Rozdział 2

3.3K 237 38
                                    

Chodząc sobie po dachu. Co jakiś czas skacząc na kolejny. Dla zabawy. Chodząc raz po raz na krawędzi. Bawiąc się życiem spadając na dół, żeby zaraz wzbić się do góry. Pojawiając się na kolejnym dachu. Ja naprawde czasem sie zastanawiałam czy mam 10 lat, a nie 17 lat. Ciało 17 latki problemy 30 latki zachowanie 10 latki. Idealne połączenie. Usiadłam sobie na murku nie daleko słynnej wieży Paryża. Spoglądając na zachód słońca. Jak na tą porę dnia bardzo mało osób kręciło się na dworzu. Może z powodu, że było tak bardzo zimno. Dlaczego ja nie mogłam siedzieć w domu i ogrzewać się przy piecyku otulona w miękki kocyk. No, ale nie bo oczywiście zachciało mi sie wyjść. Kładąc sie na murku. Oglądając chmury płynące po niebie. Znowu myślałam o tej sytuacji z rana. Czemu ja jestem przy nim taka nieśmiała. Czemu nie mogę z nim normalnie porozmawiać. Tylko robie z siebie kretynke w jego oczach.
- Porażka.
- Co jest porażką moja Lady?
Usłyszałam przy uchu. Krzyknełam wystraszona. Spadając z murku na którym leżałam. Jasna cholera.
- No błagam. Czy ty musisz mnie cały czas straszyć?
- Przepraszam księżniczko. - wymamrotał podając mi ręke.
- Już się ciebie parokrotnie pytałam, ale czy ty jesteś głupi czy głupi? - mówiłam podnosząc sie z jego pomocą. Czego zaraz pożałowałam bo oplotły mnie w pasie jego rece.
- Moja Lady ja jestem bardzo seksowny.
- Kici ręce przy sobie - wymamrotałam uwalniając się z jego ramion. Drapiąc go pod brodą. Wytrzepując się z trawy, kurzu i czego popadnie na co spadłam.
- Moja księżniczko przy tobie nie da się mieć rąk przy sobie.
- Lepiej próbuj bo inaczej będzie Chat Noir bez łapek po Paryżu biegał.
Uśmiechnełam sie szyderczo do niego.
                          
              ****

Szłam do szkoły, spokojnym krokiem bez pośpiechu. Jak nie spóźniona. To za szybko w szkole. Na miejscu byłam za 15 minut 8. Widziałam siedząca Alye na murku.
- Cześć.
- Marinnete co ty tak wcześnie. 
No jasne po co się przywitać. Wywróciłam oczami.
Siadając koło niej tyłem do ulicy w siadzie po turecku.
- Jak się spóźniam to marudzisz. Jak jestem za wcześnie też masz ale. - odparłam.
- Jestem tylko zdziwiona to do ciebie nie podobne.
- Wiem powiedzmy, że dziś się wyspałam i obudziłam na czas. Zaśmiałam się zawstydzona. Drapiąc się po karku.
- Ty cały czas byś spała.
- Żebyś wiedziała.
Wyszczerzyłam sie. No, a co mam jej powiedzieć. Że prawie nie śpie bo po nocy chodzę i pilnuje bezpieczeństwa Paryża, a potem ucze się i robie lekcje?
Siedziałyśmy jeszcze tak chwile. Alya cały czas mowiła na temat swojego "biedrobloga" cały czas rzucała jakimiś faktami, plotkami na temat Ladybug, a ja albo siedzialam zażenowana lub śmiałam sie z wymyślonych faktów o mnie. Według Alyi Ladybug miała od 18 do 22 lat i na sto procent uczyła sie. No prawie. Mam ledwo 17 lat. No i ucze się to prawda. Boże. Ja się na nią obrażę 22 lata. Świetnie postarza mnie.
- Marinette książę na białym koniu podjechał. - powiedziała patrząc na coś za moimi plecami.
Odwróciłam sie mało nie spadając z murku. Wtedy zrozumiałam, że chodzi o Adriena. Wysiadł z samochodu. Wyglądał jak zawsze perfekcyjnie. Jezu nie gap się na niego. Odwróciłam sie w strone Alyi. Pewnie czerwona na twarzy.
- Powiedz mi prosze, że nie jestem czerwona.
- Jesteś. - śmiała się ze mnie.
- To nie jest śmieszne. Przestań no. - prychnełam obrażona.
- Dobrze królewno. Chodź do szkoły bo za niecałe 10 minut dzwonek.
Królowa,ksiażniczka, moja Lady co jeszcze.

                                              ****

Czekałyśmy z Alya w klasie na rozpoczęcie sie zajęć, które nawiasem mówiąc miały zacząć się jakieś 10 minut temu!
- Wiesz o co chodzi?
- Wiem tyle co ty.
Odpowiedziała mi pochylając się do przodu.
- Ej chłopaki wiecie o co chodzi?
- Nie mamy pojecia zajęcia powinny rozpocząć się jakieś 10 minut temu.
- To prawda Nino. Pani nigdy sie nie spóźnia.
- Może Pan dyrektor ją zatrzymał? - spytałam.
- W sumie bardzo możliwe, że tak właśnie jest.
Odpowiedział mi Nino.
Postanowiłam, że sie prześpię przez ten czas. Bo znając naszego dyrektora. To musi wszystko wyjaśnić w szczegółach.
- Obudź mnie na przerwe lub jak pani przyjdzie. - Powiedziałam do Alyi, która za wzięcie coś tłumaczyła Nino.
- Dziewczyno znowu? Co ty robisz po nocach?!
- Ucze się, a co mam robić?
- Codziennie w nocy. Niby po co? Przecież nie mamy dziś żadnego sprawdzianu. Marinette nawet nic nie było zadane!
- Wole mieć wszystko na bierząco.
- Na bierzaco? Ty nadrabiasz tylko to co prześpisz na lekcji.
- Można i tak, a teraz ide spać. Jestem zmęczona i zaspana. Obudzisz mnie prawda?
- A mam inne wyjście?
- Nie. - Posłałam jej całusa i ułożyłam głowe na jej ramieniu.   Próbując zasnąć.
Niestety hałas panujący w klasie nie za bardzo mi w tym pomagał. Chwile przysłuchiwałam się rozmowie Alyi z Nino.
- Alya Marinette często odlatuje.
- No jak widzisz. Ona potrafi zasnąć w 5 minut w takim hałasie.
- Ciekawi mnie czym jest tak zmęczona. Przecież to niemożliwe, żeby sie tyle uczyła.
- Możliwe. To chodzący kujon. Potrafi całymi dniami często też w nocy zaszyć sie w pokoju i nie wychodzić ucząc się, żeby mieć dobre stopnie.
Kolejne kłamstwa. Moje kłamstwa. Kłamstwa, że jestem kujonem, że nie mam czasu bo sie ucze, że nie wyjde bo sie ucze. No, a co mam powiedziec ratuje Paryż więc nie mam czasu. Bronie Paryż w nocy, więc się nie wysypiam. A kiedy bronie w dzień to w nocy sie ucze do szkoły. A w szkole śpie lub próbuje nie zasnąć. Życie bohatera miasta. Wcale nie jest łatwe, a pogodzenie tego z życiem zwykłej nastolatki jest dla mnie istna katastrofa. Patrząc na siebie teraz, a jaka byłam rok temu. Doszukuje się bardzo dużych zmian. Jak i w moim wyglądzie jak i moim zachowaniu. Szczególnie na mojej pięknej buźce. Od miesiecy nie moge pozbyć się worów pod oczami i lekkich ran na policzkach czy też rękach.

****

- Marinette obudź się.
Czułam lekkie potrząsanie moim ciałem.
Podniosłam głowe i skierowałam swoje pełne wyrzutów spojrzenie na Adriena?!
- O co chodzi?
- Był już dzwonek, a Alya zagadała sie z Nino.
Najlepsza przyjaciołka mnie zostawiła... Świetnie.
- Dzięki, że mnie obudziłeś. - Powiedziałam wstając.
Szukając mojego plecaka.
-Prosze. - powiedział. Podając mi mój plecak.
- Dziękuje.
- Mamy odwołane lekcje bo nauczyciele są na spotkaniu z kuratorem oświaty.
- Oh to świetnie. Dzięki, że mnie poinformowałeś.
Uśmiechnęłam się do Adriena. Chwila czy ja z nim normalnie rozmawiam. O jezu.
- Eeeee bo ja muszę iść wtedy bo eeee...
Jezu znowu. Teraz pewnie pomidor na twarzy. Chciałam go minąć, lecz moja równowaga została zachwiana przez schodek.
- Ej spokojnie możemy być na terenie szkoły jak chcemy. - powiedział łapiąc mnie w tali.
- Em, ale ja chyba wole pójść do domu żeby... - nie dał mi dokończyć.
- Żeby się wyspać. Wiem. - zaśmiał się. Czy on sie śmiał ze mnie? Czy z tego, że cały czas śpie? Ale przecież to na to samo wychodzi.
- Powiedzmy. - odparłam zażenowana.
- Odprowadzić cię? - spytał nadal mnie trzymając.

_____________________________________________________

Bubabam xd drugi rozdział  po długiej przerwie no ale niestety 2 klasa lo ciśnie bardzo ciśnie xd nie wiem czy zauważyliście ten natłok "zajebistych" opowiadań o Miraculous? Bo jak niektore widze to nie wiem czy mam plakac czy sie smiac czemu hot13 biora sie za cos co robia na kolanie i mozecie mi wytlumaczyc czemu wiekszosc opowiadań o Miraculous nazywa sie miraculum? O.o czy tylko dla mnie miraculum to jakies kosmetyki? O.o dziekuje bardzo za odzew na moje opowiadanie moge was też uprzedzić ze rozdziały beda mniej wiecej co tydzień do dwóch tygodni nie predzej jak mowie xd klasa 2 liceum mnie ciśnie szczegolnie moje rozszerzenia Przepraszam za błedy!

 
                                                             Pozdrawiam PsychoMleko  =^•^=

Miraculous Ladybug And Chat Noir... Inna Historia?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz