Rozdział 2

21 2 0
                                    

Rankiem jak zwykle Tobiego obudził dzwon kościelny. Nieszczęśliwy z wytrwania że snu ,małpka wstała niemrawo i podrapła się po swoim małym , owlosienym , małpim zadku. Poszedł do sterty mango która leżała w rogu klatki. Roman był już przy starcie i jadł wraz z Alibabą , co było dość dziwne ponieważ zazwyczaj on spał do dwunastej A była dziewiąta.Tobi wziął mangosa usiadł i zaczął jeść.-Alibaba co takiego się stało że wstałeś tak wcześnie?-Zapytał Tobi.-A nie wiem pewnie po tym jak piłeś mi kamieniem w łeb to coś mi się po przewracało.-Powiedział Roman .-Aha -Mruknął Tobi. Po zjedzeniu śniadania poskakali po drzewach -Ej jesteś przygnębiony ,co się stało?-Zapytał Roman . -Nic się nie stało , po prostu mieli przyjść afroamerykanie a nie przyszli.-odpowiedział Tobi .-A o to Ci chodzi nie martw się na pewno przyjdą.-Pocieszył go naczelny przyjaciel, a wtedy przyszedł Alibaba z flaszką-Wszelkie smutki najlepiej sie omawia przy wódce.-Powiedział szczęśliwy Alibaba-Nie wszyscy tak jak ty są małpkami alkocholikami.-Wrzanął Roman -Spokojnie Roman jak nie to nie , nie trzeba się unosić. Sam opróżnie ta żubrówkę.-Odparł Alibaba.-Ja się napiję.-Powiedział Tobi. Po odróżnieniu butelki pojawił się afroamerykanin.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Mar 06, 2016 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Małpka RasistaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz