Rozdział 4

18 1 0
                                    

Nadeszła sobota. Oczywiście nie obeszło się bez tego aby Thomas wpada do mnie do domu i przetrzepał mi szafę. No bo przecież impreza u Erica dziś ma być. Ta myśl nie zbyt mnie cieszyła, no ale cóż. Była 12;45 a u idioty mamy być o 18:00. Czyli mam jeszcze bardzoo dużo czasu, więc postanowiłam że pójdę po zwiedzać miasto.

Pogoda dopisywała więc ubrałam na siebie czarne spodeki i czarny crop top na ramiączkach. Na nogi wsunełam swoje kochne balerinki a włosy zostawiłam w nieładzie. Gdy miałam wychodzić mój telefon zawibrował. ' Nieznany numer' pomyslałam i otworzyłam wiadomość.

Nieznany : Hej księżniczko.

Zignorowałam sms'a i poszłam na wymarzony spacer. Minęło gdzieś tak pół godziny za nim doszłam do centrum miasta. Chodziłam tak pół dnia. To miasto jest takie piękne.

Usiadłam na najbliższej ławce i zaczełam się wsłuchiwać w odgłos wiatru. Mówiłam już że kocham być sama ze sobą i myśleć to co kiedyś będzie? Nie? No to teraz to mówie. Mój telefon znów zawibrował. Nie musiałam się domyślać kto napisał.

Nieznajomy; Sofii dlaczego mi nie odpisujesz? ;(

Wyłaczyłam komórkę bo wkurzał mnie ten ktoś. Gdy spojrzałam na zegar kościelny była 16;05.

( po uszykowaniu się)

Nadeszła 18:00 a ja jeszcze nie wychodziłam z domu. Upewniałam się że wszystko wziełam i wtedy byłam gotowa do wyjścia. ' Zapomniałam włączyć telefon ' przypomniało mi się w ostatniej chwili. Gdy już go włączyłam wiadomości było 7. Wszystkie od jednego nadawcy.

Nieznajomy; Robi mi się smutno ;(
Nieznajomy; Ehh...
Nieznajomy; Dobra Foch ;D ;(

Wkurzyłam się i odpisałam wsiadając do samochodu.

Ja; Czego chcesz i kim jesteś ? - szybko dostałam odpowiedź

Nieznajomy: ODPISAŁAŚ *O*
Ja; Kim jesteś ?
Nieznajomy: Narazie nie możesz wiedzieć. Ślicznie dziś wyglądałaś księżniczko :*

W pierwszym momencie się przestraszyłam, ale olałam to i ruszyłam w stronę domu Erica. Gdy już dotarłam na miejsce wziełam trzy głębokie oddechy i zadzwoniłam dzwonkiem.

Otworzył mi oczywiście Eric.
- A jednak przyszłaś - powiedział i uśmiechną się. Jego oczy były piękne blond włosy w nieładzie dawały mu blasku. Boski po prostu. Japierdole dziewczyno ogarnij się.

Ludzi było pełno. Każdy praktycznie najebany w trzy dupy. 15 minut i wszyscy nabzdryngoleni, wow. Zaśmiałam się sama do siebie. W końcu chłopaki mnie znaleźli w tym tłumie i już po chwili siedziałam Thomasowi na kolanach. - Pijesz? - zapytał się Thomas. - Ja i picie ha ha. -miałam słaby łeb do alkoholu. Niestety...

W końcu zdecydowałam się na 3 kieliszki Jack Daniel'sa. Trochę mi się w głowie zakreciło, ale było dobrze. Nagle Eric podszedł i poprosił mnie do tańca. Z grymasem na twarzy wstałam i podałam mu rękę. Zaczęliśmy tańczyć normalnie.

Potem ktoś puścił wolny taniec a Eric obją mnie w tali i przysunoł do sb tak że nasze usta były prawie 5 cm od siebie. Patrzyliśmy sobie prosto w oczy. To była przepiękną chwila. Nagle wpił się w moje usta. Całował tak namiętnie a ja niezwłocznie oddałam mu pocałunek. Wzioł mnie za rękę i poszliśmy do jego sypialni. Położył mnie na łóżko i po chwili był nade mną.

Zaczoł mnie całować lekko po szyi. Potem zchodził niżej aż do mojego bistu. Znów wrócił na usta i całował mnie namiętnie. Zaczoł ściągać mi bluzkę, gdy nasze języki walczyły o dominacje. W końcu chciał rozpiąć mój stanik. Wtedy do mnie dotarło że chce mnie przelecieć.

- Nie Eric , przestań.. Nie chce, ja nie mogę... - w końcu się opanował, zszedł z łóżka i się ubrał. Ja założyłam na siebie swoją bluzkę i po prostu wyszłam z pokoju. Wypiłam jeszcze troszkę piwa i zamówiłam taksówkę bo miałam już dość tej imprezy.

( po powrocie do domu )

Boże ja prawie z nim to zrobiłam. Cały czas w mojej głowie krążyła ta chwila kiedy mnie tak namiętnie całował. Nigdy nie czułam takich motylków w brzuchu. To była wspaniała chwila ale też bardzo nie zręczna. Marzyłam tylko o tym aby był już poniedziałek.

To chyba najdłuższy rozdział. Cieszę się że czytacie. Gwiazdkujcie kochani ;*

To Tylko Ja SkarbieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz