Prolog

91 14 1
                                    

Strzały, krew, zwłoki poległych żołnierzy, jak i cywili. Strach przed znalezieniem się wśród trupów napawał moje myśli najgorszym scenariuszem, ale czemu ja się dziwię? Pieprzona wojna ogarnęła wysunięty na wschód kraj. Państwa, które nie miały nic wspólnego z owym kataklizmem, spowodowanym przez ludzkiego osobnika, posyłały swoich żołnierzy w bój, starając się w razie zwycięstwa popieranej przez siebie strony, pozyskać silnego sojusznika w przyszłości. Ludzka dobroć nie kierowała żadnym z polityków czy dyplomatów. Inaczej było z nami. Z żołnierzami armii amerykańskiej, którzy poświęcili swoje życie z nadzieją na lepsze jutro. Z jakimkolwiek, delikatnie tlącym się gdzieś głęboko, płomykiem nadziei. Dlaczego ludzie myślą, że najlepszą drogą do rozwiązania sporu jest przemoc? Dlatego, że są to ludzie, którzy w takim sporze nie uczestniczą. Zostaną oni okrzyknięci bohaterami, chociaż kazali wymordować połowę kraju dla...własnego poczucia bezpieczeństwa czy też zwykłego uczucia wyższości. Nie chciałem w to wierzyć...nikt z nas nie chciał, ale wszystko właśnie na to wskazywało, lecz czy nasze przypuszczenia na coś by się zdały? Czy ktoś by nas w ogóle wysłuchał? Rozkaz to rozkaz. Nie można go kwestionować. To nam wpajano i wiedzieliśmy jakie będą konsekwencje naszej niesubordynacji. Czy jest coś, za co warto jeszcze żyć? Czy jest coś jeszcze, dla czego wielu z nas wciąż stąpa twardo po ziemi? W moim przypadku? Rodzina? Brak. Przyjaciele? Cóż, pewnie już dawno o mnie zapomnieli. Chociaż....jest jedna rzecz, jaka trzyma mnie jeszcze przy życiu. Nadzieja. Nazywam się Michael Eagle, lat 25, a oto moja historia.


This is warOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz