Pamiętam dokładnie dzień w którym opuszczałam farmę państwa Smith.
Siedziałam na tylnym siedzeniu czarnego garbusa, zaciskając zimne dłonie na spódniczce, którą byłam zmuszona odziać.
I patrzyłam jak z każdym calem, drewniany dom, łąki, stajnie i stadka białych krów oddalają się ode mnie. Przycisnęłam rękę wtedy do tylnej szyby, powstrzymując łzy.
I wtedy ujrzałam, jak przez łąkę biegł ile sił w nogach, chuderlawy o białych włosach chłopiec. Wbiegł na dróżkę, którą oddalałam się od farmy i biegł za autem.
Krzyczał coś.
Z biegiem lat zdążyłam zapomnieć co to było, ale doskonale pamiętam jego twarz. Zapłakany. Policzki zaczerwienione od biegu. Rozwichrzone włosy. Chyba nigdy tego nie zapomnę.
Jakbym śmiała Cię zapomnieć.
Jonathanie.
CZYTASZ
Oh, Tessie // short story
SpiritualKrótka historia o pewnej dziewczynie i o jej pamięci do przyjaciela z dzieciństwa. ''Bo czymże jesteśmy, by czekać wiecznie?'' Okładka made by mła Copyright by Thomas Marvolo Riddle™ 2016