- To dowiem się kto idzie na ten apel? - zapytała wychodząc ze szkoły i zamarła widząc wielką, długą, czarną limuzynę, która należała do królowej szkoły, Mindy. Trzymał ją w ramionach jakiś facet, był posiwiały, miał okulary i kogoś mi przypominał. Wpatrzona w swojego samsunga (udawałam, żeby ona mnie nie zaczepiła), gdy przechodziła obok nas, ślepo powtórzyłam za resztą:
- Do widzenia Panie Dyrektorze - ale po chwili pomyślałam, że. Ale nie, to niemożliwe. A może jednak...
- Czy Mindy jest córką dyrektora? - zapytałam po chwili zastanowienia. Zrobili smutne miny - A więc to prawda. Wiedziałam, że nie powinnam ufać pierwszej lepszej osobie - wydarłam się i poszłam, a właściwie pobiegłam do domu. Usłyszałam:
- Nina! Gdzie biegniesz? Nina! - bylam mistrzynią w biegu na 1000 metrów, więc uciekanie nie stanowiło dla mnie żadnego problemu. W domu usiadłam na łóżku i ryczałam.Piszę po drodze do domu więc krótki ale postaram się dzisiaj dodać jeszcze jeden
Pozdro
Rebcia