymi zielonymi oczami. Z tym pieknym uśmiechem na twarzy. Z tymi pięknymi włosami. Stał na przeciwko mnie. I się na mnie patrzył. Uśmiechał do mnie!
- Chodź był już dzwonek i zaraz oboje będziemy spóźnieni - powiedział. Biorąc mnie za rekę. Biegnąc w kierunku naszej klasy.****
Przez całą lekcję nie mogłam się na niczym skupić tylko myslałam o Adrienie. O tym ze rozmawiał ze mną. Patrzył na mnie. Uśmiechał sie do mnie i trzymał mnie za rekę.
-Marinette!- usłyszałam przy uchu. Aż podskoczyłam.
O nie.
- O czym mówimy? - jeszcze tego mi brakowało.
- Nie wiem proszę pani. - wymamrotałam
- Skup sie Marinette, a nie myśl o niebieskich migdałach.
- Dobrze przepraszam.
Eh... Spuściłam na dół głowe patrząc na mój tablet z notatkami.
Pani profesor odeszła odemnie i zaczeła znowu coś tłumaczyć klasie.
- Psss co z tobą? - spytała mnie Alya.
- Nic zamyśliłam sie po prostu.
- Chodzi o to na poczatku lekcji?
- Mniej wiecej.
- Nie myśl o tym. Mamy temat z literatury. Babka ciebie znowu złapie, a będziesz musiała zostać po lekcjach.
- Wiem.****
Zadzwonił ostatni dzwonek w tym dniu. Ledwo napisałam sprawdzian z historii. Mimo ze wszystko wiedziałam. To tak spać mi sie chciało, że prawie leżałam na ławce i coś tam strugałam na kartce papieru. Dopiero dobry kopniak od Alyi mnie rozbudził na tyle, że dokończyłam sprawdzian już dosyć przytomna. Oddając sprawdzian i wychodząc z klasy. Alya pociągnęła mnie do szatni.
- Co z tobą dziś jest? Mało, że nie położyłaś się na tej ławce i nie zasnełaś! Źle się dziś czujesz? - spytała.
- Nie. Po prostu mało dziś spałam bo sie na sprawdzian uczyłam - No, a co miałam jej powiedzieć. Nie spałam dziś dlatego, że pół nocy przesiedziałam na dachu jako Ladybug z Chat Noir.
- Ja też dziś mało spałam, ale ty wygladasz jak byś miała zaraz tu paść i zrobić sobie poduszke z plecaka.
Rozmawiałyśmy przy swoich szafkach.
- Nawet sie tak czuje. Nie wiem co sie dzieje Alya. Po prostu chyba mam zły dzień i to dlatego. Chodź on taki zły nie jest do końca no bo wiesz, ale z drugiej koszmarny bo zrobiłam z siebie ofiarę też eh - mówiłam wyciągając mój płaszczyk i granatowy szalik z metalowej szafki. Wkładając tam książke od matematyki i geografi.
- Niee zrobiłaś z siebie ofiary. Nic na to nie wskazuje. Nawet z nim rozmawiałaś.
- Mało go nie staranowałam! - odparłam zakładając czarny płaszcz z ekologicznej skóry. Owijając się dwa razy szalikiem. Obejrzałam sie na Alye, która zakładała swoją pikowaną brązową krótka kurtkę.
- Ale nie staranowałaś i przeprosiłaś, a on ciebie złapał i sie spytał czy wszystko dobrze. Marinette nie wywijaj kota ogonem. - odparła śmiejąc sie zakładając czapkę.
Kota... Odrazu mi sie przypomniała ostatnia noc i durny dachowiec, który mnie irytuje jak nie wiem kto tymi swoimi tekstami.
- Taaaa... Może masz racje. Mogło być gorzej.
- Widzisz ciesz się tym jak jest bo wyjdzie z tego jeszcze gorsze bagno.
Ja nie wiem skąd ona ma te teksty. Wzięłam swój plecak i ruszyłyśmy do wyjścia.
Otwierając drzwi poraził mnie chłód panujący na dworze.
- Matko czemu jest tak zimno. Przecież jest wiosna.
- Marinnette wcale nie jest tak zimno, może ty serio jesteś chora?
Ta na głowe, ale tego jej nie powiem.
- Nie wiem. Może coś złapałam. Chodzmy bo zaraz zamarzne.****
Leżałam na łóżku odbijając co jakiś czas małą piłeczkę od sufitu. Nie miałam na nic ochoty. Było mi cały czas zimno. Mimo, że miałam na sobie ciepła bluzę i grzejniki na full. Sprawdziłam sobie też temperaturę i była w normie. Znowu jakieś cholerstwo mnie łapie. Nie miałam co robić. Nudziłam sie. Próbowałam też zasnąć, ale nie mogłam. Mimo zmęczenia nie może człowiek zasnąć. Ironia losu. Eh...
- Tikki? Ktora godzina?
- Dochodzi 17.
- Masz ochote na patrol? - spytałam się. Chodź i tak znałam na nią odpowiedź.-------------------------------
Bubabum xd pierwszy rozdział co sadzicie? Rozdział poprawiałam do 2 w nocy i miałam taką ochote pójść spać, ale oczywiscie moja choraaaaa głowa mi nie dała xD bo musiła wstawić rozdział na wattpada xd Powiem wam tak nienawidze kropek przecinków i myślników od dzisiaj. A raczej od wczoraj xd Piosenka ktorą dodałam pomogła mi bardzo w tworzeniu tego rozdziału piszcie czy piosenka sie podobała czy rozdział może być xD jest dokładnie 2.34 kiedy puszczam w obieg ten rozdział chyba 1000000 razy go sprawdzałam, ale za jakie kolwiek literowki i tak bardzo przepraszam,ale czlowiek zmeczony juz nie kontaktuje =^•^=
PsychoMleko =^•^=